Wszystko, co dobre w mojej karierze, zawdzięczam Nawałce. Gdy został selekcjonerem, przeprowadził ze mną bardzo poważną rozmowę. Od tego wszystko się zaczęło. Zaufał mi, mocno na mnie postawił. Proszę sobie wyobrazić, że dwie i półgodziny przed meczem z Kazachstanem, na który nie pojechałem z powodu kontuzji, dzwoni telefon. Patrzę na ekran: trener Nawałka. Byłem w szoku! Pomyślałem: “Nie ma w tym momencie ważniejszych spraw?”. Porozmawialiśmy. Mała rzecz, a niesamowicie podbudowuje. Poczułem się bardzo doceniony. Szczęście, że trafiłem na swojej drodze na takiego człowieka – mówi Kamil Grosicki w Fakcie i Przeglądzie Sportowym.
FAKT
Pytanie wieczoru: Kto zastąpi Milika?
Zastąpienie prawego obrońcy kłopotem nie jest – na jego pozycji wystąpi Artur Jędrzejczyk, z lewej strony – Maciej Rybus. Gorzej z atakiem, bo duet Milik – Robert Lewandowski funkcjonował doskonale. Nawalka waha się, czy obok kapitana wystawić drugiego napastnika, Łukasza Teodorczyka lub Kamila Wilczka, czy też dołożyć piątego pomocnika?
Napędzam kadrę – komunikuje świadomie Kamil Grosicki.
Co pan wziął przed meczem z Danią, że na skrzydle szalał jak tornado?
– Spokojnie, jestem czysty (śmiech). Cieszy mnie powrót do reprezentacji po ostatnich perturbacjach z transferem i kontuzją. Wróciłem w dobrym stylu. Cieszę się ze swojej dyspozycji. Pierwsza połowa była świetna nie tylko w moim wykonaniu. W drugiej się cofnęliśmy i tacy zawodnicy jak ja na tym tracą. Trzeba było więcej bronić. Nie zagraliśmy dobrze. Przeanalizowaliśmy błędy w niedzielę na odprawie, wiemy, co poprawić, jedziemy dalej.
Artur Jędrzejczyk mówi z kolei, że gra va banque się opłaciła. Odnosi się w tej wypowiedzi do wiosennej przeprowadzki do Legii, która wiele mu dała. Wspomina też moment, kiedy zerwał więzadła krzyżowe.
– Doskonale rozumiem, co przeżywa dziś Arek Milik. Rehabilitacja jest naprawdę żmudną, męczącą sprawą. Codziennie spędza się z tym samym człowiekiem kilka, kilkanaście godzin, drużyny nie widuje się właściwie wcale – wspomina najtrudniejszy moment w swojej karierze. – Udowodniłem sobie, że jestem w stanie przetrwać tak ogromny ból i wrócić do formy, bo to jest najtrudniejsze. Uczyłem się wszystkiego od nowa: chodzić, biegać, czuć piłkę. Jesienią ubiegłego roku moja pozycja w kadrze była dość słaba, nie grałem w klubie, dopiero wracałem po kontuzji. W życiu bym się nie spodziewał, że pół roku później będę występował w pierwszym składzie na Euro, że będziemy w ósemce najlepszych drużyn w Europie – mówi.
Obok fajny tytuł, że Szewczenko śledzi losy Niecieczy. Jako selekcjoner Ukraińców interesuje się sytuacją Artema Putiwcewa, który gra w Bruk-Bet Termalice.
GAZETA WYBORCZA
Nowy kształt Polski.
Po raz pierwszy polski trener potrzebuje znaczącego i zarazem błyskawicznego przeprojektowania drużyny. Dla przeciętnego kibica sprawa wydaje się banalna. Chorego napastnika wymieniamy na zdrowego i podróż na mundial kontynuujemy w tym samym rytmie. Wpuszczenia na boisko Łukasza Teodorczyka – właśnie za Milika – tłum wyczekiwał już i miesiąc temu w Kazachstanie, i w sobotę na Narodowym. (…) Przy szalejących w wielkich firmach Miliku i Robercie Lewandowskim jego dorobek nikogo jednak nie rzuca na kolana. Zwłaszcza że liga belgijska to poziom przeciętny, a kiedy w minionym sezonie Teodorczyk, jeszcze w barwach Dynama Kijów, porywał się na Ligę Mistrzów, to poniósł klęskę. Wyglądał, jakby nie rozumiał, co się wokół niego dzieje. W obu meczach z Manchesterem City trener wolał go zdjąć już w przerwie. Nawałka też nie dopuścił Teodorczyka do murawy ani w Astanie, ani w Warszawie. Z wielu powodów. Po pierwsze, sprawdzić zdążył go ledwie raz, przez kwadrans wiosennego sparingu z Serbią. Po drugie, klasyfikuje go jako ewentualnego zastępcę Lewandowskiego, typowego łowcę goli przywiązanego do pola karnego. Milik harował tymczasem na olbrzymich połaciach boiska, wspierając kolegów w manewrach defensywnych, a także łączył drugą linię z atakiem. Jest piłkarzem bardziej kompletnym i gdyby nie jego wszechstronność, to Lewandowskiemu być może znów, jak za dawnych lat, groziłoby odseparowanie od reszty drużyny. Dlatego wypada się spodziewać, że na dłuższym dystansie Nawałka wybierze alternatywę mniej oczywistą – lukę po Miliku wypełni piątym pomocnikiem.
Nasz dzisiejszy rywal, Armenia przegrywa sama ze sobą.
Jeszcze przed chwilą wydawało się, że Armenia rośnie. O Euro 2012 walczyła do ostatniej kolejki, gdyby pokonała Irlandię, zagrałaby w barażu o polsko-ukraiński turniej. Przegrała, ale na lotnisku w Erywaniu tłumy kibiców witały piłkarzy, jakby wracali z medalem wielkiej imprezy. Pierwszy raz – Armenia zadebiutowała w eliminacjach Euro 96 – reprezentacja grała nie o to, by wszystkiego nie przegrać, lecz o to, żeby coś wygrać. Pokonała Słowację, zremisowała z Rosją, w 10 meczach strzeliła aż 22 gole. Dała nadzieję, że to tylko początek. Dziś wiemy, że tamte eliminacje były incydentem. Armenia nie wygrała ostatnich 11 meczów o stawkę (ostatni trzy lata temu, z Bułgarią), eliminacje Euro 2016 skończyła skandalem. Po porażce w ostatniej kolejce z Albanią 0:3 albańskie, serbskie i duńskie media pisały, że armeńscy piłkarze sprzedali mecz. Czterech zawodników miało dostać po 0,5 mln euro. Zwycięstwo dało Albanii awans, a Danię zepchnęło do baraży. Prezes armeńskiej federacji Ruben Hajrapetian mówił, że w czasie spotkania doszło do “zdrady”. – Nasi piłkarze po prostu nie chcieli grać. Nie pomógłby nam nawet najlepszy trener – mówił Hajrapetian. UEFA korupcją się nie zajęła, prezes wycofał się z oskarżeń, ale jednocześnie polecił nowemu selekcjonerowi Warużanowi Sukiasjanowi, by nie powoływał Jury Mowsisjana, Roberta Arzumaniana i Geworga Kasparowa.
SUPER EXPRESS
Arek, cała kadra jest z tobą.
Arkadiusz Milik ze łzami w oczach opuszczał zgrupowanie reprezentacji Polski, ale jeśli zobaczył filmik, który nagrali dla niego koledzy z kadry, to na pewno poczuł się mocno podbudowany. Robert Lewandowski i spółka przekazali mu mnóstwo słów otuchy. Milik próbował w niedzielę rozmawiać z dziennikarzem portalu Łączy Nas Piłka, ale w pewnym momencie nie wytrzymał i z oczu pociekły mu łzy. Zaraz potem wsiadł do taksówki i pojechał na lotnisko, aby odlecieć do Rzymu. (…) – Operacja przebiegła zgodnie z planem. Rehabilitacja potrwa od 4 do 6 miesięcy – powiedział mediom doktor Mariani, który zajmował się Polakiem. Nieco większy optymizm wykazał klubowy lekarz: – Niewykluczone, ze uda się przyspieszyć leczenie Arka, to znaczy skrócić je do 3,5 miesiąca.
A kim jest Mariani? To on uratował karierę Tottiego.
Profesor Pier Paolo Mariani (70 l.), który wczoraj operował kolano Arkadiusza Milika (22 l.), to fachowiec najwyższej klasy, uznawany za numer jeden we Włoszech, jeśli chodzi o tego typu urazy. To on postawił na nogi Francesco Tottiego, legendę Romy, który wciąż świetnie gra mimo czterdziestki na karku. Można więc stwierdzić, że Milik trafił w bardzo dobre ręce. Totti to praktycznie stały klient Marianiego, leczył u niego drobniejsze i poważniejsze urazy już kilkanaście razy. Ten chirurg ortopeda zajmował się też słynnymi Brazylijczykami, Aldairem i Emersonem, Alessandro Nestą, Fabio Quagliarellą, Philippe Mexesem czy Lorenzo Insigne, który jest klubowym kolegą Milika.
Jest też obok felieton Michała Listkiewicza, ale akurat piłce nie poświęca ani słowa.
I jeszcze apel do Lewandowskiego: Robert, przegoń Deynę!
39 goli w reprezentacji Polski ma już na koncie Robert Lewandowski (28 l.). Jeśli dziś w meczu z Armenią (20.45) na PGE Narodowym trafi do siatki trzy razy, wskoczy na podium klasyfikacji najskuteczniejszych kadrowiczów w historii! Strzelając hat tricka w sobotnim spotkaniu z Danią (3:2), Lewandowski zrównał się golami z zajmującym 4. miejsce w tabeli wszech czasów Ernestem Pohlem. Dwa gole traci do trzeciego Kazimierza Deyny, sześć do Grzegorza Laty, a dziewięć – do lidera Włodzimierza Lubańskiego. Lewandowski będzie musiał sprawdzić się w nowej dla siebie rzeczywistości – bez Arkadiusza Milika (22 l.) u boku w meczu kadry.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Włączamy tryb turbo.
Eliminacje znowu pod kontrolą.
Wygramy dwa mecze w październiku i remis w Astanie będzie bolał mniej – powiedział po przyjeździe na zgrupowanie kapitan reprezentacji Robert Lewandowski. Połowa zadania została już wykonana. W spotkaniu z Danią najlepszy polski piłkarz popisał się hat trickiem, a rywale określili mecz „starciem mężczyzn z chłopcami”. Dwa przypadkowe gole dla Skandynawów zaciemniły obraz polskiej dominacji na tyle, że selekcjoner Adam Nawałka w ogóle nie robił z nich zagadnienia. Bardziej podkreślał „powrót na właściwe tory” oraz „pozytywną reakcję” na wrześniowy remis z Kazachstanem. Mecz z Armenią ma przywrócić tak dobrze znane reprezentacji Polski z poprzednich kwalifikacji – do EURO 2016 – spokój, równowagę i kontrolę sytuacji. (…) Sobotnia wygrana z Danią (3:2) uspokoiła sytuację, teraz trzeba dopełnić październikowego dzieła z Ormianami, którzy na razie w kwalifikacjach nie zdobyli nie tylko punktu, ale i bramki. Przeszkodą nie powinny być nawet nieszczęścia, które hurtowo spadły na kadrę Nawałki. Złe wieści nie przyszły parami, zjawiły się w trójkącie. Urazy wyeliminowały obrońców Michała Pazdana i Łukasza Piszczka oraz napastnika Arkadiusza Milika. Najtrudniej będzie zastąpić tego ostatniego. Paskudna kontuzja sprawia, że selekcjoner musi wybrać: zmiana ustawienia czy dołożenie Lewandowskiemu drugiego napastnika. Trener nie ukrywa, że minie sporo czasu, zanim reprezentacja nauczy się grać bez Milika, który dawał jej dużo nie tylko w ofensywie, ale spełniał również ważne zadanie, gdy Polacy byli bez piłki, jako jeden z pierwszych dając sygnał do jej odbioru.
Kamil Grosicki nie owija w bawełnę: Wszystko dzięki Nawałce.
Pierwsze 45 minut to był prawdziwy popis gry. Reprezentacja aż tak pana napędza?
– Tu wstępuje we mnie nowa energia. Kadrę traktuję wyjątkowo. Zawsze tak było i będzie. Jak wychodzę na murawę PGE Narodowego, to już w ogóle mnie nosi. Każdy piłkarz marzy, żeby tu zagrać: stadion, oprawa i wyjątkowi kibice robią klimat. Dla mnie to czysta przyjemność, tym bardziej że wymiernie pomogłem zespołowi w zwycięstwie.
(…)
Jest pan jednym z najważniejszych piłkarzy Adama Nawałki. Liczby nie kłamią: 8 goli i 10 asyst.
– Wszystko, co dobre w mojej karierze, zawdzięczam Nawałce. Gdy został selekcjonerem, przeprowadził ze mną bardzo poważną rozmowę. Od tego wszystko się zaczęło. Zaufał mi, mocno na mnie postawił. Proszę sobie wyobrazić, że dwie i półgodziny przed meczem z Kazachstanem, na który nie pojechałem z powodu kontuzji, dzwoni telefon. Patrzę na ekran: trener Nawałka. Byłem w szoku! Pomyślałem: “Nie ma w tym momencie ważniejszych spraw?”. Porozmawialiśmy. Mała rzecz, a niesamowicie podbudowuje. Poczułem się bardzo doceniony. Szczęście, że trafiłem na swojej drodze na takiego człowieka.
Wszystkiego musiałem uczyć się od nowa. Tu z kolei tekst z samymi wypowiedziami Artura Jędrzejczyka.
Ostatnie pół roku to dla mnie ogromny zastrzyk energii. Wcześniej grywałem tam, gdzie była potrzeba, raz na prawej obronie za Łukasza Piszczka, raz na lewej, gdy z kolei tam był problem, wcześniej występowałem też na środku obrony. Tacy zawodnicy też są w reprezentacji potrzebni. Gdybym grał cały czas na jednej pozycji, może zrobiłbym większe postępy, ale nie narzekam. Najgorsze by było, gdybym mógł występować na trzech pozycjach, a nie grał na żadnej. A skoro wychodzę na boisko, to jest dobrze. Nie robi mi już różnicy, gdzie konkretnie. Udowodniłem przede wszystkim sobie, że mogę występować także na lewej stronie, że się nadaję. Ludziom niczego nie muszę udowadniać, oni i tak co mecz zmieniają opinie.