Tabela Ekstraklasy pokazuje jasno: o pozycję lidera ścigają się obecnie Jagiellonia z Lechią. Mistrz Polski? Hm, nie ma go na górze, nie ma go też w środku, jest zaś tuż nad czerwoną kreską i zajmuje czternastą lokatę. A jeśli teraz gdańszczanie wygrają w Warszawie, to odjadą Legii na piętnaście punktów. To, pamiętając nawet o podziale po sezonie zasadniczym, już naprawdę spora przewaga.
Dziś po raz kolejny będziemy zastanawiali się, czy Lechia to już projekt i zespół na tyle gotowy, by mógł walczyć o mistrzostwo kraju. Do tej pory przegrała dwa razy – na inaugurację w Płocku z beniaminkiem i z Niecieczą. Ale zdołała zwyciężyć m.in. w Białymstoku, w Krakowie z Cracovią, i u siebie z Lechem. Z drużyn, które mają się w tym sezonie liczyć, odhaczone nie zostały już tylko Zagłębie i Legia. Tak, ta Legia, która na własnym stadionie z pięciu ligowych meczów nie wygrała ani jednego…
Nie chcemy po raz kolejny pisać o tym, jak budowana była obecna Lechia, ilu w kadrze piłkarzy – i to tych z wysokiej półki – ma Piotr Nowak, ani w jaki sposób została poukładana ta ekipa. Wiemy już, jak grają, jak chcą grać i jak z każdym meczem się rozwijają. Uwagę przykuwa coś innego: sposób wypowiedzi. Spójrzcie na cytaty z ostatnich dni i tygodni.
Mario Maloca: – Mamy lepszy zespół niż Legia, mamy lepszego trenera i lepszą atmosferę w drużynie. (…) My jesteśmy w dobrej formie, Legia niekoniecznie.
Sławomir Peszko: – Legia na pewno nie powinna nas lekceważyć. Mamy w drużynie indywidualności. (Super Express)
Grzegorz Wojtkowiak: – Lechia ma coś w sobie z Lecha, z którym zdobyłem mistrzostwo. Mamy się liczyć w Polsce. (Przegląd Sportowy)
Marco Paixao: – Przyszedłem do Lechii, bo przekonali mnie wielkim projektem. Chcemy być najlepsi w Polsce i walczyć o Ligę Mistrzów. (Przegląd Sportowy)
Simeon Sławczew: – Jesteśmy w czubie tabeli, czyli mamy to, co jest naszym celem, ale uważam, że nasza najlepsza gra dopiero nadejdzie.
Sebastian Mila: – Jest tutaj ogromne zapotrzebowanie na sukces. Widzimy tych ludzi na co dzień, czujemy, że bardzo chcą, a to też udziela się nam. W Gdańsku wszyscy żyją Lechią, wygląda to podobnie jak w Anglii. Dzień po meczu wszyscy o nim mówią, od pani w kiosku po taksówkarza. (Przegląd Sportowy)
I tak dalej, i tak dalej… Wymieniać można by długo, ale przekaz jest jasny już w tym momencie: Lechia chce mistrzostwa, mówi o tym często, dużo i otwarcie. Bez kalkulacji, bez chowania głowy w piasek, tylko czarno na białym: chcemy być najlepsi, a właściwie to niemal już jesteśmy. Oni to czują, tego chcą, w ten sposób myślą.
Podoba nam się ta zmiana mentalności, przejawiająca się właśnie w takich odważnych hasłach. Zawodnicy Lechii właśnie w ten sposób jeszcze wzmacniają swoją pewność siebie, nakazują rywalom okazanie większego respektu. A że piłkarze Nowaka pozostają przy tym wszystkim w pełni naturalni – wydają się jeszcze groźniejsi. A dzisiejszy mecz w stolicy będzie stanowił dla nich kolejny istotny egzamin – czy to, co obecnie nazywamy pozytywną świadomością własnej wartości, nie stanie się za moment przesadzonym i aroganckim narcyzmem. Na razie nic na to nie wskazuje.
Fot. FotoPyk