Waldemar Fornalik nie znalazłby się z pewnością w ścisłej czołówce trenerów, którym należy zazdrościć warunków do pracy. Bardzo skromny budżet, zakupy zazwyczaj bezgotówkowe, piłkarze nieznani lub do odbudowania, a transfery to głównie z klubu, np. w tym oknie wyróżniający się bramkarz i trzeci snajper ligi. Zazwyczaj jednak szkoleniowiec Ruchu radził sobie z takimi sytuacjami naprawdę nieźle. I teraz też ciężko na niego narzekać, chociaż ma wyjątkowo mocno pod górę.
Przede wszystkim dlatego, że jedyna formacja, której nie osłabiono – obrona zawodzi w całości. Najpierw była nieobecna duchem, popełniając błąd za błędem…
średnia ocen Koja: 3,44
średnia ocen Cichockiego: 3,67
średnia ocen Grodzickiego: 4,11
średnia ocen Oleksego: 4,20
średnia ocen Kowalczyka: 4,50
średnia ocen Konczkowskiego: 4,78
… a teraz jest też nieobecna ciałem. Wszystko dlatego, że w najbliższym spotkaniu z Zagłębiem Lubin nie będzie mogło zagrać czterech środkowych obrońców. Kontuzja Michała Helika ciągnie się już od wielu miesięcy, ale teraz wypadli jeszcze Koj, Grodzicki i Kowalczyk. Fornalikowi został więc Cichocki i… tylko Cichocki. Dziś wpadł na testy jakiś defensor z Łotwy, ale zbytnich oczekiwań byśmy z nim pod najbliższy mecz nie wiązali.
Ruch po dziesięciu kolejkach Ekstraklasy ma na koncie 18 straconych bramek, gorsza jest jedynie Wisła Kraków (19). Dla porównania: wspomniane Zagłębie Lubin pozwoliło rywalom skierować piłkę do siatki tylko siedmiokrotnie. Kiedy jednak oglądamy występy stoperów z Chorzowa i jednego z dwóch bramkarzy – najpierw Skaba, potem Lech – do których po zamknięciu okna transferowego dołączył nowy kolega, otrzymujemy naprawdę beznadziejny obrazek.
Mimo wszystko, nie z takimi wyzwaniami w Ruchu Fornalik już sobie radził.
Fot. FotoPyk