Statystycznie katastrofa lotnicza to jeden z najrzadszych wypadków, ale kiedy już do niego dochodzi, zazwyczaj nie ma dla nikogo ratunku. W niedługiej historii lotnictwa miało miejsce kilka przypadków, w których ofiarami zostali piłkarze. Tak było między innymi 47 lat temu w przypadku boliwijskiej drużyny The Strongest La Paz.
26 września 1969, godzina 15:10. Zawodnicy jednego z najmocniejszych zespołów w Ameryce Południowej rozpoczynają podróż powrotną do La Paz z Santa Cruz-El Trompillo. Wcześniej przegrali wszystkie mecze w turnieju towarzyskim, więc wsiadając do samolotu pewnie czuli ulgę, że najgorsze co mogło się stać było już za nimi… Samolot Douglas DC-6B, którym lecieli zawodnicy, zawieruszył się w górach Choquetanga, w miejscowości Viloco i, jak wynika z opinii Boliwijczyków, słuch o nim zaginął. Służby próbowały jakkolwiek skontaktować się z załogą, ale były to daremne próby. Wrak odnaleziono dopiero trzy dni później.
Czemu tamta ekipa uznawana była za jedną z najlepszych? Jeszcze przed czterema laty potrafiła zająć drugie miejsce w grupie na Copa Libertadores, ustępując jedynie naszpikowanemu gwiazdami mistrzowi Argentyny, Boca Juniors. Był to drugi największy sukces w historii klubu, który został przebity dopiero w 2005 roku podczas Copa Sudamericana. Tamci piłkarze byli więc prawdziwymi bohaterami The Strongest La Paz i nigdy się już nie dowiemy, jak wyglądałby ich dorobek gdyby nie to tragiczne zrządzenie losu.
Wiadomo, po tak oszałamiającej wiadomości ciężko się pozbierać, zarówno rodzinom, jak i ludziom odpowiedzialnym za dalsze funkcjonowanie klubu. Wielu się spodziewało, że La Paz po prostu wycofa się z rozgrywek. Na szczęście dla kibiców legendarnej boliwijskiej drużyny, klub zdecydował się na wypełnienie pierwszej drużyny ekipą zdolnych juniorów. W pierwszym sezonie The Strongest potrafili utrzymać się w lidze, co po takim zdarzeniu było naprawdę wielką sztuką. A już w następnym roku zdobyli mistrzostwo i było to chyba najlepsze możliwe uhonorowanie tragicznie zmarłych kolegów.