Jeśli Wisła kontra Real Saragossa, to mecz w Krakowie. To pechowiec Baszczyński, Lenczyk w przerwie wpuszczający Iheanacho, Sosina i Nicińskiego, to niesamowita pogoń, nerwówka, wreszcie zwycięskie karne. Ale starcie w Hiszpanii ma jeden absolutnie wyjątkowy element, o którym każdy kibic powinien pamiętać: bramkę Kałużnego.
Bramkę taką, że choć był to strzał z mniej więcej trzydziestego metra, golkiper nawet nie zdążył się rzucić. Kosmos.