– Jacek może sobie poradzić, to analityczna osoba, ale gwarancji na pewno nikt nie daje. Jest związany z Legią, więc nie podejdzie w myśl “co będzie to będzie, jak się nie uda to pakuję walizki”, tylko będzie mu zależało na tym, żeby zrobić wszystko co w jego mocy i tę sytuację naprawić – mówi Jacek Zieliński, dyrektor sportowy Wigier Suwałki, w rozmowie z Weszło.
Jak wrażenia po wczorajszym awansie? Cokolwiek mówić, 1/4 Pucharu Polski to dla Wigier wynik historyczny.
Wrażenia jak najbardziej pozytywne, ale byłoby jeszcze ciekawiej, gdybyśmy spotkali się z Legią, bo na ten mecz się zanosiło, lecz Legia przegrała w Zabrzu. Bylibyśmy wtedy w takiej sytuacji, że Wigry zagrałyby dwa mecze z jednymi z najbardziej utytułowanych zespołów w Polsce, bo najpierw warszawianie w pucharze, a potem Górnik w lidze. Będziemy rywalizować jednak dwa razy z Górnikiem i z tego też się cieszymy. Najbardziej z tego, że udało się zabrzan pokonać.
Trener Nowak stwierdził, że widzi Wigry w finale. Będzie pan go ściągał na ziemię czy jak najbardziej popiera tę opinię?
Myślę, że podejście trenera jest bardzo fajne, bo ten optymizm udziela się zawodnikom i kibicom. To nie są przecież deklaracje o wygraniu całych rozgrywek, ale on po prostu o to walczy i nie można mu mieć tego za złe.
Zespołowi chyba potrzebny był ten oddech, bo w lidze przyszła zadyszka w postaci trzech porażek.
W dobrym momencie przyszło to zwycięstwo, bo w lidze przegraliśmy trzy mecze z rzędu. Mieliśmy dwa trudne wyjazdy – do Tychów i Nowego Sącza, mecze bardzo wyrównane, wynik mógł pójść w każdą stronę, niestety skończyło się porażkami, ale po dobrej grze. No i do tego fatalne spotkanie u siebie, gdzie Pogoń Siedlce zaprezentowała nieprawdopodobną skuteczność strzelecką, a my zagraliśmy słabiej taktycznie i w konsekwencji musieliśmy tę gorzką pigułkę przełknąć. Pojawiło się rozgoryczenie, że gramy nieźle, a trzy razy przegraliśmy, więc to zwycięstwo to osłoda dla trenera i zawodników.
Nie boi się pan powtórki z rozrywki? Rok temu Wigry też były wysoko, ale szybko przyszedł zjazd.
To sytuacja tylko na pozór podobna, bo tak naprawdę jest zupełnie inna. Wtedy byliśmy liderem po pięciu kolejkach, mieliśmy mniej punktów i też je trochę szczęśliwie zdobywaliśmy. Teraz gramy zdecydowanie lepiej, mamy silniejszą drużynę i dobrze punktujemy.
O co grają Wigry w tym sezonie?
Na ten moment naszym celem jest stwarzanie dobrych widowisk i wygrywanie kolejnych meczów. Zimą spojrzymy w tabelę – jak to wygląda i wtedy zastanowimy się, co dalej. Powtarzam to ja i trener Nowak – to są rozgrywki o mistrzostwo I ligi i zawsze na początku o to się gra, a potem wszystko zależy od tego, co los przyniesie i te plany podlegają weryfikacji.
Nie umniejszając waszego sukcesu, ten wynik też pokazuję słabość Legii, która z Górnikiem przegrała.
Trudno porównywać, bo Górnik mógł wtedy zagrać z kontrataku, choć w drugiej połowie dominował i przeważał. W każdym razie, ja byłem bardzo zawiedziony, bo myślałem, że zagramy z Legią w Suwałkach i byłby to najlepszy scenariusz. Legia zlekceważyła rywala prowadząc 2:0, a wtedy Górnik strzelił pierwszą, drugą bramkę i warszawianie kompletnie się pogubili.
Wybór Jacka Magiery na trenera to dobry ruch?
Nie mnie oceniać, ja powiem tylko tyle, że widziałem Magierę jako trenera Wigier – przyznaję, że były takie rozmowy z Jackiem, Dominikiem Nowakiem i innym kandydatami, ale Jacek z różnych powodów przeszedł do Sosnowca. Fajny ruch, fajną robotę tam wykonał.
Jaki był Magiera w szatni, gdy graliście razem w Legii?
Dużo jest prawdy w wypowiedziach, które czytałem choćby u was. Jacek jest pokorny, pracowity, to dobry kolega, stonowany i inteligentny.
Niektórzy kibice boją się, że przez brak doświadczenia gwiazdy Legii wejdą mu na głowę.
Czy tak będzie, to trzeba się przekonać, na razie można tylko spekulować. Kariera trenera nie jest też długa, ktoś mówi, że jakiś szkoleniowiec jest niedoświadczony, bo ma 40 lat, bo skończył karierę i za młody, a nie popracuje 5-6 lat i zaraz się okazuje, że jest za stary (śmiech). Jeśli nie dostanie szansy, to się nie przekonamy czy sobie poradzi.
A jak ocenia pan pracę trenera Hasiego, patrząc z boku?
To był jeden wielki eksperyment w kwestii dobierania piłkarzy i taktyki, która bardzo często się zmieniała. Deprecjonowano zawodników będących w Legii wcześniej, bo mówiąc szczerze słabo bym się poczuł, gdybym grał na jakiejś pozycji, pracował w okresie przygotowawczym i przychodzi piłkarz, a po dwóch treningach zajmuje moje miejsce. Doszedłbym do wniosku, że albo ja się do niczego nie nadaję, albo trener, bo tak naprawdę nie dał szansy nowemu zawodnikowi poznać się z drużyną, zasadami jakie panują w szatni i tak dalej. Dużo eksperymentów, dużo przypadku w dobieraniu graczy i taktyki, dużo działań ad hoc. Nie wiem czy takie sytuacje w dobrych klubach – nie tylko w Polsce, ale i na Zachodzie – się zdarzają, że nowy zawodnik od razu wchodzi do składu. Takie coś może uzasadnić tylko desperacja, normalność na pewno nie. Delikatnie mówiąc, niezbyt przemyślane działanie trenera było przyczyną tych wyników.
Też ci nowi zawodnicy nie wyglądają na ludzi, którzy mogą poziom Legii realnie podnieść.
Tak naprawdę trudno stwierdzić, oni się ze sobą nie znają, nie poznali taktyki, bo jednej nie było. Niełatwo w takim galimatiasie się odnaleźć, bo może to są nieźli piłkarze, ktoś musi ich ocenić, wyeksponować być może zakamuflowane zalety. Na pierwszy rzut oka jednak nie wygląda to najlepiej.
Chyba jest pan optymistą, myśląc o Magierze w Legii?
Myślę, że tak. Jacek może sobie poradzić, to analityczna osoba, ale gwarancji na pewno nikt nie daje. Jest związany z Legią, więc nie podejdzie w myśl – “co będzie to będzie, jak się nie uda to pakuję walizki” – tylko będzie mu zależało na tym, żeby zrobić wszystko co w jego mocy i tę sytuację naprawić.
Rozmawiał Paweł Paczul
Fot. FotoPyk