Reklama

Albo się dostosujemy do zasad LM, albo idźmy stąd

redakcja

Autor:redakcja

17 września 2016, 08:15 • 9 min czytania 0 komentarzy

Właściciel Legii trzeźwo ocenia incydenty, do których doszło na trybunach podczas meczu z Borussią. – Nie ma żadnego wytłumaczenia. My musimy zrozumieć, że jeśli chcemy funkcjonować na tym poziomie, to musimy przyjąć reguły gry. Te reguły zabraniają określonych zachowań. Złamaliśmy przepisy i to nie jest opinia, to jest fakt. Albo się dostosowujemy, albo idźmy stąd. Możemy mieć problem z doskoczeniem do poziomu sportowego Ligi Mistrzów. Ale jeśli nie doskoczymy do poziomu organizacyjnego, to nikt się nad nami nie pochyli. Krótka piłka: dostosuj się albo przepadnij – mówi w dzisiejszej “Gazecie Wyborczej”. 

Albo się dostosujemy do zasad LM, albo idźmy stąd

FAKT

Tabloid rozmawia dziś z trenerem Stokowcem.

Przejął pan Zagłębie wiosną 2014 roku tuż przed spadkiem z ligi. Po roku wróciliście do ekstraklasy, skończyliście na podium i zagraliście w pucharach. Co dalej?

Naszym celem jest nieustanny rozwój: drużyny, klubu i mojego sztabu. Chcemy  budować naszą markę. Ostatnie sezony zupełnie zmieniły postrzegranie Zagłębia: można to traktować jako nasz wspólny sukces.

Reklama

Dlatego zgodził się pan na reportaż nc+ “Pocałunek śmierci” i wpuścił kamery do szatni przy okazji meczów w Lidze Europy?

Drugi raz wahałbym się mocniej, bo uczestnictwo w pucharach to zawsze spora niewiadoma. Pokazaliśmy, ile serca wszyscy wkładamy w naszą pracę… Scenariusz napisało życie, nic nie było wyreżyserowane.

171

A obok mamy tekst o Radoslavie Latalu, który zagonił swoich piłkarzy do pracy.

Czeski szkoleniowiec po powrocie do Gliwic od razu wziął się do roboty. Najpierw zabrał drużynę na krótkie zgrupowanie, gdzie piłkarze dostali w kość, ale także pracowali nad taktyką. W tym tygodniu nic sie nie zmieniło i zawodnicy nie mieli lekko. – Wykonywali superrobotę. Treningi były bardzo wymagające, ale dali radę. To przyniesie efekt w przyszłych meczach – zapewnia trener Latal. (…) – Nie będę publicznie ich oceniał, wszystkiego dowiecie się w szatni – zapowiedział Czech, który przesunął do rezerw Saszę Żiwca (25 l.).

GAZETA WYBORCZA

Reklama

172

Dariusz Mioduski mówi wprost o wybrykach na trybunach z meczu z Borussią: takie są reguły gry, że teraz musimy być ukarani.

UEFA wszczęła postępowanie przeciwko Legii po meczu z Borussią Dortmund i wśród zarzutów znalazły się też – obok m.in. zamieszek na trybunach, ataku na sektor Borussii- rasistowskie okrzyki. Z Realem Legia zagra przy pustym stadionie?

Liczymy na to, że UEFA wysłucha naszego głosu i przyjmie wytłumaczenie, że nie było przyśpiewek rasistowskich. Delegaci UEFA tak właśnie uznali, nie wpisali zarzutu rasizmu czy antysemityzmu. UEFA będzie taki zarzut rozpatrywać, bo on znalazł się w innym raporcie, tym składanym przez organizację FARE. To tam była informacja o okrzyku “Jude”. My mamy dowody, że intonowane było “Nutte”, delegat UEFA uznał tak samo i liczymy, że UEFA podzieli zdanie swojego wysłannika. A kary za całą resztę? Takie były fakty i musimy ponieść konsekwencje. Nie ma żadnego wytłumaczenia. My musimy zrozumieć, że jeśli chcemy funkcjonować na tym poziomie, to musimy przyjąć reguły gry. Te reguły zabraniają określonych zachowań. Złamaliśmy przepisy i to nie jest opinia, to jest fakt. Albo się dostosowujemy, albo idźmy stąd. Możemy mieć problem z doskoczeniem do poziomu sportowego Ligi Mistrzów. Ale jeśli nie doskoczymy do poziomu organizacyjnego, to nikt się nad nami nie pochyli. Krótka piłka: dostosuj się albo przepadnij.

A jeśli jednak UEFA uzna za słuszny zarzut wysunięty przez FARE?

Rasizm jest zdecydowanie najcięższym z przewinień, które UEFA będzie rozpatrywać. Jeśli uzna, że rasizm był, to zamknie nam stadion. My będziemy pokazywać nasze materiały, udowadniać, że akurat w tej sprawie nie jesteśmy winni, pracuje nad tym cały zespół. To nie jest strategia tylko prawda, więc o nią walczymy. Do pozostałych zarzutów się przyznajemy i poniesiemy karę. To poza karami finansowymi może też oznaczać zamknięcie części trybun. Chcemy być poważnym klubem, wykonaliśmy przez ostatnie dwa lata dużo dobrej roboty, zaangażowaliśmy się w działania międzynarodowe, żeby dać się poznać Europie, pokazać że chcemy i potrafimy się zmieniać. Mam nadzieję, że to będzie miało jakiś wpływ na ocenę w UEFA. Ja wierzę, że oni naprawdę nie chcą nam dokopać. Chcą nam pomóc, a nie zaszkodzić. Ale zacznijmy przede wszystkim pomagać sami sobie.

SUPER EXPRESS

Teodorczyk jest w świetnej formie, ale jego poprzedni klub wciąż nie dostał za niego kasy.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie smutna historia w tle. Wkra Żuromin, macierzysty klub Teodorczyka, wciąż czeka na pieniądze od Dynama Kijów, należące się z tak zwanego mechanizmu solidarnościowego. “SE” już w marcu alarmował, że Wkra nie może się doprosić o pieniądze. Z naszych informacji wynika, że należy się jej około 400 tysięcy złotych, co stanowi ponad dwukrotność rocznego budżetu klubu z Żuromina! W sprawę zaangażował się PZPN i wydawało się, że wszystko dobrze się skończy. Dynamo Kijów obiecało, że do końca sierpnia zapłaci należne pieniądze. Niestety, nic takiego nie nastąpiło, w związku z czym sprawa znów trafi do FIFA. Polski związek już wcześniej poinformował światową centralę o problemie, ale w związku z obietnicami Dynama, że sprawa zostanie uregulowana, postępowanie w FIFA zostało zawieszone. Do wczoraj, bo cierpliwość strony polskiej się skończyła i sprawa wróci na wokandę komisji FIFA.

170

Flavio dostarcza gole i… leginsy.

– Mam dwa cele: Lechia ma zostać mistrzem Polski, a moja firma numerem jeden w Europie, jeśli chodzi o legginsy – mówi nam z uśmiechem piłkarz gdańskiego klubu. (…) – Na ten pomysł wpadłem w trakcie spaceru po Sewilli, niecałe dwa lata temu. Zauważyłem, że na ulicy praktycznie wszystkie dziewczyny noszą legginsy. Pomyślałem wtedy, że skoro jest tak duże zapotrzebowanie, to warto spróbować. I otworzyłem biznes – opowiada nam Flavio. Teraz piłkarz, za pośrednictwem swojej strony internetowej sprzedaje produkty do różnych krajów w Europie.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

173

Piotr Stokowiec opowiada o tym, dlaczego jego drużyna ma lekki kryzys.

Który zespół ma więcej problemów – pana Zagłębie, które po trzech zwycięstwach w trzech pierwszych meczach nie wygrało żadnego z pięciu następnych i jeszcze odpadło z Pucharu Polski, czy Legia, która ma 9 punktów, a w Lidze Mistrzów przegrała 0:6 z Borussią Dortmund?

Wszyscy dookoła widzą problemy Legii, ale… większość chciałaby być na jej miejscu i grać w Lidze Mistrzów . Pan widzi również kłopoty Zagłębia, choć w lidze przegraliśmy tylko jeden mecz. To nie czas, żeby już teraz nerwowo spoglądać w tabelę. Wyniki są raz lepsze, raz gorsze, najważniejsze, by zawsze zachować jakość pracy i mieć poczucie rozwoju. Dla mnie ważne jest, że z każdym sezonem wypracowujemy coraz wyższe standardy pracy. Patrzymy, co zawodnicy robią na treningu i czy jest to realizowane w meczu. Koncentrujemy się na organizacji gry i poszczególnych fazach spotkania. Teraz akurat nie wygrywamy, ale ja i piłkarze wiemy, dlaczego.

Więc słucham.

Przygotowania do sezonu zaczęliśmy w czerwcu. Dobrze łączyliśmy występy w eliminacjach Ligi Europy z ekstraklasą. Skończyły się rozgrywki pucharowe, a razem z nimi pewien etap. Wiadomo, że wszystko odbyło się niemałym kosztem. Porównywałbym to do baku i paliwa: energia, siły fizyczne i mentalne wyczerpują się. Potrzeba trochę czasu na regenerację i solidną pracę, żeby znowu bak napełnić. Ostatnio straciliśmy również kilku kluczowych zawodników: Dąbrowski, Piątek i Zbozień odeszli, a Todorovski i Starzyński są kontuzjowani. Doszło kilku nowych piłkarzy, którzy również potrzebują czasu. Ale powoli wracamy na właściwe tory.

174

Piotr Nowak bije rekordy. W Gdańsku chyba nie żałują, że go zatrudniono.

W obecnym sezonie kibice Lechii mogą odnieść wrażenie, że przed ich drużyną nie ma barier nie do przeskoczenia. Piotr Nowak został najskuteczniejszym szkoleniowcem gdańskiego klubu w ekstraklasie na starcie rozgrywek. 16 punktów w ośmiu kolejkach to najlepszy wynik w historii Lechii. (…) Dobre wyniki Lechii w ostatnim czasie napędzają frekwencję na Stadionie Energa Gdańsk. Gdańszczanie mają w tej chwili drugą najwyższą średnią widzów na mecz, a w niedzielę pobity zostanie rekord frekwencji tego sezonu. Według organizatorów spotkanie z Lechem obejrzy 28 tysięcy kibiców. – Cieszę się z tego, ze przez dziewięć miesięcy, w których pracujemy razem, udało nam się zasłużyć na uznanie nie tylko kibiców Lechii, którzy są z drużyną na dobre i na złe, ale i ludzi ceniących po prostu dobrą piłkę. Przekonaliśmy ich do siebie dobrą, ofensywną grą i tym, że potrafimy tworzyć na naszych meczach dobre widowiska. Jeśli w kolejnych meczach będziemy dalej to robić, z pewnością kibiców będzie jeszcze więcej – mówi Nowak.

175

Maksymilian Rogalski masę czasu spędził w Pogoni Szczecin. Dziś zagra przeciwko niej i to z kapitańską opaską Wisły Płock.

– Grałem w Pogoni kupę czasu. Dlatego spokojnie można powiedzieć, że będzie to dla mnie mecz inny niż wszystkie – mówi 33-latek. – Fajnie będzie się spotkać z chłopakami, z którymi występowało się w jednej drużynie. Tak samo z ludźmi ze sztabu, którzy mimo że zmieniają się trenerzy, nadal są w szczecińskim klubie. Na to spotkanie czekam po prostu z radością. A jeśli chodzi o sportową stronę, nie ma mowy o jakiejś zemście albo czymś podobnym. Nie mam nikomu nic do udowodnienia – dodaje Rogalski. Defensywny pomocnik uważa, że obecnie obie drużyny są w zupełnie innej sytuacji. – W tym sezonie jesteśmy beniaminkiem, a dla beniaminka najważniejsze jest to, żeby się utrzymać. Pogoń poprzedni sezon miała bardzo dobry. Być może z tego powodu na drużynie ciąży dodatkowa presja. Pewnie kibice bardzo liczą na europejskie puchary i na ligowe podium. Naszym marzeniem jest awans do pierwszej ósemki. Dlatego w tej chwili jesteśmy zespołami z dwóch różnych pułapów – podkreśla wychowanek Rakowa Częstochowa, który w drużynie rywala ma wielu znajomych.

176

“PS” dotarł do Cristiano Lucarelliego i rozmawia z nim o Arku Miliku.

Arkadiusz Milik w meczu z Dynamem Kijów zapisał się w historii klubowych statystyk jako pierwszy piłkarz spoza Ameryki Południowej, który zdobył dla azzurich dwie bramki w jednym spotkaniu Ligi Mistrzów. Jak pan jako były król strzelców Serie A scharakteryzowałby naszego napastnika?

Bardzo mądrze ustawia się na boisku. Wyróżnia się świetną grą głową. Tego brakowało w ostatnim sezonie Napoli. Poza tym widać, że jest szybki i dość silny. To jest szczególnie ciekawe, bowiem po jego sylwetce da się zauważyć, że nie jest typem boiskowego atlety.

(…) Kibice Napoli zestawiają statystyki pierwszych meczów Arkadiusza Milika i Gonzalo Higuaina. To jest już odpowiedni moment na takie porównania?

Zdecydowanie nie. Jest jeszcze za wcześnie. Milik jest bardzo młody, utalentowany, ale doświadczenie boiskowe przemawia za Argentyńczykiem. Przed Napoli dużo spotkań w Serie A i Lidze Mistrzów. Trudno prognozować jak daleko zajdzie drużyna, lecz stać ją na sprawianie niespodzianek. Od Milika będzie dużo zależało.

177

Dziś miało dojść do polskiego meczu w Ligue  1 (Glik kontra Grosik). Ten drugi zagra jednak tylko w rezerwach.

Na zupełnie innym biegunie znajduje się Kamil Glik. Obrońca reprezentacji Polski jest filarem linii defensywnej AS Monaco i gra zdecydowanie lepiej niż przewidywano. – Wszyscy jesteśmy tutaj zachwyceni Glikiem. Transfer waszego piłkarza jest oceniany jako bardzo wartościowy. Ja nie jestem zaskoczony tak dobrą postawą Polaka, bo widziałem go w akcji podczas mistrzostw Europy, chociaż przyznaję, że nie słyszałem o jego grze w Serie A – mówi „PS” Jan Koller, najlepszy strzelec w historii czeskiej kadry (55 goli) i były piłkarz m.in. Monaco, dziś mieszkający tam na stałe. Nie można się z nim nie zgodzić. Glik gra w każdym meczu od pierwszej do ostatniej minuty, a jego zespół fantastycznie spisuje się na wszystkich frontach. Klub z Księstwa jest liderem Ligue 1, a zmagania w fazie grupowej Ligi Mistrzów rozpoczął od cennego zwycięstwa 2:1 na wyjeździe z Tottenhamem. – Początek sezonu Monaco faktycznie jest rewelacyjny, ale czy utrzyma tę formę do końca rozgrywek? Wiele zależy, jak zespół będzie łączył grę w Ligue 1 i w Champions League – dodaje Koller.

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
1
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
4
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

0 komentarzy

Loading...