Reklama

Kucharczyk: Może za jakiś czas ktoś doceni to, co zrobiłem dla Legii

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

10 września 2016, 08:47 • 7 min czytania 0 komentarzy

Nie łudzę się, że kibice nagle zaczną mówić o mnie w samych superlatywach. Może za jakiś czas ktoś na spokojnie spojrzy i doceni to, co zrobiłem dla Legii. Kiedyś się przejmowałem opiniami innych. Wszystkim nie dogodzę. Dziś jestem spokojniejszy, trudniej mnie wyprowadzić z równowagi. Człowiek im starszy, tym mądrzejszy – mówi w Fakcie i Przeglądzie Sportowym Michał Kucharczyk.

Kucharczyk: Może za jakiś czas ktoś doceni to, co zrobiłem dla Legii

FAKT

f1

Wszystkim nie dogodzę – stwierdza Michał Kucharczyk, którego gol z Dundalk przypieczętował awans Legii do Ligi Mistrzów.

Patrząc na statystyki i osiągnięcia, Michał Kucharczyk powinien być dla kibiców Legii bohaterem. Skrzydłowy przy ulicy Łazienkowskiej spędził sześć lat, trzy razy zdobywał mistrzostwo, pięć razy Puchar Polski. (…) – Nie łudzę się, że kibice nagle zaczną mówić o mnie w samych superlatywach. Może za jakiś czas ktoś na spokojnie spojrzy i doceni to, co zrobiłem dla Legii. Kiedyś się przejmowałem opiniami innych. Wszystkim nie dogodzę. Dziś jestem spokojniejszy, trudniej mnie wyprowadzić z równowagi. Człowiek im starszy, tym mądrzejszy – mówi w rozmowie z Faktem piłkarz.

Reklama

Bjelica przełamie fatum.

Lech może w niedzielę wreszcie zakończyć wstydliwą serię. Od ponad 15 lat żaden trener Kolejorza w swoim debiucie nie odniósł zwycięstwa. nic dziwnego, że mówi się już o klątwie pierwszego meczu. Nenad Bjelica ma szansę ją przełamać. Wystarczy wygrać z Pogonią.

W Fakcie czytamy też o wczorajszych meczach: pierwszej przegranej Zagłębia i niezawodnym Marco Paixao. Poza tym, problemy z grą w Piaście może mieć Gerard Badia.

f2

Na kolejnej stronie: koniec marzeń Lewego.

To koniec. Wielkie marzenie Roberta Lewandowskiego o grze dla Realu Madryt niemal na pewno się nie ziści. Na przeszkodzie polskiemu snajperowi stanęła FIFA, która nałożyła na Królewskich roczny zakaz transferowy za złamanie przepisów dotyczących sprowadzania nieletnich zawodników. Polski snajper o grze w białej koszulce Realu marzył od dawna. „Lewego” kusiło nowe wyzwanie, jakim byłby podbój hiszpańskiej ekstraklasy.

Reklama

GAZETA WYBORCZA

W wydaniu ogólnopolskim ani słowa o piłce. W wydaniu warszawskim, owszem – rozmowa z Jerzym Podbrożnym. 20 lat temu Legia była silniejsza.

gw

Czego spodziewa się pan po Legii w LM?
– Życzę jej jak najlepiej, ale uważam, że może zdobyć co najwyżej jeden punkt. I to w ostatnim meczu ze Sportingiem przy Łazienkowskiej. W pierwszej kolejce Dortmund Legii na pewno nie odpuści. Potem warszawiaków czekają wyjazdy do Lizbony i Madrytu, gdzie Real, także w Warszawie, może spokojnie ograć ich drugim składem.

Obawia się pan blamażu?
– Trochę tak. Topowe drużyny potrafią czerpać przyjemność z gry do końca i strzelania jak największej liczby goli. Tak było też za naszych czasów, kiedy obowiązywał motywacyjny system płatności i każda bramka powyżej trzech oznaczała dodatkowe pieniądze. Teraz czegoś takiego nie ma, ale najlepsi na świecie piłkarze grają dla bardzo wymagających kibiców i nigdy nie odpuszczają.

SUPER EXPRESS

Mecz z Niecieczą ważniejszy niż Liga Mistrzów. Rozmówka z Arkadiuszem Malarzem.

Przebyłeś długą drogę. Jeszcze dwa lata temu byłeś zawodnikiem Bełchatowa, a teraz zagrasz z ulubionym Realem Madryt.
– Kiedy z żoną (dziennikarka sportowa Canal+ Daria Kabała-Malarz – red.) oglądamy Gran Derbi, to nie jest lekko, bo ja trzymam za Realem, a ona kibicuje Barcelonie. Jak wygrają “Królewscy”, to muszę sam sobie robić kanapki. Ale teraz liczy się Legia. Nie tylko się nie boimy, ale czekamy na te starcia z niecierpliwością. Nie mamy nic do stracenia. Szczególnie w tych pierwszych spotkaniach u siebie, niesieni przez publiczność, powalczymy.

A nie jest to trochę urzędowy optymizm, pod publiczkę? Nie boicie się kompromitacji?
– To mamy usiąść i się bać, że do Warszawy przyjedzie Ronaldo, a na Santiago Bernabeu przyjdzie 60-70 tysięcy kibiców? Mówię o sobie – oglądałem ich w telewizji, trzymałem za nich kciuki, ale oni nas nie zjedzą! Nawet ten najsłabszy może kopnąć w tyłek najsilniejszego. Bardzo się cieszę, że przyjdzie nam się zmierzyć z tej klasy piłkarzami.

se

Obok materiał z Poznania: Szaleniec ofensywy wkracza do akcji.

Co jest zatem najważniejsze?
– Najważniejsze jest oczywiście wygrywanie. Co zrobić, by wygrywać – to dopiero jest pytanie! Potrzebne jest dużo pracy, dyscyplina i organizacja gry. Potrzebne jest mentalne przekonanie, że możemy wygrać każdy mecz. To nie jest niezawodna recepta, ale wtedy szansa na zwycięstwo jest dużo większa. Taki jestem ja i tego wymagam od moich piłkarzy.

Jak jest w tej chwili w Lechu?
– Generalnie jestem mile zaskoczony Lechem. Nie wiedziałem, że to aż tak wielki klub. Organizacja pracy, infrastruktura, mam wszystko, czego trener potrzebuje do pracy. Mile zaskoczyło mnie też miasto, jest ładne i czyste. Wcześniej nie wiedziałem za dużo o Polsce, byłem tylko jeden dzień w Warszawie.

(…)

We Włoszech był pan nazywany “szaleńcem ofensywy”. Dlaczego?
– Graliśmy tam systemem 4-2-3-1. Trzech ofensywnych pomocników praktycznie zamieniało się w atakujących, tworząc 4-2-4. We Włoszech tak może grać tylko Juventus lub jego najwięksi rywale. To nie jest tam normalne, większość gra bardzo defensywnie. Ja oczywiście nie zapominam o defensywie, ale mój zespół ma atakować i dominować.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce niewiele piłki.

ps

Na drugiej i trzeciej stronie relacja z Krakowa, gdzie Lechia wygrała po raz pierwszy od 55 lat.

Stadion Cracovii to był pechowy obiekt dla Lechii. Gdańszczanie poprzednio wygrali na stadionie przy ul. Kałuży w kwietniu 1961 roku 1:0. Wprawdzie w 2009 roku Lechia, pod wodzą Tomasza Kafarskiego, rozgromiła Pasy 6:2, ale wówczas krakowianie swoje mecze w roli gospodarza rozgrywała na Stadionie Ludowym w Sosnowcu. Ostatnie konfrontacje obydwu zespołów również układały się po myśli Cracovii, która odniosła cztery zwycięstwa z rzędu. Szczególnie smakowało to odniesione w kończącej poprzedni sezon kolejce, które zapewniło Pasom – kosztem właśnie Lechii – prawo startu w kwalifikacjach Ligi Europy. Tym razem gdańszczanie pokazali się z dużo lepszej strony. Składniej rozgrywali akcje, wypracowali sobie więcej okazji bramkowych, a gdy trzeba było bronić minimalnego prowadzenia, robili to z dużą klasą i pewnością siebie.

Ale jest też… oświadczenie Radosława Osucha, który przeprasza za wypowiedzi i działania podejmowane w latach 2014-16 wobec spółki Ekstraklasy SA, jej Zarządu i Przewodniczącego jej Rady Nadzorczej M. Wandzela.

ps2

A w Lubinie trzyminutowe trzęsienie ziemi.

Zagłębie bez kontuzjowanego Filipa Starzyńskiego nie dało rady Wiśle Płock. Dla gości to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo na boiskach ekstraklasy od prawie 10 lat. Kiedy płocczanie wygrywali poprzedni mecz w krajowej elicie jako goście, po boiskach najwyższej ligi biegali jeszcze Jacek Dembiński i Piotr Świerczewski, a jednym z najskuteczniejszych zawodników ekstraklasy był młody obiecujący napastnik Zagłębia… Łukasz Piszczek. Marzec 2007. W futbolu to całe pokolenie. Piątkowe trzy punkty smakują im tym bardziej, że przed wyprawą do Lubina z pocałowaniem w rękę pewnie wzięliby nawet remis. Pierwszą niespodzianką sypnęło już w momencie ogłoszenia składów: Filip Starzyński na trybunach! Co prawda z Lubina docierały sygnały, że “Figo” kilka dni nie trenował z powodu problemów zdrowotnych, ale mało kto podejrzewał, że jest aż tak źle, żeby nie było go nawet na ławce. Tak samo jak chyba nikt nie sądził, że Zagłębie bez niego nie będzie w stanie zdobyć nawet punktu z beniaminkiem.

Ligowe tematy:
– Kucharczykowi nie brak krytyków, ale bronią go liczby
– Marcus Vinicius nie zdążył się wyleczyć
– Gergel próbuje wrócić do dawnej formy
– Pozycje w Śląsku są zdublowane

ps3

Nie chcemy zwalniać trenera, tylko wygrać – mówi Rafał Grzyb.

W Białymstoku, i to całkiem niedawno, za sprawą Jagiellonii stracił pracę Dariusz Wdowczyk, gdy ograliście jego Pogoń 5:0
– Takie smaczki są dobre dla dziennikarzy. O tym piłkarz nie myśli, byłoby to niepoważne. Wiadomo że jeśli nie ma wyników, to zazwyczaj głowa trenera jest pierwszą, która spada. Nic nowego.

(…)

Pan pamięta czasy, gdy z Jagiellonią prowadziliście po rundzie jesiennej i w Białymstoku po cichu mówiono o mistrzostwie.
– Skoro przeżyłem z Jagiellonią coś takiego, to trudno, by dzisiaj specjalnie podniecać się pierwszym miejscem, choć nie obraziłbym się, gdyby tak już zostało.

ps4

Drygas zasługiwał na cierpliwość.

Udowodnił, że zasługiwał na cierpliwość kibiców. Po pierwszych trzech meczach obecnego sezonu fani Pogoni domagali się posadzenia Kamila Drygasa na ławce, podczas kolejnych trzech wiwatowali po jego golach. Po siedmiu kolejkach pomocnik, który latem trafił do Portowców z Zawiszy Bydgoszcz, z trzema bramkami jest najskuteczniejszym zawodnikiem szczecinian. Wychowankowi Marcinków Kępno posłużył powrót do podstawowego składu Mateusza Matrasa, typowego defensywnego pomocnika. – Jestem od przerywania akcji rywali. Dzięki temu Rafał Murawski i Kamil mają więcej swobody w grze do przodu. Trener Moskal powtarza nam, że jeden z nas musi trzymać się środka pola i najczęściej mnie przypada ta funkcja. Oni mają zapędy ofensywne, więc niech je wykorzystują – powiedział Matras w rozmowie z oficjalną stroną internetową klubu. – Początkowo nasza współpraca nie wyglądała rewelacyjnie, ale na wszystko potrzeba czasu. Każdy z nas mocno pracuje w obronie, nie ma klasycznego podziału na defensywnego czy ofensywnego pomocnika. Przeciwnik nigdy nie wie, kogo powinien kryć, bo nieustannie wymieniamy się pozycjami – dodał Drygas. Niuanse taktyczne interesują 25-latka, bo po zakończeniu kariery planuje zostać trenerem.

Najnowsze

Anglia

Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Manchester City docenił Rodriego. Piękna ceremonia dla zdobywcy Złotej Piłki [WIDEO]
Hiszpania

Mistrz świata z Kataru na zakręcie. Zawieszony trenował z piątoligowcem

Patryk Stec
0
Mistrz świata z Kataru na zakręcie. Zawieszony trenował z piątoligowcem

Komentarze

0 komentarzy

Loading...