Kibice Cracovii, porzućcie wszelką nadzieję. Stefan Majewski wraz z małżonką tak zaprzyjaźnili się z Januszem Filipiakiem i jego szanowną żoną (wspólne obiadki, zakupy itd.), że wątpliwe jest, by w klubie doszło do zmiany trenera. Czyli czeka was dłuuuuga droga w dół, bo tak to już z „Doktorem” jest, że im dłużej pracuje, tym gorszy skutek…
Dziś w „PS” Janusz Filipiak mówi tak:
– Nie, nie zwolnię trenera Majewskiego. Nie wiem, co miałoby to dać. Rozumiem, że kibice są sfrustrowani, ale to nie jest metoda. W ten sposób nie załatwimy problemu Cracovii, czyli słabej gry.
– Obowiązek naprawienia spoczywa na trenerze Majewskim. On i piłkarze muszą z tego wyjść. Spotykałem się z nimi przed wyjazdem na meczu Pucharu Polski z Górnikiem Łęczna. Kolejny raz powiedziałem im, że zwolnienie trenera nikogo nie rozgrzeszy. Mamy nowego trenera i gramy od nowa? To jest tak jak w szkole podstawowej. Jak dziecko coś źle napisało, to się wyrywało kartkę, a potem kupowało nowy zeszyt. Mają grać w tym składzie, który jest. Mają się wymłócić, ale grać. Ta karuzela z trenerami w polskiej lidze jest śmieszna. Jest ich dwudziestu, pracę stracił Wieczorek i Radolsky. No więc ja mam teraz zwolnić Majewskiego, żeby pracował w Górniku, a Radolsky w Cracovii? To byłby cyrk.
– Nie działam od przypadku do przypadku. Jestem po porażce wściekły, ale takie nastroje nie mogą być podstawą do podejmowania decyzji. W poniedziałek już rozmawiam, jak rozwiązać problem. Nowy trener wygrałby tu ze cztery mecze, a potem byłoby to samo.