Sierpień. W Poznaniu na to słowo muszą dziś reagować alergicznie. Gdyby to tylko było możliwe, władze klubu brałyby miesięczne zwolnienia lekarskie, piłkarze symulowali kontuzje, a kibice – przynajmniej tymczasowo zwracali karnety. Okres pomiędzy lipcem a wrześniem wydaje się dla Lecha traumatyczny. Spójrzmy na ostatnich pięć lat, w których miejsce miały falstart w lidze, kompromitacja w Pucharze Polski, eurowpierdole i zmiany trenerów.
Sierpień 2012.
Efekty pierwszego lata przepracowanego z Mariuszem Rumakiem są bolesne. Kolejorz nie dość, że w pierwszym meczu z AIK (0:3) przekreśla swoje szanse na fazę grupową Ligi Europy, to w Grudziądzu – na pierwszej przeszkodzie – kończy swoją przygodę z Pucharem Polski.
Sierpień 2013.
W lidze – po pięciu kolejkach, na koniec sierpnia, tylko jedno zwycięstwo. W pucharach – eurowpierdol z Żalgirisem Wilno. Rumak jakimś cudem nie traci pracy.
Sierpień 2014.
Trzecie podejście z kolei do Ligi Europy kończy się kompromitacją. 7. sierpnia Kolejorz odpada z islandzkim Stjarnan, a trener Mariusz Rumak momentalnie wylatuje. W klubie nie do końca są przygotowani na nowy scenariusz, bo w trzech meczach zespół prowadzi Krzysztof Chrobak i wszystkie trzy remisuje. Dopiero wtedy ma miejsce kolejna zmiana – przychodzi Maciej Skorża.
Sierpień 2015.
Lech kończy marzenia o Champions League, ale jednocześnie odnotowuje spory sukces – wchodzi do fazy grupowej Ligi Europy. Problemem jest jednak liga, w której Kolejorz zajmuje 14. miejsce w tabeli, ma cztery punkty na koncie i pięć porażek w siedmiu meczach. Mistrz Polski przegrywa w Ekstraklasie z Pogonią, Wisłą, Zagłębiem, Piastem, Termaliką… Zegar Skorży zaczyna tykać.
Sierpień 2016.
Lech nie gra w europejskich pucharach i – wbrew zapowiedziom – nie robi letniej rewolucji personalnej. Mimo że rozpraszał go w lidze tylko jeden mecz Pucharu Polski, rzutem na taśmę przed końcem sierpnia udaje się uciec ze strefy spadkowej. Siedem meczów i osiem punktów, dwa zwycięstwa, w bramkach 5:9. I zwolnienie dotychczasowego trenera, z którym w maju podpisano przecież nową umowę.
Na szczęście dla kibiców Lecha, kolejny sierpień dopiero za jedenaście miesięcy.