Najlepszy moment kariery George’a Weaha: sezon 94/95, rajd z PSG w Lidze Mistrzów. Strzelający gola za golem król strzelców, pogrążona Barca, Bayern. Paryżan marzących o pełnej puli zatrzymał dopiero wielki Milan, który wkrótce zadał PSG kolejny cios, wyrywając im Weaha.
George, gdy miał swój dzień, wyglądał na boisku pełnym gwiazd jak licealista grający pośród pierwszoklasistów. Takie podejście kiedyś ceniło się bardziej niż suche statystyki, dlatego właśnie między innymi, za tę umiejętność dominacji, zdobył Złotą Piłkę. Tu doskonały przykład z tamtej pamiętej kampanii PSG – gol z Bayernem.