Tuż po Euro zastanawialiśmy się, jaka jest dziś wartość Jakuba Błaszczykowskiego. Z jednej strony Kuba był motorem napędowym drużyny, która była krok od awansu do półfinału turnieju, strzelił dwa gole i zaliczył asystę. Z drugiej – w ciągu kilkunastu dni spędził na boisku więcej czasu niż… przez sześć poprzednich miesięcy w Fiorentinie. Niby udowadniał, że wciąż potrafi grać na najwyższym poziomie, ale w klubowej piłce nie znajdowało to już potwierdzenia. Teraz, po trzech naprawdę mizernych latach, w końcu częściej będziemy go oglądali w koszulce meczowej.
Nie da się ukryć: ostatnie lata były dla Błaszczykowskiego nieudane. Z perspektywy czasu można się pukać w czoło, wspominając niektóre wypowiedzi, by Kuba nie jechał na Euro. Jeśli jednak przyjmiemy kryterium czasu spędzonego na murawie, wygląda to tak:
2015/16 – 2 gole; 2 asysty; 1007 minut
2014/15 – 0 goli; 2 asysty; 961 minut
2013/14 – 3 gole; 2 asysty; 1318 minut
Kuba przez trzy sezony był na boisku tyle, ile byłby w stanie lekką ręką „wyrobić” w jednym roku. Wiadomo, doszły kontuzje – te poważniejsze i mniej poważne – potem stopniowe powroty po urazie, w końcu odzyskiwanie formy. To wszystko trwa, czasem dłużej niż się wydaje. Ale Błaszczykowski często nie mieścił się też w składzie i wysyłany był na szeroką we Włoszech ławkę. W tym roku w pierwszym składzie Fiorentiny w lidze włoskiej wychodził trzy razy. Na 21 spotkań.
Dla Borussii Dortmund udane Euro nie miało już znaczenia. Thomas Tuchel wolał ściągnąć czterech ofensywnych piłkarzy (Schuerrle, Goetze, Dembele, Mor), niż dać jeszcze jedną szansę Polakowi. Doszedł do wniosku, że bardziej opłaca mu się zapłacić Wolfsburgowi 30 milionów euro za Andre Schuerrle i od tego Wolfsburga zgarnąć 5 milionów za Kubę.
Powiedzmy sobie szczerze: to dość wymowne. Być może przesadzone, być może trochę nielogiczne i nieopłacalne, ale takie właśnie decyzje u wicemistrza Niemiec zapadły.
Dla samego Błaszczykowskiego transfer do Wolfsburga powinien przynieść wiele korzyści. Nie ma już chyba sensu, by polskiemu skrzydłowemu kolejny sezon przeleciał przez ręce, by krążył między ławką a trybunami, by minuty zbierał jedynie przy mocno napiętym terminarzu. Adam Nawałka będzie miał z Kuby większy pożytek, gdy ten będzie grał regularnie. A u Dietera Heckinga ma na to szansę – w składzie jest miejsce dla typowego prawoskrzydłowego, gdzie ostatnio tę rolę pełnił co najwyżej przyzwoity Daniel Caligiuri (2 gole i 6 asyst). Ponadto, „Wilki” są w drobnej przebudowie. Po kiepskim sezonie odeszli kluczowi Schuerrle i Naldo, potrzebna jest nowa krew, lider i człowiek, który nie boi się odpowiedzialności.
Czyli ktoś taki, jak Kuba.
fot. FotoPyk