Akademia. Juniorzy. Szkolenie. Te słowa w dyskusji o ostatnich dokonaniach Zagłębia Lubin i Lecha Poznań powtarzane są jak mantra. I choć w tym drugim ostatnio nie dzieje się za dobrze, bo z akademii odeszło niedawno dziewięciu trenerów, to nie zmienia to faktu, że piłkarze, którzy przechodzili przez jej szczeble są dla Lecha autentycznym powodem do dumy. Podobnie jak w Lubinie, który z każdym rokiem coraz mocniej rozpycha się wśród najlepszych szkół piłki nożnej w Polsce.
Postanowiliśmy więc porównać owoce zebrane w ostatnich latach przez jednych i drugich i sprawdzić, kto na papierze miałby większe szanse w starciu graczy, którzy odbierali swoje piłkarskie szlify w obu akademiach.
BRAMKARZ
Zaczynamy od czegoś łatwego. Forenc może i stracił miejsce w bramce „Miedziowych” na rzecz Martina Polacka, ale to nadal znacznie więcej, niż udało się póki co osiągnąć Mateuszowi Lisowi. Oczywiście cała kariera dopiero przed 19-latkiem, ale na ten moment nie ma do starszego o pięć lat Forenca startu ze swoimi pięcioma seniorskimi meczami.
Bilans Konrada Forenca, źródło: Transfermarkt
Za kilka sezonów może być inaczej, taki Andrzej Dawidziuk stwierdził jakiś czas temu na łamach „PS”, że widzi w Lisie naprawdę spory talent. Ale zanim chłopak zbierze swoje szlify, w naszym pojedynku wyraźnie przegrywa z Forencem.
1:0 dla Zagłębia
OBROŃCY
Tutaj zdecydowaną przewagę uzyskuje Lech, co widać choćby po tym, że Bereszyńskiego – by zmieścił się w składzie – musieliśmy przesunąć na prawe skrzydło. Już sam fakt przynależności klubowej mówi wiele. W Lechu jest to: Lech, VfB Stuttgart, NEC Nijmegen i Lech, w jedenastce akademii Zagłębia: Śląsk, Nieciecza, Zagłębie, Ruch. Przede wszystkim ze swoich stoperów w Poznaniu powinni być dumni, bo Golla nie raz i nie dwa w Holandii udowadniał, że przeskok z Ekstraklasy do Eredivisie nie zrobił na nim większego wrażenia. A i Stuttgart, dla którego zagra w przyszłym sezonie Kamiński, to mimo spadku do 2. Bundesligi nadal mocna europejska marka.
Punkt dla Lecha. 1:1
POMOCNICY
Tutaj mamy największy zgryz, bo obie drugie linie piłkarzy, którzy odbierali szlify w akademiach poznańskiej i lubińskiej, wyglądają naprawdę imponująco. Na dziesiątce u jednych Zieliński, u drugich Linetty. Za ich plecami z jednej strony rewelacyjny Damian Dąbrowski, który z każdym meczem rośnie w naszych oczach, z drugiej Drygas, który nie raz i nie dwa udowadniał, że potrafi grać nowocześnie, box-to-box, tak jak teraz wymaga się tego od gracza na jego pozycji. Zdradzający wielki potencjał Kubicki, naprzeciw niego pałętający się od klubu do klubu, ale cały czas utrzymujący się na powierzchni Możdżeń. Pierwszych dwóch pojedynków (Linetty kontra Zieliński i Dąbrowski kontra Drygas) zdecydowanie nie rozstrzygamy na korzyść żadnej ze stron. Starcie Kubicki vs Możdżeń – i to mimo ligowego doświadczenia tego drugiego – wygrywa wychowanek Zagłębia. Z kolei na skrzydłach nieznacznie lepszy jest na ten moment jednak Lech. Z tego galimatiasu wyjść może tylko…
… remis. 2:2
NAPASTNICY
I na koniec kolejny spory ból głowy. No bo tak – gdybyśmy mieli oceniać dwa lata temu, zaraz po niezwykle obiecującym początku Kownackiego, nawet byśmy się nie zastanawiali. Tylko że od tamtego czasu bilans „Kownasia” to ledwie 12 bramek w 68 meczach i przynajmniej na ten moment znacznie więcej swojemu zespołowi daje Piątek, który w tym samym czasie trafiał 15 razy w 66 spotkaniach. No i zdążył już rozpocząć strzelanie w nowym sezonie. Tylko że w przypadku tak młodych zawodników trzeba też brać pod uwagę, jak ich potencjał oceniają skauci mocnych zachodnich firm. I podczas gdy Kownackiemu niedawno przyglądał się rosnący na naszych oczach potentat z Lipska, a wcześniej takie firmy jak Borussia Dortmund czy Liverpool, w kontekście Piątka mówiło się raczej tylko o Legii i Lechii. Wypadkową formy, już posiadanych umiejętności i potencjału obu grajków może więc być tylko…
… remis. 3:3
fot. główne: 400mm.pl
fot. w tekście: FotoPyK