Rusza nowy sezon polskiej ekstraklasy. Generalnie kto należy do grona najlepszych jej piłkarzy wszyscy wiedzą, więc my pokusiliśmy się o zestawienie… najbardziej przepłacanych zawodników. I tu konkurencja jest naprawdę ostra. Ostatecznie wygrał Marcin Chmiest – napastnik, który ostatniego gola strzelił w 2006 roku, co… nie przeszkadza mu pobierać co miesiąc około 55 tysięcy złotych netto! Dodajmy, że Chmiest mimo gwiazdorskiej gaży nie potrafił zdobyć bramki w żadnym z 21 meczów, które rozegrał w barwach Arki. I nic nie zapowiada, żeby w tym sezonie jakąś zdobył (pewnie będzie rezerwowym). A kto zajmuje kolejne miejsca?
UWAGA. Ranking zawiera nazwiska piłkarzy słabych lub średnich, w najlepszym wypadku dobrych, ale od dawna bez formy (co działacze i trenerzy mogli przewidzieć). Wyjątkiem jest Dawidowski, którego zniszczyły kontuzje, ale musiał się w tym zestawieniu znaleźć…
1. Marcin Chmiest (Arka Gdynia)
Absolutny fenomen. W całej swojej karierze zdobył marne 11 goli na pierwszoligowych boiskach, a jest jednym z najlepiej opłacanych zawodników w Polsce. Na rękę zarabia rocznie ok. 200 tysięcy euro, czyli mniej więcej tyle co Paweł Brożek po podwyżce (bodajże dostał 300 tysięcy, ale brutto). Widać, że ktoś uznał, iż skoro Ryszard Krauze daje, to trzeba brać (Wojciech Stawowy dostawał 25 tysięcy euro miesięcznie). Szybko, dużo, póki można. W Gdyni są na Chmiesta teraz źli, bo nie godzi się na choćby drobną renegocjację umowy. A za pieniądze które zarabia można byłoby ściągnąć naprawdę dobrego zawodnika. Braga, kiedy go kupowała, też sobie wiele obiecywała – tutaj prezentacja zawodnika (rozwalił nas stwierdzeniem “na początku bom dia”)…
2. Błażej Augustyn (Legia Warszawa)
Ile dokładnie zarabia – nie wiemy. Ale zanim przyszedł do Legii rozmawiał z innymi klubami i żądał ok. 200 tysięcy euro rocznie (w Boltonie mógł liczyć na porównywalne pieniądze), pewnie skończyło się na około 150 tysiącach. A to oznacza, że rozgrywki Młodej Ekstraklasy pozyskały naprawdę dobrze opłacanego zawodnika. Augustyn w Legii gra rzadko, a jeśli już – to kiepsko. Lekkoduch, piłkarza z niego nie będzie nigdy. Ale za to szybko sobie kupił coś takiego…
3. Tomasz Dawidowski (Wisła Kraków)
Dopiero miejsce trzecie, a nie pierwsze. Dlaczego? Bo Wisła sprowadzając go nie popełniła błędu w ocenie umiejętności piłkarza (te były wówczas naprawdę wysokie), tylko zawodnika dopadł pech i całe lata stracił z powodu kontuzji. Wedle niektórych informacji zarabia między 60 a 90 tysięcy złotych miesięcznie, ale bez względu na to, która suma jest prawdziwa, wiadomo że z perspektywy czasu brutalnie przepłacono. Aktualnie wrócił do gry, ale świata już raczej nie zawojuje. Jedyna jego bramka z Wisły, jaką da się obejrzeć w internecie wygląda tak…
4. Maciej Stolarczyk (GKS Bełchatów)
Plotki o jego zarobkach są szokujące. Podobno dostaje około 700 tysięcy złotych rocznie, a podpisał trzyletnią umowę (czyli na stare lata zgarnie ponad dwa miliony). To bardzo dużo jak na zupełnie średniego obrońcę, który pozwala Rogerowi na oddanie takiego strzału…
5. Bartłomiej Grzelak
Dopiero piąte miejsce, bo coś tam potrafi, tylko jakoś nie może tego pokazać. Ale jak na razie pełny transferowy niewypał. O tego zawodnika licytowało się kilka klubów, więc mógł sobie pozwolić na duże wymagania – no i dostaje około miliona złotych rocznie. A ci, którzy go sprowadzali, spodziewali się pewnie lepszego bilansu niż pięć ligowych bramek przez półtora roku (co daje średnio jedną bramkę na trzy miesiące). Ma w sobie coś z łamagi, choć ta bramka akurat była ładna…
6. Emilian Dolha (Lech Poznań)
Już go nie ma, ale drogą wyjątku uwzględniliśmy go w rankingu. W Lechu miał kontrakt wart 250 tysięcy euro netto rocznie. Przez ten czas zdążył kompletnie zawalić dwa mecze (z Wisłą i ŁKS) oraz nie być bohaterem ani jednego. Tutaj gol, który pogrążył go ostatecznie…
7. Dariusz Pietrasiak
Miał swoje pięć minut, gdy chciał go Lech Poznań. Wolał jednak wywalczyć dużą podwyżkę w Bełchatowie i dalej doić dotychczasowego pracodawcę. No to doi – 600 tysięcy złotych rocznie, czyli 50 tysięcy miesięcznie robi wrażenie. A pamiętajmy, że do wszystkich kwot (w przypadku Pietrasiaka, ale i innych zawodników) trzeba dodać premie meczowe.
8. Radosław Matusiak (Wisła Kraków)
No dobrze, jego też już nie ma, ale nie mogliśmy odpuścić. 175 tysięcy euro za pół roku gry. Najbardziej absurdalny transfer wszechczasów. Wisła gdy sprowadzała tego zawodnika miała już pewne mistrzostwo Polski. Po co więc go wypożyczała na pół roku i płaciła jak za zboże? Matusiak strzelił jednego gola, banalnie łatwego…
9. Wojciech Kowalewski (Korona Kielce)
250 tysięcy rocznie dla Kowalewskiego? Ktoś dał się nabrać na urok Leo Beenhakkera. Kowalewski przed wyjazdem z polskiej ligi był bramkarzem mocno średnim, a po powrocie do niej średni jest nadal. Tutaj mała próbka (od razu przewińcie na końcówkę)…
10. No właśnie, kto?
Tu niech każdy wpisze sobie nazwisko dowolnie wybranego leszcza – tego, który irytuje najbardziej samą swoją obecnością i każda wypłacona mu złotówka jest złotówką wyrzuconą do śmieci.