Zapowiedział, że odchodzi, ale… nie wyklucza powrotu – taki jest główny przekaz wywiadu z Jackiem Bąkiem, jaki zamieszcza gazeta “Polska”. No i rzuciło nam się jeszcze w oczy, że Bąk stwierdza, iż z polską piłką zarządzaną przez Michała Listkiewicza nie jest tak źle. Ehh…
We wtorek oficjalnie ogłosił Pan zakończenie przygody z reprezentacją narodową.
Uznałem, że mój czas w kadrze już minął, więc zdecydowałem się powiedzieć dość i zrezygnować z wielkiego honoru, jakim są występy w reprezentacji. Już przed mistrzostwami zapowiadałem, że będzie to najprawdopodobniej mój ostatni turniej w biało-czerwonych barwach. Teraz tylko oficjalnie to potwierdziłem.
Był jednak moment zawahania, bo mimo że jeszcze przed Euro zapowiadał Pan zakończenie kariery reprezentacyjnej zaraz po turnieju, zwlekał Pan z tym ponad dwa tygodnie. Dlaczego?
Trener Beenhakker powiedział, że widzi mnie w swojej drużynie w eliminacjach do mistrzostw świata 2010. Zastanawiałem się nad tą opcją, ale organizmu i wieku nie da się oszukać. Nie jestem już młodzieniaszkiem. Szybkość i wydolność nie ta, co kiedyś. Nie chcę oszukiwać sam siebie, trenerów, a przede wszystkim kibiców. Kadra to nie alibi.
Leo Beenhakker nie starał się Pana nakłonić do zmiany decyzji?
Nie. Zrozumiał mnie i nie naciskał. Obiecałem mu jednak, że jeśli kadrę będzie np. prześladowała plaga kontuzji, a ja będę się czuł na siłach, to wrócę i pomogę. Ale to ostateczność. Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że trzeba budować nową drużynę. Czas niektórych już minął i teraz do kadry powinno dołączyć kilku młodych zawodników.
Powiedział Pan: niektórych. Mimo że kadra w Euro zaprezentowała się bardzo słabo, tylko Pan postanowił zakończyć reprezentacyjną karierę. Nie sądzi Pan, że koledzy powinni wziąć z Pana przykład?
Nie będę oceniał innych. Ja uznałem, że nie dałbym już za wiele reprezentacji. Niech grają młodsi, zdrowsi. A koledzy widocznie czują, że tej reprezentacji jeszcze się przydadzą.
Dlaczego nasza kadra tak słabo wypadła w Euro?
Ciężko jest mi to wytłumaczyć. Zawiedliśmy, to pewne. Popełnialiśmy dużo prostych błędów. Kulminacyjnym momentem turnieju była ostatnia minuta meczu z Austrią. To był wielki cios. Czułem się tak, jakbym przegrał, a nie zremisował. Jestem wkurzony, bo to był już trzeci wielki turniej w moim życiu i w żadnym nic nie wygraliśmy.
Nie żałuje Pan, że nie zrezygnował z gry w kadrze przed Euro? Tak jak chociażby Radek Sobolewski? Milej jest chyba odchodzić w świetle chwały niż porażki.
Na pewno nie żałuję. Naprawdę wierzyłem, że w Euro uda nam się coś ugrać. Wyszło jak wyszło.
W reprezentacji rozegrał Pan 96 spotkań. Zabrakło zaledwie pięciu, by prześcignąć Grzegorza Latę i stać się rekordzistą w liczbie rozegranych gier. Nie żałuje Pan?
Nie zależy mi na rekordach. Zawsze chciałem godnie reprezentować mój kraj, a nie nabijać jakieś liczby. Poza tym, gdybyśmy lepiej zagrali w Euro, może w tej chwili miałbym już sto występów na koncie…
W reprezentacji grał Pan przez 15 lat. Kto mógłby godnie zastąpić Jacka Bąka?
Spokojnie, nie ma ludzi niezastąpionych. Jestem pewien, że świetnie zastąpi mnie chociażby Darek Dudka. Ma wielkie umiejętności. Nie zapominajmy też o Adamie Kokoszce.
Dziennik “Polska” od jakiegoś czasu prowadzi akcję “Jak uzdrowić polską piłkę”. Ma Pan na to jakiś pomysł?
Nie zastanawiałem się nad tym zbytnio, ale myślę, że nie jest aż tak źle. Wielu żąda głowy Listkiewicza, ale to za jego kadencji zagraliśmy w trzech wielkich turniejach. To jest moja odpowiedź na to pytanie.