Kolejny odcinek serialu “jak działacze PZPN robią wszystkich w konia”. Bezczelne leśne dziadki pod przewodnictwem kłamczucha Listkiewicza znów nie dotrzymały słowa – zaplanowany na 14 września zjazd (ten na którym “Listek” miał niby odejść) nie odbędzie się. Przyczyny? Oczywiście względy proceduralne. Dla niektórych to może zabawne, ale nas naprawdę ogarnia wściekłość, w dodatku odkrywamy w sobie niebezpieczne pokłady agresji. CZY KTOŚ ICH WRESZCIE WYKOPIE?!
Główny powód kolejnego przełożenia zjazdu to zbyt późne wybory w szesnastu okręgowych ZPN. W “Gazecie Wyborczej” czytamy…
Ostatni – małopolski – poradził sobie z tym dopiero w miniony weekend. A statut związku mówi jasno, że delegaci z terenu muszą być wyłonieni najpóźniej trzy miesiące przed walnym zgromadzeniem. Fakt, że w Krakowie zjazd odbył się 5 lipca, formalnie wyklucza więc wybory nowego prezesa PZPN przed 5 października. – To prawda – potwierdza członek zarządu związku Grzegorz Lato. Sam jest kandydatem na nowego szefa polskiego futbolu i przyznaje, że w razie zwycięstwa obawiałby się podważenia wyników. – Formalnie wybory byłyby nielegalne, każdy delegat miałby prawo je zaskarżyć. A wcale nie wiadomo jak zachowaliby się na przykład przegrani w wyborach. Po co nam to? Moim zdaniem lepiej poczekać i zrobić zjazd w terminie, do którego nie mogłoby być żadnych zastrzeżeń – mówi Lato.
Przypominamy, że wciąż chodzi o ten sam zjazd, który miał się odbyć w marcu zeszłego roku:)