Reklama

Fantastyczny bilans prezesa Filipiaka w europejskich pucharach

redakcja

Autor:redakcja

08 lipca 2016, 10:24 • 3 min czytania 0 komentarzy

Cracovia – mogłoby się wydawać, poważna drużyna. Gdyby stworzyć tabelę Ekstraklasy z ostatniego półtora roku, wyszłoby że to druga najlepiej punktująca ekipa w lidze, i że ustępuje tylko Legii. Ale niestety, ktoś wymyślił rozgrywki pucharowe i wizerunek “Pasów” legł w gruzach.

Fantastyczny bilans prezesa Filipiaka w europejskich pucharach

Przez ostatnie półtora roku piłkarze Filipiaka zaliczyli bowiem trzy brutalne weryfikacje w pucharach i wszystkie zakończone żenującą porażką na własnym boisku. Wypiszmy może w punktach:

Marzec 2015: Agrowpierdol od Błękitnych Stargard Szczeciński (II liga)
Listopad 2015: Agrowpierdol od Zagłębia Sosnowiec (I liga)
Lipiec 2016: Europierdol od Škendiji Tetowo (liga macedońska)

Jakkolwiek spojrzeć, Zagłębie Sosnowiec wygląda w tym gronie jak potentat. Ostatni rywal z Tetowa to natomiast… Oddajmy może głos prezesowi Filipiakowi, który ocenił na łamach WP siłę rywala tuż po losowaniu: – Jesteśmy bardzo zadowoleni z losowania. To najlepszy możliwy przeciwnik z grupy tych, na które mogliśmy trafić. Uniknęliśmy dalekich wypraw do Armenii i Azerbejdżanu, a nie chcieliśmy też trafić na Albańczyków, bo to gorący teren.

Czytamy to następująco – skoro rywal z Macedonii wygrał w dwumeczu 4:1, to ten z Albanii trafiłby Cracovię pewnie sześć-siedem do zera, a Armenia czy Azerbejdżan… Tam zakręciłoby się koło dwucyfrówki. Profesor i jego drużyna uniknęli tym samym jeszcze większego blamażu. A tak zupełnie serio, w ręce trafił nam inny wywiad Filipiaka, udzielony Przeglądowi Sportowemu tuż po pierwszym meczu w Tetowie. Gdzie prezes widział przyczyny porażki?

Reklama

– Wszyscy dookoła palili papierosy. Gospodarze, ochroniarze, wszyscy. Wracamy totalnie zadymieni.
– Na meczu byłem w marynarce i pot lał się ze mnie ciurkiem. To fajna pogoda na wakacje, ale nie wtedy, gdy trzeba zasuwać na pełnych obrotach.
– Przyjechaliśmy tutaj w ciemno, nie wiedząc czego się spodziewać.

Innymi słowy, prezes otwartym tekstem przyznał, że przeciwnik został zlekceważony, i że drużyna nie wiedziała, czego się spodziewać. A to już rozpracowanie rywala na poziomie Franciszka Smudy i jego słynnego “chuja grają, opierdolimy ich”. A że było gorąco i duszno? Pewnie można było to przewidzieć, sprawdzając na przykład prognozę pogody. Ale nie, po co, oni woleli pojechać tam w ciemno…

Chociaż istnieje też prawdopodobieństwo, że to słońce po prostu za mocno przygrzało i Filipiaka na chwilę odcięło. Świadczyć o tym mogą jego kolejne wypowiedzi:

– Anton Karaczanakow zagrał wyśmienicie, dobrze wszedł Mateusz Wdowiak, na stoperze podobał mi się debiutujący Robert Litauszki.
– Pewien człowiek, który siedział obok naszych kibiców, nie pozwalał im się cieszyć, obrażał, ochroniarze musieli sprowadzić go w inne miejsce.

Kurwa, człowieku, twoi piłkarze przegrali 0:2 z jakimiś pastuchami, a ty opowiadasz, że jeden grał wyśmienicie, drugi dobrze, a trzeci ci się podobał? Albo czy naprawdę myślisz, że to jakiś gość z trybun nie pozwalał się cieszyć kibicom Cracovii? Bo nam się jednak wydaje, że odrobinę bardziej winni mogą być goście, którzy biegali wtedy po murawie.

Podobno ryba psuje się od głowy. Jeżeli sztab i piłkarze Cracovii mieli podobne podejście co prezes, trudno się dziwić ich postawie w meczu rewanżowym. W efekcie – łączne międzynarodowe osiągnięcia Cracovii za kadencji Filipiaka wgniatają w fotel. Oprócz tegorocznego blamażu nie zapominajmy też o europejskiej kampanii z 2008 roku, kiedy to “Pasy” rywalizowały o Puchar Intertoto. W pierwszej czerwcowej rundzie czekał białoruski Szachtior Soligorsk – w meczu w Krakowie było 1:2, w rewanżu aż 0:3. Innymi słowy, w tym roku mieliśmy nic innego, jak swoiste nawiązanie do klubowej tradycji.

Reklama

Europejski bilans wszech czasów Filipiaka to cztery mecze, cztery porażki, bramki 2-9. Trzy przegrane w czerwcu i jedna w lipcu. Można wieszać na ścianie pamiątkową tabliczkę.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...