Ciekawy wywiad ze Zbigniewem Drzymałą zamieszcza dzisiejszy “Super Express”. Znany biznesmen oświadcza, że definitywnie wycofuje się z futbolu. To już drugi milioner w tym roku (po Krzysztofie Klickim), który do futbolu stracił serce. – Sprzedaję miejsce w lidze i piłkarzy. Zachowuję tylko karty niektórych z nich – mówi Drzymała.
“Super Express”: – Polska piłka bez Zbigniewa Drzymały? Aż się wierzyć nie chce…
Zbigniew Drzymała: – A jednak to prawda. Sprzedaję miejsce w lidze i piłkarzy. Zachowuję karty niektórych z nich (między innymi Radosława Majewskiego – przyp. red.). Ustaliłem z panem Józefem Wojciechowskim (właściciel Polonii – red.), że będę prezesem honorowym.
– Jak to możliwe, że poważny biznesmen, który w piłce święcił wielkie sukcesy, był niechciany w innych miastach?
– Każdy klub ma swój, nie zawsze przejrzysty układ interesów i ludzie w nie zaplątani nie godzą się, żeby ktoś nowy działał bez nich i inaczej. Szczególnie niesmaczne było to we Wrocławiu, gdzie zostałem posądzony o nieuczciwość. A przecież to druga strona zachowała się nieelegancko i niezgodnie z prawem.
– A jak było w Szczecinie?
– Tam fuzji sprzeciwiali się ludzie ze stowarzyszeń kibiców, którzy mieli w spółce bodajże 30 procent, a w nowej, po moim przyjściu, nie mieliby nic. No i zaczęli odwoływać się do zasad moralności. A wie pan jakich? Takich, że gdy awansowali rok temu z B klasy do IV ligi przy zielonym stoliku to było OK. A teraz, gdybyśmy awansowali z II ligi do ekstraklasy, zresztą zgodnie z decyzją PZPN, to już byłoby źle i niemoralnie.
– Rozmowy w Szczecinie podjął pan zaraz po odmowie Śląska, w pośpiechu. Może zabrakło czasu, żeby się dogadać?
– Poświęciłem bardzo dużo czasu ludziom ze stowarzyszeń kibiców. Przegadałem z nimi wiele godzin i nie było nawet śladu płaszczyzny porozumienia. Ich stanowisko było “nie, bo nie”. W końcu stwierdziłem, że to nie ma sensu i zerwałem rozmowy. Dla mnie to oczywiste, że na mecze swojej drużyny nie mogę chodzić pod eskortą ochroniarzy, podobnie jak nie do przyjęcia są obrażające mnie napisy na murach stadionu. Jestem osobą publiczną, prowadzącą działalność gospodarczą. Nie mogłem narażać na szwank swojego nazwiska. Swoją drogą dziwne, że trzech facetów mogło zadecydować – nie boję się użyć tego słowa – o klęsce całego środowiska zachodniopomorskiego, które straciło możliwość oglądania ekstraklasy na długie lata. Bo ja nie wierzę, że szybko w Szczecinie będzie ekstraklasa. Nie ma tam organicznej pracy, jest za to bardzo dużo małych czy większych prywatnych interesów.
– Ma pan dzisiaj zmieniony głos. Zmęczenie czy smutek?
– Jedno i drugie. Chciałem zrobić fuzję profesjonalnie i skutecznie. A efekt? Zawiodłem się na ludziach, nawet takich, którzy pełnią odpowiedzialne funkcje, a mają zamiar pełnić najwyższe funkcje w państwie. I to jest smutne. Prezydenci obu miast byli nieprzygotowani, nie mieli pełnego rozeznania, czego się podejmują. Nie wiedzieli, jakie napotkają problemy i w trakcie rozmów się wycofywali. Jestem zmęczony, zniesmaczony i zdegustowany. Również tym, że ludzie, którzy nie zrobili nic dla polskiej piłki, nagle stali się cenzorami moich działań.
– Co będzie robił prezes Drzymała bez piłki?
– Zajęć mi nie zabraknie, oby tylko starczyło zdrowia. Na Ukrainie budujemy drugą fabrykę, w planach mam zainwestowanie w trzecią. Poza tym zostają obiekty w Grodzisku i jestem pewien, że będą dobrze prosperowały. O mnie więc nie ma się co martwić, ale dla polskiej piłki nie jest dobre, że wycofują się sponsorzy. Pan Klicki, ja, a nie jest tajemnicą, że i właściciel Lecha – pan Rutkowski szuka inwestora. Zamiast nas szuka się później cudotwórców, piłkarzy z Afryki albo Brazylii, którzy mają zbawić polski futbol.
– A funkcja prezesa honorowego Polonii co oznacza?
– Tylko tyle, że jestem niejako ojcem chrzestnym tego zespołu. I trudno, żebym na mecze na stadionie Polonii kupował bilet.
Fot. W.Sierakowski FOTO SPORT