Kamil Glik i Grzegorz Krychowiak – niezależnie od występów na Euro – zapewnili sobie transfery do AS Monaco i PSG. Ale i sam turniej we Francji wypromował kilku zawodników z reprezentacji Polski, zwłaszcza Michała Pazdana, Bartosza Kapustkę i Kamila Grosickiego. Na temat ich – i nie tylko – wzrostu wartości rynkowej, skoku jakościowego i możliwych transferów rozmawiamy z menedżerami: Danielem Weberem, Marcinem Lewickim i Mateuszem Ożógiem.
Transfer Pazdana bardzo prawdopodobny
Ożóg: – Pazdan, w kwestii otrzymywanych ofert, zaliczył największy skok jakościowy. Wiedzieliśmy wcześniej, że to bardzo dobry jak na polską ligę zawodnik, ale – z racji już nie najmłodszego wieku, braku doświadczenia w silnych ligach czy niższego wzrostu – myśleliśmy, że utrzyma się już raczej na poziomie Legii.
Lewicki (menedżer Pazdana): – „Pazdek” zrobił 300 proc. normy, nikt się nie spodziewał po nim takiego turnieju. Dobry mecz, choć nie wszyscy są tego zdania, zagrał z Irlandią Północną, wyśmienity z Niemcami, bardzo dobry z Ukrainą i Szwajcarią.
Weber: – Moim zdaniem, Legia dziś może na nim zarobić do 3-3,5 miliona euro, np. z Bundesligi. No, chyba że trafi się poważny kandydat z Turcji, który ofertę przebije.
Lewicki: – Ofertę przed Euro na poziomie 2,5 miliona euro pewnie wzięlibyśmy w ciemno, tak jak i zakusy z Mainz czy Besiktasu. To duże kluby. Ale każdy jego dobry mecz to wzrost ceny o kilkaset tysięcy. Gdybyśmy dziś zakończyli turniej, z dobrego zachodniego klubu moglibyśmy liczyć na jakieś 3,5 miliona, może cztery. Jeśli zaś przejdziemy Portugalię, zajdziemy do finału, to możliwe, że dobijemy do pięciu milionów. Dobre występy na Euro windują ceny, zwłaszcza w przypadku Michała. Zmienia się sposób postrzegania zawodnika. Jakbym przed turniejem powiedział, że zainteresują się nim duże europejskiej firmy, to pewnie usłyszałbym, że jestem niepoważny. A dziś zaczęto myśleć o Michale na poważnie, bo z najlepszymi napastnikami świata daje sobie radę.
Weber: – Skok jego wartości wynika przede wszystkim stąd, że cały czas gra w polskiej lidze. Jego problem polega jednak na tym, że zbyt wiele lat stracił – odnosząc do poziomu i miejsca, gdzie dziś gra – w zbyt słabych klubach. Najpierw spędził kilka lat w Górniku, potem w polskim średniaku, który nie jest tak rozpoznawalny w Europie, jak Lech czy Legia. Gdyby Michał miał dziś 22-23 lata, moglibyśmy spodziewać się najwyższego transferu w historii ligi. A tutaj wiek nie będzie atutem.
Lewicki: – Daję 95 proc. szans na transfer. Zależy na tym i piłkarzowi, i Legii. To nasz wspólny biznes. Przy tym i każdym innym transferze bierzemy pod uwagę wszystkie czynniki. To, że „Pazdek” ma dziś 28 lat, rozgrywa turniej życia, że dla nas i Legii to najlepszy moment na transfer, że ważne jest to, do jakiej drużyny trafi, do jakiej ligi i ile będzie zarabiał. Być może za mniejsze pieniądze przejdzie do mniejszego klubu, ale silniejszej ligi. Kasa jest ważna, ale dla nas nie najważniejsza. Dlatego trener Nawałka go tak lubi, bo mają podobne do siebie charaktery.
Ożóg: – Legia, mając dobrego obrońcę, będzie chciała skorzystać z fali wznoszącej. Poza tym, nie powinna blokować transferu mocno wyróżniającego się piłkarza, zwłaszcza po Euro, do lepszej ligi. Transfermarkt wycenia go dziś na 1,7 miliona euro, ale kwota dwukrotnie wyższa jest z pewnością do uzyskania.
Najdroższą w kraju Kapustkę – sprzedawać
Weber: – Myślę, że nie tyle podbił swoją wartość, co utwierdził zainteresowanych w przekonaniu, że potrafi grać pod presją, wyjść na duży stadion, przy otoczeniu wielkiej imprezy. Inne wnioski płyną z dobrego meczu przeciwko Podbeskidziu, a inne z meczu reprezentacji na mistrzostwach Europy. To daje sygnał, że presja dużego klubu, oczekiwań w dużej lidze prawdopodobnie go nie przestraszą.
Ożóg: – Kapustka był dla zagranicznych skautów jednym z kilkudziesięciu młodych zawodników wartych obserwowania. Ale w trakcie Euro jego nazwisko skauci podkreślili i z talentu, którego rozwój trzeba śledzić, stał się łakomym kąskiem. Rekomendacja ze spokojnego przyglądania się została zmieniona na „brać od razu”.
Lewicki: – Przed Euro wart był dwa, może dwa i pół miliona euro. Kwoty, które proponują czy mogły zimą proponować klubu ze wschodu Europy czy Azji, są zawyżone, nigdy nie odzwierciedlają rynkowej wartości piłkarza. A dziś, po debiucie na wielkiej imprezie, jest to jakieś 3-3,5 miliona. Jeśli ktoś tyle da, to brać i całować po rękach. Naprawdę.
Weber: – Moim zdaniem, kluby mogą wyłożyć za niego dwa razy więcej niż za Pazdana. Wynika to stąd, że jest dziewięć, dziesięć lat młodszy. Przy jego nazwisku zapala się lampka w kategorii – wiek: 19 lat. Ma duży potencjał w grze ofensywnej, nie boi się, jest pewny siebie. Kluby mają świadomość możliwości jego późniejszej sprzedaży za wielokrotność tej kwoty. Myślę, że możemy spodziewać się bardzo ciekawego transferu.
Lewicki: – Jego przypadek jest podobny do Ondreja Dudy, gdzie też sprzedawano jego potencjał. Zachodnie kluby widzą, że ma spore zapasy możliwości i na tle lepszych zawodników będzie grał jeszcze lepiej.
Ożóg: – To dobry moment na sprzedaż Kapustki. Wystarczy wspomnieć przykłady Drągowskiego czy Kownackiego, przy których też padały wysokie kwoty. Pierwszy odszedł za mniejszą sumę transferową, drugi – wciąż jest w Lechu. Młodemu zawodnikowi ciężko jest utrzymać formę w kolejnym i jeszcze kolejnym sezonie. Ale z tymi milionami z transferu bym nie wariował. 4-4,5 miliona euro to kwota, nad jaką Cracovia powinna się już pochylić.
Weber: – Wysokość jego transferu to jednak znak zapytania. Może trafić do bogatego klubu, który stać na sprowadzanie wielu takich zawodników. A to oznacza dużą rywalizację, większe ryzyko braku miejsca w składzie. Chyba lepiej, żeby taki młody, jeszcze nieobyty zawodnik trafił do drużyny ze średniej półki. Pytanie tylko, czy średni klub stać na wykupienie go z Cracovii. A bębenek jest podbijany, w Krakowie mają swoje oczekiwania.
Wartość Grosickiego wzrosła – z 8 do 12 milionów
Weber: – Moim zdaniem, przed Euro był wart około ośmiu milionów euro. Dziś? Dwanaście, może trzynaście dla Anglików, choć z Bundesligi nikt tyle nie wyłoży. To dobry piłkarz, od kilku lat grający za granicą, bardzo szybki, ma trochę szczęścia, choć z kilkoma mankamentami. Wzrost ceny wynika jednak stąd, że w grę wchodzi angielski kierunek. Wiemy, jakie tam są pieniądze, znamy realia, więc każdy chce skorzystać z okazji. Rennes chce wycisnąć jak najwięcej, a i Kamila czekałaby podwyżka.
Milik na klub pokroju Lazio. I nic więcej?
Lewicki: – Jego wartość może nie spadła, ale też nie wzrosła. W tych czterech meczach nie zapracował jeszcze na transfer do tak poważnej i silnej ligi, jak Anglia czy Niemcy. Znajomy piłkarz mówił, że Arek popełnia dziś takie same błędy, co cztery-pięć lat temu, nie eliminuje ich i nie poprawia pewnych obszarów.
Weber: – Myślę, że tych, którzy zastanawiali się, czy to coś więcej niż średni europejski poziom, Arek sprowadził na ziemię i utwierdził w przekonaniu, że to nie jest top. Że na ten moment nie jest to półka Roberta Lewandowskiego. Sam mam w głowie cztery-pięć sytuacji z Euro, które miał na lepszej, lewej nodze.
Ożóg: – Nie uważam, że Milik mocniej stracił na Euro. Ciągle jest łakomym kąskiem. Ale dla wielu mogła potwierdzić się teza, że Arek – choć jest młody – osiąga właśnie swój optymalny poziom. Niektórym się wydaje, że z racji wieku on co roku będzie wchodził na wyższy pułap. A właśnie, że niekoniecznie. Milik szybko dojrzał, doszedł do pewnej ściany, przy której zbyt mocno już się nie rozwinie. Nie sądzę, by z Ajaksu wspiął się cztery-pięć szczebli drabinki wyżej. Być może Lazio jest w jego zasięgu, ale czy cokolwiek więcej? Mam wątpliwości.
Weber: – Moim zdaniem, czołowe kluby absolutnie nie biorą go dziś pod uwagę. Pamiętajmy też o przebiegu jego kariery: w Bundeslidze, znacznie mocniejszej niż Eredivisie, nic nie zrobił. Z ligi niemieckiej został więc brutalnie wypluty. Szacunek, że postrzelał w Ajaksie, ale to tylko liga holenderska i jej topowy klub, gdzie poza trójką nikt się nie liczy. Wiem, że sporo nastrzelał w eliminacjach, jednak na Euro zawodzi, nie wykorzystuje sytuacji. Jeśli ktoś ma wyłożyć za niego kilkadziesiąt milionów euro, to bezwzględnie okazje jak z początku ze Szwajcarią musimy wykorzystywać. Te cztery dotychczasowe mecze – choć przecież po piątym wciąż możemy nosić go na rękach – nie dodały mu wartości.
Błaszczykowski z Fabiańskim potwierdzili wartość
Ożóg: – Nie możemy zakładać, że 30-letni piłkarz dzięki dwóm golom i asyście na Euro wywalczy nagle transfer ponad możliwości. Występy we Francji bardziej mogą poprawić notowania Błaszczykowskiego w Dortmundzie. Nie tyle jego wartość wzrosła, co wróciła do stanu poprzedniego. Kuba nie pokazywał tego, na co go stać, przez ostatnie trzy lata rozgrywał po 800-1000 minut na sezon. Dla tych, którzy sądzili, że jego czas przeminął, to pewne sprostowanie.
Weber: – Fabiański od wielu lat jest na poziomie Premier League, najlepszej czy prawie najlepszej lidze świata, czołowy bramkarz w Europie. To, że rozegrał bardzo dobry mecz na Euro, niewiele u niego zmienia. Znają go na rynku, jego wartość od pewnego czasu jest na stałym poziomie i raczej nie znajdzie się nikt, kto by dokonał tutaj cudów.
Lewicki: – Fabiański już gra w najdroższej lidze świata i wszyscy wiedzą, co potrafi. Jego wartość nagle nie wzrośnie, utrzyma się i potwierdzi swoje uzasadnienie.
Na Zielińskim w Udinese mogli się przeliczyć
Weber: – Paradoks jest taki, że rozegrał dobry sezon w mocnej lidze, przeciwko naprawdę wielkim klubom, był regularny i trafił do jedenastki sezonu. A na Euro się spalił. To zastanawiające, choć decyzja o transferze chyba już zapadła. Być może właściciel Udinese liczył, że Zieliński odpali fajerwerki i on będzie mógł jeszcze podbić cenę, ale żeby się nie zdziwił, że ona teraz spadnie. Myślę jednak, że jego – w odróżnieniu choćby do takiej Cracovii – rzetelna ocena może być podjęta na podstawie ligi włoskiej.
Jędrzejczyk wartościowy, ale nie na lewą stronę
Weber: – Nie wyobrażam sobie, by ktoś kupował Jędrzejczyka na lewą obronę za minimum trzy-cztery miliony euro. To piłkarz na prawą stronę lub środek, a teraz również ze świadomością dla trenera, że może wystąpić i po lewej.
Lewicki: – Łukasza Burligę, kiedy grał w Wiśle, bardzo chciała Sparta Praga. Ale trzy razy, kiedy przyjeżdżali go oglądać, on występował na innej pozycji. W końcu zadzwonili „Jak mamy go wziąć, skoro nie jesteśmy w stanie obejrzeć go na prawej stronie?”. Jędrzejczyk z Niemcami zagrał bardzo dobrze, ale tylko w defensywie. W ofensywie nie pokazał tej jakości, którą mógłby, grając na swojej nominalnej pozycji. W sytuacjach, kiedy podłączał się do przodu, nie pokazywał swojej przewagi i atutów, ponieważ cały czas próbował przekładać piłkę na prawą nogę. Naturalny odruch dla prawego obrońcy.
PT
Fot. FotoPyK