Jak powstrzymać tak szybkich piłkarzy jak Ronaldo? Kto jest lepszy taktycznie – Polska czy Portugalia? Co sprawiło, że doczekaliśmy się tak mocnej defensywy? Na jakim etapie jest sprawa transferu do AS Monaco? O tym wszystkim i kilku innych sprawach opowiada Kamil Glik.
Po turnieju czeka cię przeprowadzka?
To jeszcze nic oficjalnego. Trzeba załatwić kilka dokumentów, dopiąć kilka spraw i wtedy zobaczymy. Dopóki transfer nie zostanie ogłoszony, na pewno nie planuję przeprowadzki. Bez oficjalnego komunikatu nie ma sensu niczego planować.
Ale to już ostatnia prosta, prawda?
Jest blisko. Ale żeby wszystko zostało dopięte, trzeba raczej poczekać przynajmniej do zakończenia naszej gry na Euro. Wtedy będzie można powiedzieć więcej.
To powiedz dlaczego akurat Monaco?
Wpłynęła konkretna oferta, działali szybko i zdecydowanie. Od początku było widać, że im na mnie zależy, więc podjęli poważne rozmowy z Torino. Byli najbardziej zainteresowani.
Mocniej naciskali chyba tylko kibice Besiktasu na twoich mediach społecznościowych.
Kibice na pewno. Besiktas też zgłaszał się do Torino, ale nie był w stanie spełnić oczekiwań. Nie przeskoczyli pewnych warunków.
A ty w ogóle byłeś zainteresowany takim kierunkiem?
Sytuacja nie była na tyle zaawansowana, żebym musiał podejmować decyzje. Skończyło się na zainteresowaniu.
Powiedziałeś we włoskiej telewizji, że odrzuciłeś wiele ofert, by Torino mogło na tobie zarobić. Wiązało się to z jakimś ryzykiem?
Zależało mi, żeby na mnie zarobili, bo chcę się rozstać w jak najlepszych relacjach i koleżeńskiej atmosferze. To dla mnie bardzo ważne. Gdybym zaczął się kłócić, że na siłę chcę iść do Besiktasu, bo dają pięć-sześć milionów, to może bym odszedł, ale nie o to chodzi. Musiałbym się sprzeczać, a nie chciałem doprowadzić do takiej sytuacji. Chciałem, by zadowolone były trzy strony – klub kupujący, Torino i ja.
Wyprowadzka z Turynu to dla ciebie trudna decyzja czy narastało w tobie przekonanie, że po słabszym sezonie potrzebujesz zmiany klubu?
Trudna, trudna. Spędziłem tam pięć lat. Przeszedłem z klubem długą drogę. Startowaliśmy z niskiego pułapu, czyli Serie B, a udało nam się zagrać w Lidze Europy. Kiedy dojdzie do momentu pożegnania, łezka na pewno zakręci się w oku. To był piękny okres. Dlatego tak bardzo chcę rozstać się w jak największej przyjaźni. Części kibiców pewnie będzie przykro, ale mam nadzieję, że decyzja, jaką podejmę, zostanie uszanowana.
Euro pomogło ci w transferze czy Monaco było na ciebie zdecydowane nawet gdybyście odpadli po fazie grupowej?
Euro chyba nie miało większego wpływu. Może tylko utwierdziło ich w kwestii transferu. Wiem jednak, że wiele razy mnie obserwowali i byli zainteresowani od dłuższego czasu. Nie wybrali mnie z przypadku. To nie była spontaniczna decyzja.
A dla ciebie to jednak niespodzianka, że stworzyliście aż tak szczelną defensywę?
Przyjemna niespodzianka dla wszystkich. Zwykle kiedy mówiło się o mankamentach kadry, wskazywano właśnie grę defensywną całego zespołu. Na ostatnich zgrupowaniach mocno ją poprawiliśmy. To ciężka mozolna praca. W Arłamowie wykonywaliśmy masę nudnych z pozoru i prostych ćwiczeń, które wyrabiają automatyzmy. Trenujesz przesuwanie, co często stosuje się u juniorów, ale to wszystko przynosi efekt. We Włoszech też się tak pracuje.
Kto dziś ma najlepszą defensywę na Euro? Akurat ciebie mogę o to zapytać, bo wiem, że mocno interesujesz się piłką.
Włochy, które akurat grają trójką w obronie. Jako cała drużyna świetnie wyglądają w defensywie. Przeciwnicy stwarzają niewiele sytuacji. Forma Włochów zaskakuje chyba nas wszystkich. Sam nie spodziewałem się, że będą grali aż tak super.
A wasz duet umieścisz na którym miejscu?
Niezręcznie siebie oceniać.
E tam, kiedyś powiedziałeś, że jesteś piątym stoperem Serie A, więc i teraz możesz ocenić.
Biorąc pod uwagę wyniki – jesteśmy drugą defensywą. Niemcy nie stracili bramki, a my tylko jedną. Myślę jednak, że załapalibyśmy się w pierwszej trójce.
Śledzisz, co się o was pisze i mówi w Polsce?
Czasem ktoś mnie otaguje na Twitterze, to polubię i podam dalej, ale nie oglądam polskiej telewizji. Nie do końca mam świadomość, co się dzieje w Polsce. W La Baule mamy spokój. Czasem pojawia się mała grupka kibiców, ale to wszystko.
Jak wrócisz, to przygotuj się na zaproszenia do Kuby Wojewódzkiego i Tańca z gwiazdami.
U Kuby nie byłem, a do tańca się nie wybieram (śmiech). Fajnie, że pojawiło się aż takie zainteresowanie reprezentacją i wszyscy wiedzą, kiedy gramy. Tylko się cieszyć.
Jutrzejszy mecz jest dla ciebie w jakiś sposób wyjątkowy? Kamil Grosicki nie może się doczekać starcia z Ronaldo. Młodsi zawodnicy pewnie też. A ty jesteś już na tyle otrzaskany z wielką piłką, że podchodzisz do tego spotkania całkowicie na chłodno?
Czeka nas ważny mecz, ale dlatego, że to ćwierćfinał mistrzostw Europy, a nie dlatego, że gramy akurat z Portugalią. Chcemy podejść do tego spotkania jak do każdego innego. Ani się nie nakręcam, ani specjalnie nie luzuję. Chcę po prostu wyjść i zrobić swoją robotę.
Powiedziałeś kiedyś, że łatwo zbudować przewagę psychiczną nad napastnikiem, gdy szybko go skasujesz i pokażesz, kto rządzi w polu karnym. Szykujesz coś wyjątkowego na Cristiano?
Nic szczególnego nie szykuję, ale to prawda – taka gra odbiera wielu napastnikom chęć do gry. Zwłaszcza kiedy poczują od pierwszej minuty, że jesteś na boisku i nie będziesz się z nimi bawił w chowanego. To będzie też nasze zadanie. Takim piłkarzom jak Cristiano, Nani czy Quaresma nie można pozwolić się obrócić lub żeby weszli w drybling, bo na dziesięć prób siedem możesz przegrać. Musimy też uważać na wolne Ronaldo z 20-25 metra i unikać fauli. Na to jesteśmy uczuleni. Ich zabójczą bronią są kontrataki. W fazie grupowej zaliczyli trzy remisy i szczęśliwie awansowali, ale to groźna drużyna. Mniej doświadczona jest tylko linia pomocy, gdzie zawodnicy mają po osiem-dziesięć występów w reprezentacji. Mamy kilka informacji na ich temat i postaramy się je wykorzystać.
Na bazie ich ostatnich meczów możesz przyznać, że macie lepiej zorganizowaną drużynę?
Chyba tak. Wydaje mi się, że mecze grupowe zagraliśmy na w miarę równym, dobrym poziomie. Pod względem taktycznym chyba jesteśmy lepsi.
Opowiadasz o tym wszystkim z wielkim spokojem, ale zaczyna do ciebie docierać, że ocieracie się o strefę medalową?
Chyba dopiero po turnieju, na wakacjach, zdamy sobie sprawę, że wykonaliśmy fajną robotę.
Rozmawiał TOMASZ ĆWIĄKAŁA
Fot. FotoPyK
***
Za użyczenie samochodu na czas Euro 2016 dziękujemy firmie Pol-Mot.