Niespełna trzy dni zajęło wydziałom dyscypliny organizacji UEFA zbadanie wydarzeń na meczach Czechów z Chorwatami czy Węgrów z Islandczykami. 18 czerwca rozegrano oba te spotkania, 20 i 21 czerwca na oficjalnej stronie pojawiły się kary – nie tylko za race, nie tylko za rzucanie pirotechniką, ale też za rasizm na chorwackiej trybunie. UEFA raczej nie bawi się w szerokie uzasadnienia, więc można się tylko domyślać, że kością niezgody w kwestii rasizmu był ten transparent:
Pozdrowienia dla jakiegoś kumpla, żadna kontrowersyjna treść, ale symbol bezwzględnie zakazany – krzyż celtycki. Wykrycie, identyfikacja i interpretacja były błyskawiczne. Jeszcze dobrze nie wystudziły się rzucone na murawę race, a UEFA już inkasowała od chorwackiego związku karę pieniężną. Grubą, 100 tysięcy euro, za pirotechnikę, rzucanie przedmiotów na murawę i właśnie nienawiść na tle rasowym, którą prawdopodobnie manifestować miał kontrowersyjny emblemat nacjonalistów.
Nie, tym razem nie będę narzekał na ograniczanie wolności słowa na stadionach i tak dalej. Wspominam o szybkości reakcji organów dyscyplinarnych UEFA z jednego względu. Od meczu Polski z Ukrainą minął już ponad tydzień. Od momentu wywieszenia na trybunach przez kibiców z Ukrainy portretu Stepana Bandery minął długi tydzień.
Nie chcę tutaj wchodzić w delikatne stosunki między narodami, nie chcę tutaj wchodzić w buty historyków oceniając okoliczności, ważąc dobre i złe uczynki, zastanawiając się nad przyczynami i skutkami. Wszystkim, całą historią Wołynia i trudnych stosunków Polski z Ukrainą zajmują się obecnie specjaliści z obu państw, liczę, że wreszcie obie strony dojdą do prawdy o tamtych czasach.
Ale na ten moment nie zanosi się na to, by Bandera z bezwzględnego polityka odpowiedzialnego bądź współodpowiedzialnego za niewyobrażalne zbrodnie miał się stać niesłusznie pomawianym bohaterem zwykłych ludzi. Na ten moment wywieszanie jego wizerunku można spokojnie zestawić z flagą z nazistowskimi zwyrodnialcami czy przywódcami dyrygującymi komunistycznymi totalitaryzmami.
Jaka jest więc reakcja? Na stronie UEFA w dziale kary pojawiły się już grzywny za mecz Belgii z Irlandią i za pirotechnikę na kilku innych spotkaniach, ale o Ukrainie cicho. No to może łowcy rasizmu ze Stowarzyszenia “Nigdy Więcej”? Na ich fanpage’u owszem, znajdziemy sporo o zakazanych symbolach na trybunach, ale w ostatnich dniach:
– kilka linków do wywiadów, w których szefowie organizacji narzekają na pobłażliwość Polskiego Związki Piłki Nożnej (“Unfortunately the Polish FA has hindered rather than helped the work” – Rafał Pankowski)
– link do wywiadu Rafała Pankowskiego dla “L’Equipe” o nacjonalistach i przedstawicielach skrajnej prawicy na polskich stadionach
– wywiad o podobieństwach u polskich i rosyjskich kibiców (“Polskich i rosyjskich kiboli łączą kult siły, poglądy polityczne i kultura przemocy” – Rafał Pankowski)
– link do niemieckiego artykułu rozpoczynający się od analizy oprawy Śląska Wrocław o “obronie Europy przed uchodźcami”
Generalnie od meczu Polski z Ukrainą głównie przekonywanie, że polscy kibice to zło, że PZPN to zło, że Zbigniew Boniek to zło i ogółem cud, że Marsylia jeszcze stoi, bo polscy neonaziści byli gotowi puścić miasto słynące z multi-kulti z dymem.
Ale jest też coś o Ukraińcach! Krótka wypowiedź Rafała Pankowskiego dla lokalnych mediów w Lyonie dotycząca jednak nie Bandery, ale tatuaży z nazistowskimi symbolami, które wychwyciły na ukraińskich kibicach tamtejsze telewizje. W temacie kar za tych gości jest tylko link do artykułu, który wygląda tak:
Nie ma analiz. Nie ma dyskusji. Nie ma przekonywania o hydrze z brunatnymi łbami, która unosi się coraz wyżej, nie ma rozkładania na czynniki pierwsze przyczyn pokazywania takiej a nie innej symboliki, takich, a nie innych barw. Problemami – przynajmniej sugerując się wpisami na fanpage’u najbardziej popularnej organizacji walczącej z tego typu zjawiskami – nadal są oprawy z 2015 roku, “Mieczyk Chrobrego” i wpis Zbigniewa Bońka na Twitterze dotyczący działaczy Stowarzyszenia.
Bandera? Jakby nigdy nie istniał. Nie ma też przy tym burzy w mediach, nie ma oburzonych autorytetów. Nie ma więc również reakcji UEFA. Czy zawinił tutaj delegat, czy raczej osoby specjalnie wyznaczone do śledzenia tego typu incydentów, także z ramienia organizacji takich jak FARE czy NW? Nie wiem.
Wiem tylko, że kompletnie bez echa przechodzi sprawa, która w wykonaniu polskich kibiców byłaby grzana długo – i przez Nigdy Więcej, i przez media, i autorytety, i – koniec końców, w reakcji na ten wrzask – UEFA.
Nie oceniam. Może faktycznie brak reakcji, szczególnie w tak delikatnych tematach, wciąż nie do końca wyjaśnionych i udokumentowanych, jest pewnym wyjściem, tak jak i trzeba zachować wyjątkową ostrożność przy ocenie działań choćby polskiego podziemia antykomunistycznego tuż po wojnie.
Ale wyobrażam sobie, co by się stało, gdyby na tym samym meczu po stronie polskich kibiców wywieszono choćby wspomniany “mieczyk Chrobrego”. Uważam, że reakcja byłaby jednak trochę inna.
JAKUB OLKIEWICZ