Reklama

Trzeba uczciwie ocenić Lewego: nie jest w najlepszej formie. Ale nie można go odstawiać

redakcja

Autor:redakcja

25 czerwca 2016, 20:20 • 6 min czytania 0 komentarzy

W mediach ostatnio wytworzył się mit pracującego dla drużyny i robiącego miejsca partnerom Roberta Lewandowskiego, ale Jacek Zieliński komentujący dla nas mecz ze Szwajcarią nie zamierza wpisywać się w ten nurt. – Zastanawialiśmy się: co będzie jak Lewy złapie kontuzje i nie będzie mógł zagrać? Wydaje się, że jednak potrafimy sobie poradzić. Trzeba uczciwie powiedzieć, że nie jest w najlepszej formie i być w swoich opiniach szczerym, ale – umówmy się – nikt go nie zamierza odstawiać. To dla nas zawsze – nawet jeśli teraz jest w słabszej formie – wartość dodana. Kiedy przeciwnik widzi Lewego, ma większą tremę, siłą rzeczy bardziej skupia się na nim i wtedy inni mają większe pole do popisu. Ale oczywiście nie ma sensu też tej jego roli wyolbrzymiać – ocenia były asystent Franciszka Smudy. 

Trzeba uczciwie ocenić Lewego: nie jest w najlepszej formie. Ale nie można go odstawiać

Da się w ogóle rozmawiać po takim meczu na chłodno?

Da się, ja po tym wszystkim jestem już  kompletnie wyzuty z emocji (śmiech). Najchętniej bym się położył teraz spać, tyle przez te 120 minut przeżyłem. Organizm prosi o trochę odpoczynku.

Zbigniew Boniek mówił ostatnio, że ta kadra ma wszystko, oprócz szaleństwa. Dziś dostaliśmy dość szalony mecz.

Nie zgodzę się, bo to było z naszej strony mimo wszystko bardzo wyrachowane spotkanie. W pierwszej połowie całkowicie zdominowaliśmy Szwajcarów, mieliśmy z pięć sytuacji, w których można było strzelić bramkę i tylko nasza kiepska skuteczność sprawiła, że do przerwy nie schodziliśmy z bezpiecznym wynikiem. W drugiej połowie traciliśmy przewagę, dogrywka to już typowe przeciąganie do rzutów karnych.

Reklama

Wywołał pan problem ze skutecznością, więc może od tego zacznijmy. Generalnie mówi się, że Lewandowski bardzo pracuje dla drużyny, robi miejsce kolegom. Pan wpisuje się w ten nurt chwalenia Roberta z urzędu?

Ciężko mówić w ogóle o nieskuteczności Lewego, skoro on prawie nie oddaje strzałów. Tu jest problem. Z czego wynika? Trudno powiedzieć, on się naprawdę stara, tak samo jak w lidze, meczach pucharowych czy wcześniejszych spotkaniach w reprezentacji. Nie wiem, może to problem fizyczny? Albo presja, może za bardzo chce strzelić? Prawdopodobnie tu leży przyczyna tego, że w tym meczu często dokonywał złych wyborów.

Często mówimy o Lewym jak o maszynie bez układu nerwowego, a wychodzi na to, że jednak może sobie nie radzić z presja.

A być może problemem jest też zmęczenie? Rozegrał przecież w tym sezonie nieprawdopodobną ilość meczów. Potem miał tylko tydzień odpoczynku, trudno mówić w tej sytuacji mówić o jakiejkolwiek regeneracji. Potem przyszły intensywne przygotowania i kolejna seria meczów. Budujące jest to, że lider nie musi wcale grać najlepiej, ale inni stają na wysokości zadania. Skrzydła świetnie funkcjonują, boczni obrońcy dużo dają z przodu.

Nikt teraz nie powie, że kadra jest uzależniona od Lewandowskiego.

A tak się przecież mogło wydawać. Zastanawialiśmy się: co będzie jak Lewy złapie kontuzje i nie będzie mógł zagrać? Wydaje się, że jednak potrafimy sobie poradzić. Trzeba uczciwie powiedzieć, że nie jest w najlepszej formie i być w swoich opiniach szczerym, ale – umówmy się – nikt go nie zamierza odstawiać. To dla nas zawsze – nawet jeśli teraz jest w słabszej formie – wartość dodana. Nawet z tego względu, jaki on ma wpływ na rywali. Kiedy przeciwnik widzi Lewego, ma większą tremę, siłą rzeczy bardziej skupia się na nim i wtedy inni mają większe pole do popisu. Ale oczywiście nie ma sensu też tej jego roli wyolbrzymiać.

Reklama

U Milika problem też leży w głowie? Z jednej strony zmarnował dziś sytuację. Z drugiej – w dalszej fazie meczu nie było w jego grze nerwowości.

Ciężko to ocenić oglądając tylko mecze, ale prawdopodobnie tak, widać to było też po poprzednich meczach, że ma problem z utrzymaniem nerwów na wodzy. Miał piłki na swojej kapitalnej lewej nodze – raz nie trafił, drugi, trzeci… Gdyby dziś zdecydował się uderzać do dołu, pewnie gdzieś między nogami ten strzał by przeszedł.

Każdy mecz kreuje nowego bohatera. Najpierw był Kapustka, potem Pazdan, Błaszczykowski, teraz na tapecie będzie Fabiański. O wyborze MVP meczu nawet nie ma sensu dyskutować.

Przed chwilą byłem w studiu z Janem Nowickim. Miał rację, gdy mówi o tym, że my uwielbiamy skrajne opinie. Szukamy bohaterów, a to był przecież tylko mecz piłkarski. Szafujemy strasznie dużymi słowami. Ale co do istoty sprawy – tak, zgadzam się, że Łukasz Fabiański był dziś najlepszym zawodnikiem.

Przy bramce Shaqiriego dało się cokolwiek zrobić?

Obrońcy byli ustawieni kilka metrów dalej od Shaqiriego, tworzyli linię obrony głębiej. Jeśli ktoś tu mógł zablokować ten strzał, to któryś z pomocników. Ale to wszystko toczyło się bardzo szybko, nawet gdyby ktoś był akurat blisko, to ta piłka i tak odchodziła od bramki. Obrońca nie bardzo miał nawet możliwość, by wyprzedzić przeciwnika. Piekielnie trudna sytuacja. Wspaniały strzał, po prostu. Fabiański otarł tę piłkę, gdyby to nie był tak precyzyjny strzał, który wchodzi od słupka, może jeszcze jakoś by się udało obronić.

Który moment był dziś kluczowy? Ten, w którym  mecz zamienił się w rąbankę? Mniej więcej wtedy straciliśmy inicjatywę. 

Jakieś dziesięć minut przed straconym golem zaczęły się kłopoty. Oddaliśmy pole gry, stanęliśmy. Nie wiem czy przyczyną tego – a pewnie tak – nie było to, że mieliśmy te dwa dni mniej odpoczynku. Nie można tego bagatelizować. Niektórzy mówią „piłkarze powinni być przygotowani do wysiłku co dwa-trzy dni, to nie powinno mieć żadnego znaczenia”. Mówią to tylko osoby, które tego nie czują, albo które już zapomniały, jak to jest. Mogło zabraknąć dnia, by się w pełni zregenerować. A do tego trzeba wziąć pod uwagę, że w pierwszej połowie narzuciliśmy dość mocne tempo. Szacunek dla drużyny, że broniliśmy się skutecznie i to nie była jakaś rozpaczliwa obrona. Nie było widać nerwowości. Oczywiście, Szwajcarzy długimi fragmentami dominowali, ale defensorzy w czuli się w bloku dość pewnie.

Ten mecz obnażył nasz poważny mankament – my kompletnie nie mamy ławki rezerwowych. Prosiło się, by kogoś wprowadzić, ale nie było kogo.

Przyznaję, do tej pory w kwestii zmian nie wygląda to za ciekawie. Nie rozstrzygajmy tego przedwcześnie, być może w ćwierćfinale wejdzie rezerwowy, który zrobi swoje i nasze zdanie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. Natomiast to już pokazał nam wcześniejszy mecz z Ukrainą, że robiąc zmiany, trochę tracimy jednak na wartości. Bez Błaszczykowskiego i Grosickiego brakuje nam motorów napędowych.

Wybiegnijmy nieco w przyszłość – lepiej trafić na Chorwację czy Portugalię?

Jeden i drugi przeciwnik będzie trudny. Chorwacja niezwykle zdyscyplinowana drużyna mająca w swoich szeregach znakomitych piłkarzy. Od strony taktycznej trudniejszy byłby mecz z nimi. Portugalia wykazuje więcej nonszalancji w obronie i tu można byłoby upatrywać swojej szansy. Nie bez powodu to oni najczęściej strzelają w światło bramki. Wydaje mi się, że Portugalia jest taką reprezentacją, która w trakcie turnieju będzie się rozpędzać, nawet jeśli faza grupowa nie była najlepsza.

Więc kto?

Może ta Portugalia. Ze względu na to, że w poprzednich latach udawało nam się osiągać z nimi dobre wyniki i na nonszalancję w obronie.

JB

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
14
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
11
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

0 komentarzy

Loading...