To była misja owiana największą tajemnicą. Jak dowiedział się Fakt, Grzegorz Krychowiak (26 l.) w minionym tygodniu wyjechał ze zgrupowania reprezentacji Polski w La Baulle i uzgodnił warunki indywidualnego kontraktu z władzami Paris Saint-Germain! Mistrz Francji musi już tylko dogadać się z Sevillą i najwyższy transfer w historii polskiej piłki stanie się faktem – czytamy dziś w Fakcie i Przeglądzie Sportowym.
FAKT
Siedem stron piłkarskich, które znów proponuje Fakt, wygląda nieźle. Na początek apel do kadrowiczów, by znów pokazali swoją siłę.
Ukraińcy traktują batalię w Marsylii jak derby – w końcu to nasi sąsiedzi. Ich prezydent Petro Poroszenko (51 l.) napisał ostatnio list do piłkarzy, w którym domagał się lepszej gry i zwycięstwa nad nami. Są przez to dodatkowo zmotywowani, by pokrzyżować nam plany i odebrać marzenia o zajęciu pierwszego miejsca, co dałoby nam odrobinę przewagi psychologicznej przed następnym meczem, już w 1/8 finału.
Grzegorz Krychowiak idzie do PSG.
To była misja owiana największą tajemnicą. Jak dowiedział się Fakt, Grzegorz Krychowiak (26 l.) w minionym tygodniu wyjechał ze zgrupowania reprezentacji Polski w La Baulle i uzgodnił warunki indywidualnego kontraktu z władzami Paris Saint-Germain! Mistrz Francji musi już tylko dogadać się z Sevillą i najwyższy transfer w historii polskiej piłki stanie się faktem.
Rybus też zostaje we Francji i wkracza na salony – dziś podpisze trzyletni kontrakt z Olympique Lyon.
Pięć rzeczy do poprawy przed Ukrainą.
1. Kreowanie sytuacji dla Lewego
2. Nieskuteczność Milika
3. Holowanie Krychowiaka
4. Stałe fragmenty
5. Więcej strzelać
Spoglądamy na nagłówki – na razie te z Euro:
– Niemcy przerażeni słabą grą Oezila
– Wygwizdywany kapitan Turków, Arda Turan rozważa koniec kariery
– Anglia w grupie B tylko druga
– Rosyjska tragedia stała się faktem
– Iniesta znowu błyszczy
No i nagłówki z krajowego podwórka:
– Polskie kluby poznały rywali: Mostar, Shkendija, Slavia. Fakt apeluje, by ograć kelnerów
– Borysiuk odchodzi do Queens Park Rangers
– Nie wiadomo, gdzie zagra Rafał Wolski, a do gry włącza się Lechia
Alvarinho chce się odbudować w Śląsku.
– Mój poprzedni sezon w Jagiellonii to była dla mnie katastrofa. Widocznie trener Probierz chciał ode mnie czegoś, czego ja piłkarsko nie miałem. Nie umieliśmy się porozumieć, bo pracowałem u niego na treningach normalnie – mówi Alvarinho.
GAZETA WYBORCZA
GW już z okładki wysyła sygnał, że dziś gramy o pierwsze miejsce w grupie.
Nawałka wyrywa się z przeciętności – mówi Dariusz Dziekanowski.
Nasi piłkarze grają trzeci mecz w wielkim turnieju i nie jest to spotkanie o honor.
– We Francji drużyna Adama Nawałki zagrała dwa skrajnie różne spotkania. Miały one jednak wspólny mianownik – wysoki stopień inteligencji pokazany przez zawodników. Potrafili wygrać mecz z Irlandczykami z Północy, których żywiołem są chaos, walka, bieganie i kopanie piłki w sposób niezaplanowany, wręcz przypadkowy. Pamiętam, jak eksperci przewidywali, że Polacy muszą dorównać rywalom sercem do walki, tymczasem gracze Nawałki nie przyjęli takich warunków. Narzucili własne: porządek w grze, pomysł, wyższą kulturę, lepszą technikę i umiejętności. To dało efekt, czyli trzy punkty. Cztery dni później trzeba było się zmierzyć z jedną z najlepszych i najbardziej uporządkowanych drużyn świata. I Polacy znów mieli dobrą odpowiedź na atuty Niemców. Mamy prawo oczekiwać, że Nawałka ma skuteczny plan na Ukrainę, a jego drużyna w Marsylii znów będzie umiała go wykonać.
(…)
Na razie błyszczą gracze drugiego planu: z Irlandią Północną – Bartosz Kapustka, z Niemcami – Michał Pazdan.
– Kiedy Pazdan obejrzy na powtórce mecz z mistrzami świata, sam się zdziwi, że mógł wypaść tak dobrze. To prawda, że przed startem Euro liczyliśmy na Lewandowskiego, Piszczka, Glika, Krychowiaka, Błaszczykowskiego, tymczasem Mączyński, Pazdan, Jędrzejczyk, czyli piłkarze z ekstraklasy, budzili nasz głęboki niepokój. Rolą liderów jest jednak pomóc graczom o niższych umiejętnościach i doświadczeniu. Jeśli gwiazdy potrafią pociągnąć za sobą resztę drużyny, to znaczy, że spełniają swoją funkcję. W reprezentacji Polski tak właśnie jest, stąd moja teza, że w innym otoczeniu, z innymi partnerami, Pazdan nie wypadłby tak dobrze przeciw Niemcom. Ale trzeba przyznać, że był nieprawdopodobnie skoncentrowany. Z Irlandią Północną wybierał rozwiązania zbyt ryzykowne, więc popełniał błędy, z mistrzami świata robił to, co najprostsze. Najprostsze, czyli najlepsze.
Michał Szadkowski pisze, że Ukraińcy zostali bez energii.
Gdyby ktoś nie wiedział, w jakiej sytuacji Ukraińcy dotarli do Marsylii, wystarczyłoby zobaczyć poniedziałkową konferencję Mychajło Fomenki, by się zorientować, że drużyna przerżnęła dwa mecze i straciła szanse na awans. Ukraiński selekcjoner wbił wzrok w stół, zachowywał się tak, jakby mówienie sprawiało mu ból. Wycedził z siebie, że na tak szybkie odpadnięcie z turnieju miała wpływ wojna na Ukrainie, przez którą spadł poziom ligi, a wpływ na podejście mentalne zawodników mieli dziennikarze. – Gdybyśmy byli amatorami, nie chciałbym grać z Polską. Ale jesteśmy profesjonalistami, którzy muszą zagrać ten mecz i go zagrają. Piłkarze muszą się przygotować na to spotkanie fizycznie i psychicznie – cicho mówił 68-letni trener. Fomenko jak własna figura woskowa wyglądał już podczas piątkowego treningu w Aix-en-Provence. Większość zajęć przesiedział na ławce rezerwowych z założonymi rękoma, nie mrugając okiem. Zupełnie jakby porażki z Niemcami i Irlandią Północną wyssały z niego całą energię.
Podróż w nieznane – tak zatytułowany jest jeszcze tekst Rafała Steca przed dzisiejszym meczem Polaków.
Paradoks meczu z Ukrainą polega na tym, że przygotować się do niego w pewnym sensie trudniej niż do meczów z Irlandią Płn. i Niemcami. Nie wiadomo, kogo wypuści na boisko trener Mychajło Fomenko. Nie wiadomo, czy skoro wszystko już przepadło, to postawią na beztroską ofensywę, czy raczej poprzestaną na próbie uniknięcia jeszcze jednej katastrofy. Ale nie tylko ze względu na szczególną sytuację przeciwnika reprezentacja Polski odbywa podróż w nieznane. Przecież wszystko, co się dzieje podczas Euro 2016, przeżywamy po raz pierwszy. Selekcjoner Adam Nawałka, w przeciwieństwie do wszystkich współczesnych poprzedników, musi myśleć turniejowo. Kiedy awans do 1/8 finału został praktycznie zdobyty, pojawiły się dylematy, o jakich nam się nie śniło. Ryzykować i posłać na Ukraińców piłkarzy, których żółta kartka wykluczy z udziału w następnej rundzie? Oszczędzić innych, jeśli badania fizjologiczne wykażą u nich nieco zmęczenia? Okoliczności wymagają tu rozdzielania włosa na czworo, ponieważ wynik wtorkowego meczu jednak znaczenie ma. Po pierwsze, ewentualne niepowodzenie zawsze grozi naruszeniem nabytej w poprzednich spotkaniach pewności siebie. Po drugie, ważniejsze, warto intensywnie zabiegać o pozycję lidera tabeli (Niemcom ustępujemy tylko różnicą bramek) – i dlatego, że turniejowa drabinka podstawi wówczas Polakom słabszego przeciwnika (który awansował do 1/8 finału z trzeciego miejsca), i dlatego, że jako wiceliderzy wpadną na Szwajcarów, którzy poodpoczywają przed następną rundą 48 godzin dłużej. W przypadku wygrania grupy może się zdarzyć, że nasza drużyna będzie miała przerwę tylko 24 godziny krótszą niż rywal lub wręcz zyska nad nim przewagę – jednej doby. To w nowoczesnym futbolu, rozstrzyganym przez detale, spore różnice. Zwłaszcza na Euro 2016, gdzie nadnaturalnie wysoki odsetek goli pada w ostatnich minutach walki, gdy piłkarze opadają z sił.
SUPER EXPRESS
Biało-czerwona obrona śrubuje rekord.
Po dwóch meczach na Euro Kamil Glik (28 l.) może mieć poczucie dobrze wypełnionego zadania. Kierowana przez niego polska obrona nie pozwoliła strzelić rywalom żadnego gola. Biało-czerwoni to jedna z czterech drużyn, która nie straciła jeszcze w tym turnieju bramki. Pozostałe trzy to wielkie potęgi – Niemcy, Hiszpania i Włochy. Na tym nie koniec. Dopiero po 137 minutach gry oddano pierwszy celny strzał na polską bramkę (po 90 minutach z Irlandią Północną i 47 z Niemcami). Glik ma nadzieję, że dziś z Ukrainą będzie podobnie. (…) W eliminacjach do Euro polska drużyna imponowała głównie skutecznością w ofensywie. Biało-czerwoni strzelili aż 33 gole, najwięcej z wszystkich europejskich drużyn. Jednak teraz chwaleni są głównie obrońcy. – Nasza defensywa spisuje się dobrze, ale powtórzę jeszcze raz, że chciałbym, żeby pochwały za dobre wyniki szły na konto całej drużyny. Wygrywamy jako zespół i tak samo jest, gdy przegrywamy. Ale jeśli chodzi o wyróżnienia indywidualne, to Michał Pazdan gra rzeczywiście bardzo dobry turniej. Cieszę się z tego podwójnie, nawet bardziej niż on – uśmiecha się Glik, lider naszej defensywy.
Andrij Piatow opowiada o problemach piłki ukraińskiej: Kryzys, bo kończy się kasa.
Na wschodzie Ukrainy wciąż są działania wojenne. To potęguje kryzys w waszym futbolu?
– Tak. Nie jest tajemnicą, że bez pieniędzy nie ma piłki nożnej. Przykładem niech będzie Dnipro Dniepropietrowsk. Klub, który w 2015 roku grał w finale Ligi Europy, teraz jest w ogromnym kryzysie, bo nie ma kasy. Ale na Euro miało być zupełnie coś innego. Tu się pieniądze nie liczą.
(…)
Z czym się panu kojarzy Polska?
– Polska to dla mnie Lewandowski. Mariusz Lewandowski. Graliśmy razem w Szachtarze Donieck, to wspaniały człowiek. Mieszka teraz w Dubaju, ale czasem się odwiedzamy. Wiem, że jak będę miał jakiś problem, to będę mogę zadzwonić do Mariusza, a on mi pomoże. Naturalnie z Polską, jako sąsiadem, mamy dużo wspólnego. Dwóch braci naszego piłkarza Tarasa Stepanenki studiuje w waszym kraju. Polska to Europa. Po prostu. Czystość, porządek. Na Ukrainie słynni są wasi kibice, znani z zagorzałego dopingowania swoich drużyn. Czasem zbyt agresywnego (śmiech).
Na koniec jest jeszcze apel Superaka, byśmy wyszarpali Niemcom pierwsze miejsce.
Wyjdziemy na boisko z nastawieniem, że jest to dla nas najważniejszy mecz w turnieju. Spekulacje, które miejsce w grupie możemy zająć, nas nie interesują. Liczy się tylko zwycięstwo nad Ukrainą – przekonuje selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka (59 l.). Jednak dziś o godzinie 18 w Marsylii Biało-Czerwoni powalczą nie tylko o trzy punkty, ale również o zwycięstwo w grupie i teoretycznie łatwiejszego rywala w 1/8 finału. Na razie prowadzą Niemcy dzięki lepszemu dorobkowi bramkowemu (Polska 1-0, Niemcy 2-0). Jeżeli Biało-Czerwoni pokonają dziś grającą tylko o honor Ukrainę, a Niemcy nie pokonają Irlandii Północnej, nasz zespół wygra grupę. Ciekawie będzie, jeżeli i Polacy, i Niemcy ograją swoich rywali. Wtedy zdecydują bramki, a jeśli obie drużyny będą miały identyczny dorobek (np. przy zwycięstwie Polski 2:0 i Niemców 1:0), liczyć się będzie klasyfikacja Fair Play. Do tej pory nasi piłkarze uzbierali pięć żółtych kartek, a Niemcy tylko trzy (oczywiście im mniej, tym lepiej). Jeżeli i tu będzie remis, wyżej w tabeli znajdą się mistrzowie świata, dzięki lepszej pozycji w rankingu UEFA.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Bardzo sympatyczna okładka.
Krychowiak + Paryż = związek idealny. Tomasz Włodarczyk pisze w stylu napisu wyrytego na szkolnej ławce.
Krychowiak to obecnie jeden z najlepszych defensywnych pomocników w Europie. Przez dwa sezony niesamowicie rozwinął się w Sevilli, z którą dwukrotnie wygrał Ligę Europy. Swoją świetną dyspozycję potwierdza podczas EURO 2016. Pod wodzą trenera Unaia Emery’ego wskoczył na inny poziom. W Andaluzji stał się prawdziwym wojownikiem środka pola. Do doskonałej gry w defensywie dołożył umiejętność rozgrywania nad którą pracował, aby stać się zawodnikiem bardziej kompletnym. Emery bardzo ceni pracowitość Polaka i zdolność do adaptacji. Choćby fakt, że ten nauczył się języka hiszpańskiego w kilka miesięcy. Szkoleniowiec uważany za jednego z największych pracoholików i pedantów w futbolu świetnie rozumiał się z podobnym do siebie Krychowiakiem. Ten został jednym z jego ulubionych piłkarzy. Po latach pełnych sukcesów Emery odszedł z Sanchez Pizjuan. Jak bardzo ceni Krychowiaka niech świadczy fakt, że to on ma być jego pierwszym transferem do PSG, którego od nowego sezonu będzie trenerem. Krychowiak uznał, że to także dobry czas, aby zmienić otoczenie i zrobić kolejny krok do przodu. Z całym szacunkiem dla Sevilli, ale z nią doszedł już do ściany. Ligi hiszpańskiej i Champions League pewnie nigdy by nie wygrał. Z PSG sięgnięcie po najważniejsze trofeum w europejskiej klubowej piłce jest jak najbardziej możliwe.
Pięć rzeczy, które trzeba poprawić. Rozwijamy punkty z Faktu.
1. Kreowanie sytuacji dla Lewandowskiego
Sam Robert Lewandowski powtarza, że najlepszy mecz dla napastnika to taki, w którym strzela gola, a jego drużyna wygrywa, ale na razie we Francji biało-czerwoni muszą radzić sobie bez bramek „Lewego”. Kapitan reprezentacji robi dużo dla drużyny, ale drużyna musi wreszcie zrobić coś dla niego. Z Irlandią Północną i Niemcami był skupiony na robieniu miejsca Arkadiuszowi Milikowi. To napastnik, który żyje z podań kolegów, a nie piłkarz, który sam przedrybluje kilku rywali. W pierwszym meczu bez strzału, w drugim miał dwa zablokowane uderzenia. Czas zmienić to z Ukrainą!
3. Holowanie Krychowiaka
Wykonuje świetną robotę w defensywie, zwłaszcza w odbiorze, mądrze się ustawia i coraz częściej zabiera się za wyprowadzanie piłki. Bierze ją i odważnie rusza do przodu. Jest silny i naprawdę trudno go zatrzymać. Potrafi z takiego zachowania zrobić przewagę w środkowej strefie boiska, co docenia Adam Nawałka. Czasem jednak ponosi go ułańska fantazja i wdaje się w niebezpieczne starcie z dwoma, trzema rywalami. Wtedy łatwo o stratę i to mu się parę razy zdarzyło.
Analizę dzisiejszego meczu z Ukrainą przeprowadza Dariusz Dziekanowski, ale czytaliśmy już z nim wywiad w Wyborczej – wystarczy. Z kolei Mariusz Lewandowski jest przekonany, że Ukraina nam nie odpuści.
Rozpoczęliśmy żartobliwie, ale Ukraińcom wcale nie jest do śmiechu. Nie tak miało wyglądać dla nich to Euro.
– Oczywiście. Jestem zaskoczony, ale myślę, że oni sami też. Na pewno oczekiwali od siebie zdecydowanie więcej, a potencjał mają dużo większy niż wyniki to pokazały. Nie oznacza to jednak, że ostatni grupowy mecz będzie dla Polski łatwy. Ukraińcy będą chcieli zakończyć ten turniej zwycięstwem.
Co zawiodło?
– Z Niemcami zagrali naprawdę dobre spotkanie. Mieli szansę nawet prowadzić, ale ostatecznie przegrali. Dobrze podsumował to Zbigniew Boniek – oni powtarzali, że najważniejszy jest mecz z Polską i to ich zgubiło. Kalkulowali w ten sposób, że pierwszy mecz przegrają, drugi wygrają, a trzecie spotkanie będzie decydowało o wszystkim. Nie można podchodzić w ten sposób do takiego turnieju. Polacy postąpili rozważniej – najpierw najważniejsza była Irlandia Północna, potem Niemcy, a teraz Ukraina.