Najlepsi polscy piłkarze-bliźniacy to Piotr i Paweł Brożkowie, a także Michał i Marcin Ł»ewłakowowie. Niewykluczone, że za kilka lat w jednym szeregu z tymi zawodnikami będziemy wymieniać Kacpra i Jakuba Przybyłków. 15-letni gracze Arminii Bielefeld sukcesywnie podbijają niemieckie boiska. Są też najlepszymi piłkarzami juniorskiej reprezentacji Polski.Kacper i Jakub wyróżniają się nie tylko posturą (185 cm), ale i umiejętnościami. – To znakomici zawodnicy. Miałem ich na konsultacji kadry, zachwycili mnie techniką i koordynacją ruchową, a także umiejętnościami taktycznymi. Potem świetnie spisali się w wygranym 5:1 meczu z Litwą, w którym Kacper strzelił dwa gole – opowiada trener reprezentacji U-15 Radosław Mroczkowski.
Jakub jest defensywnym pomocnikiem. Gra w stylu Francuza Patrika Vieiry. Twardo i stanowczo. Kacper występuje w ataku. Jest jednym z najlepszych strzelców niemieckiej pierwszej ligi juniorów. W tym sezonie zdobył już 16 bramek. Bardzo dobrze radzi sobie w grze w powietrzu, ma niezły drybling, ciężko mu odebrać piłkę. Stylem gry przypomina nieco Didiera Drogbę z Chelsea.
Obaj piłkarze mogą pochwalić się już jednym poważnym sukcesem. Zajęli drugie miejsce w międzynarodowym, silnie obsadzonym turnieju Nike Cup w Berlinie. Organizatorzy zaliczyli braci Przybyłko do z najlepszych piłkarzy imprezy.
– Piłka to całe nasze życie. Trenujemy, kiedy tylko możemy: przed lekcjami i po, na przerwach, a także w domu. Mamy całą piwnicę zawaloną starymi futbolówkami. Tata nie nadąża z kupowaniem nowych piłek – opowiada ze śmiechem Kacper.
Napastnik Arminii w życiu prywatnym prezentuje równie ofensywną postawę co na boisku. Pytany, co sądzi o decyzji Lukasa Podolskiego, który wybrał grę dla Niemiec, odpowiada bez wahania: Irytuje mnie jego zachowanie. Połasił się na kasę i sławę, myślał kieszenią, a nie sercem, dlatego zdecydował się na Niemcy. Ja chcę grać tylko dla Polski. Nigdy nie przyjąłbym oferty od innej reprezentacji.
– Cieszą mnie słowa synów. Wychowaliśmy ich na patriotów, których uczymy polskiej kultury i historii. Inni mieszkający w Niemczech rodzice zdolnych piłkarzy zachowują się podobnie. Myślę, że mało który dzieciak pójdzie w przyszłości w ślady Podolskiego czy Miroslava Klosego – opowiada Mariusz Przybyłko.
– A propos kadry, wiąże się z nią zabawna historia. Gdy byliśmy na pierwszym zgrupowaniu drużyny do lat 15, nikt nie mógł nas rozróżnić. Wszystko zmieniło się, gdy podbiłem oko, wtedy koledzy już wiedzieli, kto jest kto – śmieje się Jakub.
Pytani o swoje największe marzenia, bracia mówią zgodnie: Chcemy kiedyś zadebiutować w dorosłej reprezentacji, a wcześniej poznać Artura Wichniarka, iść z nim choćby na obiad. Ten człowiek jest w Bielefeldzie bogiem.