Jak najlepiej poczuć upływający czas? Po wydarzeniach piłkarskich. Szesnaście lat temu zostało zainaugurowane Euro 2000. Szesnaście lat, dalibyście wiarę? Wielu z nas kojarzy jeszcze popisy ekipy Henry’ego, Zidane’a i Trezeguet’a, jakby to było ledwie parę lat temu. W 2000 roku Francuzi zakończyli imprezę ze złotem. Szykuje się powtórka z rozrywki?
Był to turniej szczególny z trzech powodów.
Po pierwsze: Nigdy dotąd w historii futbolu nie zdarzyło się, by mistrzostwa Europy odbyły się w dwóch krajach jednocześnie. W 2000 roku była to Holandia i Belgia.
Po drugie: pierwszy raz zdarzyło się, żeby aktualny mistrz świata zdobył mistrzostwo Europy. Dwanaście lat później sztukę tę powtórzyła Hiszpania.
Po trzecie: nigdy wcześniej i nigdy później w historii Euro nie strzelono więcej bramek niż wtedy (85).
W finale z Włochami Francuzi przeszli prawdziwą drogę z piekła do nieba. Przegrywali, wyrównującego gola zdobyli rzutem na taśmę (dopiero w czwartej minucie doliczonego czasu gry!), a złoty medal przyklepali… bramką w tym samym kolorze. Pamiętacie zasadę złotego gola? To były ostatnie lata, kiedy obowiązywała. Trezeguet strzelił przed rzutami karnymi, było po herbacie. A przed turniejem Francuzi wcale nie byli wymieniani w gronie głównych faworytów. Że wygrali wcześniej mundial? To był ich szczyt. Szczyt, który w dodatku zdusił ich głód sukcesów – w końcu do ME przystępowali praktycznie w takim samym składzie personalnym. Tym bardziej, że na stołku selekcjonera zasiadł Roger Lemerre, facet, który nie miał nawet ćwierci charyzmy poprzedniego selekcjonera. W CV jego najokazalszym wpisem było… prowadzenie drużyny francuskiej armii. Nie brzmi raczej przekonująco, co?
Druga strona medalu jest taka, że faworyci w dużej mierze wykończyli się sami. Broniący trofeum Niemcy byli w stanie ugrać tylko punkt, Anglicy zapadli w pamięć głównie przez chuligańskie wybryki swoich kibiców. Najlepszym piłkarzem został Figo – a nie był przecież zwycięzcą, ani nawet finalistą.
A my? My – niespodzianka! – nie wyszliśmy z grupy eliminacyjnej ze Szwecją, Anglią, Bułgarią i Luksemburgiem.