Fajny zespół macie. Jego symbolem jest Krychowiak. Lubię piłkarzy, którzy są na boisku wszędzie, mają tak wielkie serducho. Krychowiak to taki walczący, nieodpuszczający Polak – takie zwierciadło waszego zespołu. Z przyjemnością śledzę polski zespół, moim zdaniem ta drużyna narodziła się dzięki wygranej w eliminacjach z Niemcami. Wierzę, że tu błyśniecie – mówi Raymond Domenech w dzisiejszym “Super Expressie”.
FAKT
Zaczyna się Euro, więc wszędzie wielka pompka. Fakt pisze, że kadrowicze trenują celność przed Irlandią i wrzuca zdjęcia piłkarzy grających w golfa. Obok poszczególnych piłkarzy przedstawia Sebastian Mila.
Apetyty Irlandczyków z Północy nie są zbyt wielkie. Marzą o remisie z nami, na Euro nie muszą punktować, a i tak będą bohaterami.
– Polacy ze względu na niesamowitą siłę ofensywną, są faworytem niedzielnego meczu. My będziemy zadowoleni z remisu, ale naszym celem jest awans do 1/8 finału – mówi nam O’Neill, 39-krotny reprezentant Irlandii Północnej, który w niedzielę po południu będzie komentował spotkanie z Polską w BBC.
Wcześniej zaznacza: – Nawet jeśli przegramy trzy mecze, nasi piłkarze zostaną powitani w Belfaście jak bohaterowie.
Może byście powiedzieli “sprawdzam”, co?
O naszej reprezentacji wypowiada się dalej Raymond Domenech.
Czy widzi pan Roberta Lewandowskiego w roli króla strzelców?
Tak, jest kandydatem do tego miana. Wszyscy zastanawiają się, kto mógłby zastąpić Zlatana Ibrahimovicia w PSG. Jedynym zawodnikiem, jeszcze lepszym od niego, jest Lewandowski. Ma wszystko – siłę, umiejętność gry głową, ale też na ziemi, jest dobry w kontaktach. To nie tylko wielki strzelec, co udowodni podczas Euro.
Inną czołową postacią naszej drużyny jest Grzegorz Krychowiak, były zawodnik Reims. Spodziewał się pan, że stanie się piłkarzem tego formatu?
Gdy grał w Reims, to wiele wnosił do drużyny. Pracował dla niej, odbierał piłki, zapewniał równowagę w drużynie, czasami strzelał gole. Jego odejście było sporym osłabieniem klubu.
GAZETA WYBORCZA
„Wyborcza” odwiedziła zgrupowanie Irlandii Północnej.
Wyspiarze zamieszkali we Francji pośrodku niczego. Położony 70 km od Lyonu średniowieczny zamek Château de Pizay otoczony jest winnicami, w których powstaje beaujolais. Na treningi rywale Polaków dojeżdżają do ledwie czterotysięcznego Saint-Georges-de–Reneins. Gdyby nie kilka rozwieszonych w miasteczku północnoirlandzkich flag, trudno byłoby się zorientować, że jesteśmy w kraju, w którym dziś zaczynają się mistrzostwa Europy. Dopiero centrum treningowe udowadnia, że właśnie tu Irlandia Płn. przygotowuje się do pierwszego wielkiego turnieju od 30 lat.
Przyjezdnych witają zdjęcia piłkarzy wraz z nazwami sześciu hrabstw Ulsteru, z których składa się Irlandia Płn., oraz fotografia fetującej awans na ME drużyny z hasłem: “Mamy odwagę marzyć”. Północnoirlandzki sukces nie został jednak wymarzony, tylko wypracowany. To dobrze wymyślona drużyna, zdająca sobie sprawę ze swoich ograniczeń, wyciskająca z małego potencjału wszystko. Irlandia Płn. tylko na pierwszy rzut oka nie pasuje do mistrzostw kontynentu. W Château de Pizay mieszka ośmiu drugoligowców, czterech trzecioligowców i jeden czwartoligowiec. Trenerem jest były doradca finansowy, a napastnikiem – były listonosz. Wydaje się, że wyspiarze są po prostu beneficjentem idei Michela Platiniego, który zaprosił na imprezę we Francji blisko połowę reprezentacji zrzeszonych w UEFA.
Wielu reprezentantów narzeka na urazy. Jak bardzo boli reprezentację?
Każdy trening podczas przygotowań do mistrzostw – w Juracie, w Arłamowie, od wtorku we Francji zaczyna się identycznie. Piłkarze wchodzą na boisko od przeciwległej strony, a my wytężamy wzrok. I liczymy, ilu z powołanych brakuje. A ponieważ nigdy nie ma kompletu, wypatrujemy, kto został w hotelu. Ewentualnie sprawdzamy, kto odłącza się od grupy i rusza w samotny trucht. We wtorek z fizjoterapeutami ćwiczył kurujący skręcony staw skokowy Kamil Grosicki, w zajęciach nie uczestniczyli też przeciążeni po sparingu z Litwą Jakub Błaszczykowski i Michał Pazdan. Nazajutrz obrońca Legii dołączył do drużyny, skrzydłowy Fiorentiny trenował indywidualnie, natomiast w hotelu pozostał Filip Starzyński. Jeszcze przed wylotem do Francji leczyli się też Jakub Wawrzyniak, Karol Linetty, Artur Jędrzejczyk, Tomasz Jodłowiec i Artur Boruc. Grzegorzowi Krychowiakowi ustępował ból mięśnia. Nieodwołalnie straciliśmy jednak Pawła Wszołka (rezerwowy) oraz Macieja Rybusa (podstawowy skład). Jeden wielki szpital.
SUPER EXPRESS
W drugim tabloidzie także rozmówka z Raymondem Domenechem.
Wspomniał pan o golach. Królem strzelców eliminacji został Robert Lewandowski
Wziąłem udział w zabawie polegającej na prognozowaniu najważniejszych wydarzeń Euro, i właśnie Lewandowskiego dałem jako króla strzelców. Moim zdaniem Polska zajdzie daleko, przewiduję dla was ćwierćfinał lub nawet półfinał. Fajny zespół macie. Jego symbolem jest Krychowiak. Lubię piłkarzy, którzy są na boisku wszędzie, mają tak wielkie serducho. Krychowiak to taki walczący, nieodpuszczający Polak – takie zwierciadło waszego zespołu. Z przyjemnością śledzę polski zespół, moim zdaniem ta drużyna narodziła się dzięki wygranej w eliminacjach z Niemcami. Wierzę że tu błyśniecie.
Włodzimierz Lubański: Polska może wygrać z każdym!
Czy pana zdaniem mamy najlepszy zespół od lat?
Chłopcy pokazali, że są w stanie rywalizować z najlepszymi w Europie jak równy z równym. I wygrywać. Najlepszym przykładem jest mecz z Niemcami. Mam nadzieję, że wszystko co najlepsze sprzedadzą na mistrzostwach Europy.
Jaki będzie nasz pierwszy mecz z Irlandią Płn?
Trudny. W pierwszym meczu zespoły zawsze się zamykają, szachują. Irlandczycy nie zostawiają dużo miejsca do grania. Trzeba wykorzystać każdą sytuację do strzelenia gola. Należy rozbijać kontrataki rywali i być skutecznym przy stałych fragmentach gry.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Ładna okładka:
Francja przed turniejem ma dwa zadania: wygrać na boisku i wygrać z terrorystami.
Z tęsknotą i zarazem obawą czekamy na pierwszy gwizdek podczas EURO 2016. W każdych innych okolicznościach mówilibyśmy tylko o turnieju rozgrywanym w pięknym kraju, ekscytowalibyśmy się wielkimi meczami i wyczekiwali na lśnienia gwiazd, ale futbol znalazł się w cieniu złych rzeczy i dzisiaj nawet dziennikarze obsługujący mistrzostwa Europy często odbierają telefony z domów z podstawowym pytaniem: „Czy u ciebie wszystko w porządku?”. Dziś, 10 czerwca, rozpoczyna się najważniejszy mecz: futbol kontra strach. Mamy nadzieję, że wygra piłka. Francja to wielkie piękno – w sztuce, modzie, architekturze, ale również kraj, dla którego nadszedł czas prawdy, wielu zaś uważa, że nie ma już powrotu do dawnej, liberalnej i tak podziwianej, dumnej republiki. Za dużo zadano jej ran. Multikulturowość, również tak bardzo widoczna we francuskim futbolu, szczególnie w drużynie, która wygrała mistrzostwo świata w 1998 r., to obecnie jedno z przekleństw tego kraju.
Mieliśmy zapowiedź całego turnieju, to jeszcze zapowiedź dzisiejszego meczu. Francja celuje w złoty medal, dziś ma postawić pierwszy krok.
Młode gwiazdy w składzie, historia wielkich turniejów na swojej ziemi i wysoka obecna forma – Francja ma wiele atutów, by cieszyć się ze zwycięstwa nie tylko w pierwszym, ale i ostatnim meczu mistrzostw Europy. Les Bleus wygrali wszystkie cztery tegoroczne sparingi, a z ostatnich dziesięciu spotkań aż dziewięć rozstrzygnęli na swoją korzyść. Tak dobrej serii nie ma żaden z finalistów. W ostatnim półwieczu ilekroć gospodarze EURO 2016 organizowali wielką imprezę, sięgali po złoto. I zawsze zaczynali mistrzostwa od zwycięstwa. Podczas EURO 84 pokonali Danię 1:0 (także w meczu otwarcia), a 14 lat później RPA 3:0. Teraz też nie powinni narzekać na los. Zmagania zaczną z Rumunią, drużyną bez gwiazd, nieprzypominającą zespołu z lat 90., kiedy błyszczeli w niej Gheorghe Hagi, Gheorghe Poescu czy Dan Petrescu, wracającą na wielki turniej po ośmiu latach, na który zakwalifikowali się w duże mierze dzięki słabości rywali w grupie.
Sebastian Mila przedstawia reprezentantów.
Wojciech Szczęsny: Bardzo pewny siebie i to jest jego wielki atut. On jest w stanie przenosić góry. Bardzo często robi żarty z Grześkiem Krychowiakiem, ale co ciekawe najczęściej wkręcają siebie nawzajem. Wystarczy, że jeden się odwróci, drugi wsypuje mu coś do jedzenia. Nie mogą bez siebie funkcjonować. (…)
Artur Jędrzejczyk: Dusza towarzystwa i drużyny. Żartowniś z ogromnym poczuciem humoru. Nie da się go nie lubić. Kiedy miał kontuzję, było bardzo smutno w reprezentacji. Kapitalny humor sytuacyjny i dystans do siebie. Umie rozładować atmosferę nawet w najtrudniejszych momentach. (…)
Grzegorz Krychowiak: To po części mój ziomek, bo pochodzi z Mrzeżyna, a ja z Koszalina. Krycha ma swój świat, żeby go zrozumieć, trzeba go bliżej poznać. Inteligentny chłopak, który umie żartować i dobrze się ubrać. Ma taki styl bycia, że być może nie wszystkim odpowiada. Nigdy nie miałem z nim problemów. (…)
Liczyliśmy na trochę więcej smaczków.
Dalej rozmówka Davidem Healym, czyli kolejny głos z obozu Irlandii Północnej.
Zdobył pan 13 bramek w jednych eliminacjach mistrzostw Europy – batalii o EURO 2008. Pana rekord wyrównał w ostatnich eliminacjach Robert Lewandowski. Sądził pan, że dłużej nikt nie powtórzy pana wyczynu?
Rekordy są po to, by je bić. To, że dzielę rekord z takim piłkarzem jak Lewandowski, jest dla mnie wielkim zaszczytem. Miło być stawianym tuż obok niego. W kadrze ma fantastyczne statystyki.
Jak pan go ocenia w światowej hierarchii napastników?
To wybitny napastnik, jeden z najlepszych na świecie, może najlepszy w Europie. Będzie wielkim zagrożeniem dla Irlandii Północnej.
(…)
Nie żałuje się pan, że nie urodził się później? Pana młodsi koledzy zagrają w EURO, przez tyle lat występował pan w reprezentacji, ale nigdy nie miał okazji wziąć udziału w wielkim turnieju.
Żałuję, że nie urodziłem się wcześniej. Gdybym występował w kadrze z Georgiem Bestem, to mógłbym zdobyć 50 ramek w reprezentacji.
Na koniec jeszcze rozmówka z wielkim nieobecnym na Euro w naszej kadrze, Maciejem Rybusem.
Co bardziej boli: dusza czy ciało?
Wszystko: serce, dusza, ciało, ramię. Ciężko mi się pogodzić, że nie zagram na EURO, ale czasu nie cofnę. Robię wszystko, by jak najszybciej wrócić do pełnej sprawności i uniknąć operacji.
Jak przebiega rehabilitacja?
Maciej Rybus: Prosto z Arłamowa, razem z menedżerem Mariuszem Piekarskim pojechaliśmy do poznańskiego osteopaty Marcina Ganowskiego, z którym teraz pracuję dwa razy dziennie. Widać poprawę, ale niewielką. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będzie lepiej i obejdzie się bez zabiegu. Marcin zapewnia, że mnie z tego wyprowadzi i ufam mu.
Dało się uniknąć nieszczęścia?
Maciej Rybus: Nie. W pierwszej połowie ostatniego meczu sezonu, z Rostowem, starłem się z dwoma rywalami i ramię zabolało. W przerwie obłożyłem je lodem i myślałem, że będzie dobrze. W drugiej zostałem szarpnięty za to ramię. Po meczu sądziłem, że to nic groźnego, ale ból nie ustępował i się zaniepokoiłem. W niedzielę byłem już w Warszawie, od razu pojechałem na usg – wykazało obrzęk. Lekarze zapewniali, że to nic poważnego. Przez trzy dni chodziłem do kliniki na Legię i pracowałem z fizjoterapeutami. W czwartek w Arłamowie wyszedłem na trening indywidualny – przy sprincie ze zwrotem mocno mnie zabolało. To był poważniejszy sygnał. W sobotę pojechaliśmy do Krakowa na rezonans z kontrastem – zwykły nie wykazałby kontuzji. To rzadki uraz. Nie było szans, żebym zagrał na EURO. Nawet, gdybyśmy od razu wykonali rezonans z kontrastem.
Warto dodać, że w „Przeglądzie” dziś duży dodatek o Euro (skarb kibica). Jest co czytać.