– Ale z całym szacunkiem dla Piasta, Zagłębia, Cracovii – to są drużyny uprawiające trochę inną dyscyplinę sportu niż Legia. I nie chodzi mi tylko o presję, która jest u nas znacznie większa, ale też o większą liczbę meczów. Przecież nasi piłkarze nie zagrali jak wszyscy 37 spotkań w lidze, tylko blisko 60. A niektórzy – doliczając jeszcze występy w kadrze – pewnie prawie 70 – ocenia w dzisiejszej “Gazecie Wyborczej” Bogusław Leśnodorski.
FAKT
W „Fakcie” najpierw raport ze zgrupowania kadry. Możemy się przyzwyczaić, że to przez następne tygodnie będzie stały element prasówki.
Pierwszy obóz ma służyć naszym zawodnikom przede wszystkim do regeneracji po trudach rozgrywek ligowych. Dlatego też reprezentanci, którzy pojawili się nad morzem, mogli zabrać ze sobą rodziny. Na takie rozwiązanie zdecydował się chociażby skrzydłowy Lechii Sławomir Peszko (31 l.). Sam do Juraty przyjechał natomiast pomocnik Legii Tomasz Jodłowiec (31 l.), któremu niedawno urodził się syn. – Żona z dzieckiem zostali w domu, bo dalekie podróże nie są jeszcze wskazane – tłumaczył piłkarz mistrza Polski.
Dwie ciekawe wypowiedzi Jakuba Szmatuły:
– Trener Latal trzymał nas krótko, ale to dobrze, bo dzięki temu osiągnęliśmy taki wynik. On przez wiele lat grał w Bundeslidze, jako piłkarz wiele widział i uczył się na błędach. Teraz jako trener wie, kiedy przykręcić śrubę, a kiedy trochę odpuścić. Teraz nadszedł czas świętowania – stwierdza Szmatuła. (…) – Wszyscy wypominają mi mój wiek, ale ja czuję się dużo młodziej, podczas treningów i testów nie wypadam najgorzej. Dopiero teraz przyszedł na mnie czas, myślę, że to nagroda za cierpliwość. Właśnie w domu organizuję kącik na medal i nagrody, które otrzymuję. Trudno mi jeszcze w to uwierzyć, ale może za bardzo zmęczony jestem – dodaje doświadczony golkiper.
Kto zastąpi Drągowskiego?
Na Podlasiu rozważane są kandytury: Łukasza Załuski (33 l., ostatnio SV Darmstadt 98), Emilijusa Zubasa (25 l., Podbeskidzie) i Dariusza Treli (26 l., Korona). Najłatwiej byłoby pozyskać Załuskę. Byłemu bramkarzowi Celticu Glasgow 30 czerwca wygasa kontrakt z włodarzami 14. zespołu ostatniego sezonu Bundesligi i najpewniej nie zostanie on przedłużony. Dla „Załuchy” byłby to powrót na Podlasie po 12 latach. Wiosną 2004 roku zagrał on 10 meczów dla Jagiellonii. Wówczas białostocki klub występował w drugiej lidze. – Rozglądamy się za kimś, kto mógłby zastąpić Bartka. Dzwonił do mnie menedżer Łukasza i proponował jego usługi. Decyzji jeszcze nie podjęliśmy. Zastanawiamy się też nad innymi bramkarzami – przyznaje prezes Jagiellonii Cezary Kulesza (53 l.).
Trela i Zubas mają za to wciąż ważne umowy, więc zapewne trzeba na nich wyłożyć jakieś pieniądze (aczkolwiek Trela to dla Lechii balast, więc jest szansa, że ta odda go za darmo, żeby tylko zrzucić go z listy płac).
GAZETA WYBORCZA
W „Wyborczej” ciekawy wywiad z Bogusławem Leśnodorskim.
W mediach nie ma peanów na cześć Legii po mistrzostwie.
Wygraliśmy tę ligę i to jest fakt. Ja mam świadomość, że wielu ludzi nasze mistrzostwo wkurza, że są tacy, którzy narzekają na styl. Ale z całym szacunkiem dla Piasta, Zagłębia, Cracovii – to są drużyny uprawiające trochę inną dyscyplinę sportu niż Legia. I nie chodzi mi tylko o presję, która jest u nas znacznie większa, ale też o większą liczbę meczów. Przecież nasi piłkarze nie zagrali jak wszyscy 37 spotkań w lidze, tylko blisko 60. A niektórzy – doliczając jeszcze występy w kadrze – pewnie prawie 70.
Tak grają w Europie, i to nie tylko najlepsi, lecz nawet średniacy.
Tak, ale tam kluby też miewają z tym kłopoty. Takie Leicester, które nie grało w pucharach, zdobywa mistrzostwo Anglii. Z kolei taka Barcelona – dysponująca przecież setkami milionów euro – traci w lidze 10 punktów przewagi, bo gra na kilku frontach. Real też ma mnóstwo pieniędzy, a od kilku lat w lidze hiszpańskiej nie wygrywa. Żeby była jasność: ja nie mam do nikogo pretensji. Nie narzekam, wręcz się cieszę, że gramy tyle meczów w sezonie. Chodzi mi tylko o to, że porównywanie nas do Piasta, Cracovii czy Zagłębia jest bez sensu. Śmieszne są analizy osób, które zwracają nam uwagę, że mieliśmy słabsze momenty w lidze. To tak, jakby skoczkowi, który pobił rekord skoczni, zarzucać, że nie wylądował telemarkiem. Absurd.
Stanisław Czerczesow zostaje na przyszły sezon?
Wszystko na to wskazuje.
Dostanie podwyżkę?
Jego kontrakt z Legią ważny jest jeszcze rok, ale rozmawiamy o podwyżce, ewentualnych premiach. Zresztą tak samo jak o wielu innych aspektach. I nam, i trenerowi zależy, by po tych kilku wariackich miesiącach w końcu usiąść i przegadać na spokojnie parę spraw. Ustalić plan na kolejne miesiące, by później – już w trakcie przygotowań – nie tracić czasu na kwestie organizacyjne.
SUPER EXPRESS
Całym sercem jestem z kadrą – mówi Sebastian Mila.
O braku powołania dowiedziałeś się z internetu, czy złą dla ciebie wiadomość przekazał osobiście trener Adam Nawałka?
– Zanim skład kadry pojawił się w mediach zadzwonił do mnie selekcjoner i poinformował o decyzji. Wszystko odbyło się profesjonalnie. Rozmawialiśmy na kilka tematów. Może mi się to nie podobać, mogę się z tym wyborem nie zgadzać, ale muszę to zaakceptować. Bo zawsze mogłem na trenera liczyć. To on mi po raz kolejny dał szansę w reprezentacji. Był wobec mnie fair, zachował się uczciwie.
Nie było cię w kadrze już podczas marcowego zgrupowania. Odebrałeś to jako ostrzeżenie od Nawałki: “Mila uważaj, bo nie pojedziesz do Francji”?
– Trener nie musiał mnie ostrzegać, dawać sygnałów. Od początku stawiał sprawę jasno zarówno przede mną, jak innymi zawodnikami. Od początku roku byłem świadomy, jaki cel ma przed sobą. Wiedziałem, że muszę coś zmienić w swojej grze.
(…)
W mediach społecznościowych zamieściłeś zdjęcie z meczu Niemcami, w którym strzeliłeś gola, a pod nim wpis: “Dla tej chwili było warto… Dziękuję bardzo. Będę mocno wspierał naszą reprezentację! Wierzę w trenera i drużynę”.
– Od razu wpadł mi do głowy pomysł, aby uwiecznić chwilę, która sprawiła mi największą radość. Zrobiłem tak, bo chciałem pokazać, że całym sercem jestem z drużyną. To, że nie ma mnie w kadrze, że nie jadę na EURO nie zmienia mojego podejścia do reprezentacji. Napisałem tak, jak czuję. Teraz jestem jej kibicem. Chciałem zaznaczyć, że będę trzymał kciuki za chłopaków.
Obok głos zabiera Jerzy Podbrożny. Mówi: Nikolić jest za słaby na Ligę Mistrzów.
Z Jerzym Podbrożnym (50 l.) w ataku Legia Warszawa jako pierwszy polski klub w 1996 roku doszła aż do ćwierćfinału Champions League. “Gumiś” mocno trzyma kciuki za młodszych kolegów, ale nie wierzy, by drużyna z Łazienkowskiej już w tym roku awansowała do fazy grupowej Ligi Mistrzów. – To drużyna silna w Polsce, ale na Europę brakuje jej jakości – uważa Podbrożny. (…) – Nikolić nastrzelał mnóstwo goli, ale tylko w Polsce. I nie najmocniejszym rywalom. W Lidze Europy zdobył jedną bramkę. Nie chcę go krzywdzić, ale uważam, że jest za słaby na Champions League. Gdyby był taki dobry, to zamiast do Legii trafiłby z Węgier do zdecydowanie silniejszej drużyny z mocnej ligi. A jakoś media nie donoszą, że ustawiła się po niego kolejka chętnych. Wolny, średni technicznie. Bez szału – nie owija w bawełnę Podbrożny. Były napastnik nie ma też dobrego mniemania o innym atakującym stołecznej drużyny Aleksandarze Prijoviciu (26 l.). – Rzemieślnik i tyle. Nic wielkiego nie pokazał. Jeśli chłop ma prawie dwa metry, a nie umie grać głową, to co to za napastnik?! Słyszałem, że Legia chce kupić z Ruchu Chorzów Mariusza Stępińskiego. Nie wydaje mi się, żeby on zbawił drużynę w walce o Ligę Mistrzów – zżyma się “Gumiś”.
W skrócie: wszyscy są „be”.
I jeszcze rzut okiem na stronę z relacją ze zgrupowania kadry:
PRZEGLĄD SPORTOWY.
Okładka.
Arkadiusz Milik nie ukrywa: Oddam serce, byśmy odnieśli sukces.
Pan skończył sezon najwcześniej. W czasie urlopu w Dubaju dało się zapomnieć o finiszu ligi? Ajax stracił tytuł na rzecz PSV, remisując 1:1 z przedostatnim w tabeli De Graafschap.
– Najtrudniejsze były pierwsze dni. Uciekła szansa i nie znajduję na to wytłumaczenia. To wyłącznie nasza wina. Miałem nadzieję na pierwszy w życiu tytuł. Było, minęło. Wychodzę z założenia, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Jestem człowiekiem, którego budują niepowodzenia, dzięki nim staję się silniejszy, ale zadra została. Staram się zapomnieć, bo są nowe marzenia. Trudno było się podnieść, ale porażka napędza do bardziej wytężonej pracy.
Dawidowicz robi postęp.
Pomimo tego, że Dawidowicz występuje w drugoligowych rezerwach Benfiki, nikt nie ma wątpliwości, że w ciągu dwóch lat spędzonych w Portugalii piłkarz bardzo się rozwinął. Polak przyjechał do Lizbony tuż po dziewiętnastych urodzinach i był jeszcze mocno nieopierzonym zawodnikiem. Do Orłów, którymi często nazywani są piłkarze Benfiki, jeszcze sporo mu brakowało. Dwa sezony treningów w jednym z najlepszych miejsc do rozwoju młodych piłkarzy, jakim niewątpliwie jest ośrodek lizbońskiego klubu, pozwoliły Dawidowiczowi na uzupełnienie koniecznych braków. – W ciągu dwóch lat Paweł z zawodnika, który na murawie prezentował się co najwyżej średnio, stał się piłkarzem, od którego Helder Cristovao rozpoczyna ustawianie składu – mówi „PS” Flavio Miguel Silva, dziennikarz największego portugalskiego dziennika sportowego „Record”, który na co dzień zajmuje się właśnie rezerwami zespołu z Estadio da Luz. Czego więc możemy spodziewać się po Dawidowiczu? – Świetnie gra głową, jest bardzo silny, dobrze podaje, ale trochę brakuje mu szybkości, zdarza mu się przeplatać lepsze mecze gorszymi – charakteryzuje zawodnika Silva. – W ciągu ostatnich dwóch sezonów Polak poczynił ogromne postępy, szczególnie pod kątem taktycznym, który w Portugalii jest kluczowy. Większość naszych zespołów gra ustawieniami z jednym defensywnym pomocnikiem, który musi pokrywać bardzo duże przestrzenie. Paweł początkowo miał z tym problemy, ale teraz pod tym względem naprawdę się wyróżnia – ocenia dziennikarz.
Kibice Legii mogą się spodziewać, że ich drużyna zostanie wzmocniona.
Latem do zespołu mistrza Polski powinno dołączyć przynajmniej czterech zawodników pokroju Adama Hlouska, którego sprowadzenie w zimowym oknie transferowym okazało się strzałem w dziesiątkę. Najważniejszym celem dyrektora sportowego Michała Żewłakowa i jego współpracowników będzie znalezienie przynajmniej dwóch skrzydłowych. W obecnej sytuacji trener Czerczesow ma na tej pozycji najmniejsze pole manewru. Kompletnym niewypałem okazało się ściągnięcie Michaiła Aleksandrowa, który w dotychczasowych występach nie zdobył bramki, ani nie miał asysty. Obecnie pewne miejsce w składzie mają Guilherme i Michał Kucharczyk, ale potrzebują klasowych konkurentów. Do tego rosyjski szkoleniowiec chciałby ściągnąć jeszcze defensywnego pomocnika i środkowego obrońcę.
Jevtić ma propozycję z Partizana i niewykluczone, że z niej skorzysta.
Zapewne miałby szansę na bardziej regularne granie (w minionym sezonie we wszystkich rozgrywkach wystąpił w 37 meczach, ale tylko 21 razy w pierwszym składzie, bo lada dzień odejdzie Karol Linetty, który wiosną miał pewne miejsce na pozycji ofensywnego pomocnika. Oczywiście pod warunkiem, że był zdrowy. – Darko nie jest zadowolony ze swojej pozycji w drużynie. Uważa, że spędza na boisku zdecydowanie za mało minut. I wcale mu się nie dziwię, bo każdy chce grać jak najwięcej – przyznaje trener Jan Urban. – Kiedy przejąłem zespół, to słyszałem wiele dobrego o Darko. U mnie jednak rywalizacja jest otwarta i ją przegrał – dodaje Urban miał sporo pretensji do zawodnika o to, że nie angażuje się odpowiednio w grę defensywną. – Nieco gorzej broni i to jest jednak z przyczyn tego, że nie gra w pierwszym składzie – wyjaśniał trener.
Jest też trochę wieści transferowych i plotek:
– Surma dostanie nowy kontrakt
– Przybecki na wylocie z Pogoni
– Lechia chce Krzysztofa Piątka z Zagłębia
– Wisła interesuje się Adamem Danchem