Gdyby ten mecz odbywał się jesienią, mówilibyśmy wprost – hit kolejki. Trzecia kontra piąta siła rundy, dwa zespoły grające przyjemny dla oka, uporządkowany futbol. Teraz? Ruch z Cracovią spotykają się jako drużyny lepsze wiosną jedynie od dwóch Górników, próbujące wrócić do żywych po druzgocących porażkach. Po spotkaniach, w których przyjęli od rywali po cztery sztuki, bez szans na odkupienie, bez szans na odwołanie od wyroku. Teraz czas przejść przez czyściec.
Tabela roku 2016 jest dla obu ekip okrutna i nie mamy wątpliwości – 80% prezesów już dawno kręciłoby trenerską karuzelą, gdybyśmy grali systemem wiosna-jesień, a wyniki z tamtego roku puścili w niepamięć.
Szczęście Jacka Zielińskiego polega na tym, że jesienią zdołał sobie wypracować dużą przewagę nad konkurentami i pozostać w grupie mistrzowskiej mimo słabiutkiej wiosny. W przypadku Waldemara Fornalika dochodzi jeszcze wręcz ikoniczne traktowanie jego postaci w Chorzowie. W tym jednym miejscu jest drugi po Panu Bogu i pewnie póki nie nastąpi jakiś totalny kataklizm, o swoją posadę drżeć nie będzie.
Niewątpliwie do tego spotkania Fornalik będzie podchodził mocno ambicjonalnie, bo od kiedy Jacek Zieliński staje po drugiej stronie barykady jako trener Pasów, chorzowskiemu Kingowi idzie jak po grudzie. Gdy przy Cichej pozbywali się Zielińskiego, chyba nikt nie mógł się spodziewać, że ten sam trener za jakiś czas stanie się prawdziwą nemezis Ruchu. Od kiedy przejął Cracovię, drużyna z Kałuży ani razu nie podarowała Niebieskim choćby punktu.
2.06.2015: Cracovia – Ruch 1:0
26.09.2015: Cracovia – Ruch 2:1
2.03.2016: Ruch – Cracovia 2:3
Ani razu czystego konta przeciwko zgrai Zielińskiego nie zachował też Matus Putnocky, który często bywa ostatnim bastionem Ruchu, a jego interwencje już nie raz i nie dwa ratowały Niebieskim skórę. Dość powiedzieć, że w całej naszej lidze tylko Emilijus Zubas częściej musiał się mierzyć ze strzałami rywali. W stronę Putnocky’ego w tym sezonie poszło ich aż 171.
Wiosna jednak nie należy do niego – szczerze mówiąc trudno nam sobie przypomnieć spotkanie, po którym rozpływalibyśmy się nad nim w zachwytach. Podobnie sprawy mają się z Grzegorzem Sandomierskim – tylko Bartłomiej Drągowski z dziurawionej raz za razem Jagiellonii częściej musiał się fatygować za linię bramkową i odplątywać futbolówkę z sieci. A przecież to właśnie od tych dwóch może dziś zależeć sukces jednej bądź drugiej drużyny.
Wobec fatalnej postawy obrońców, których tydzień temu Janoszka ze Starzyńskim i Nikolić z Prijoviciem wsadzali do pralki i ustawiali na odwirowanie, to właśnie golkiperzy będą musieli wskoczyć z impetem na szalę, by przechylić ją na stronę swojego zespołu. Szczególnie, że i po jednej, i po drugiej stronie, przynajmniej na papierze, ma kto postrzelać – i jedni, i drudzy mają w najlepszej piątce ligowych strzelb swoich przedstawicieli.
O ile Ruch nie gra już o nic więcej, jak tylko o prestiż, bo zgodnie z publikowanymi we wczorajszym “Przeglądzie Sportowym” wyliczeniami Pawła Mogielnickiego z 90minut.pl, jego szanse na puchary sięgnęły zera, to dla marzącej o podium Cracovii mecz przy Cichej to szansa, by jeszcze włączyć się do tego wyścigu żółwi.
fot. FotoPyK