Wiosna przyszła, kwiecie pachnie, promienie słoneczne łechtają nas w pięty, a woń pierwszych wiosennych karkówek unosi się znad pierwszych wiosennych grillów. Ekstraklasa postanowiła wpisać się w wiosenny klimat i rozłożyła nam kolejkę na cztery łagodne dni – dwa mecze dziennie, a potem jeszcze dwa dodatkowe dni na przetrawienie emocji i żeberek w sosie BBQ. Pytanie weekendu: czy piłkarze także postanowią pomajówkować, oszczędzą nam emocji zobaczymy sporo remisów, a na ligowe rozstrzygnięcia poczekamy jeszcze dwa tygodnie, czy może wszystko zdecyduje się już w ten weekend i trzy ostatnie kolejki spędzimy w nastroju piwno-szydełkowym, przypominając sobie, że dawno, dawno temu byliśmy przecież przeciw reformie ESA37?
28 kwietnia , czwartek
Zagłębie Lubin – Legia Warszawa, godz. 18:00
Legia musi wygrywać, bo…
– To oczywiste! – nadęło się Śródmieście – Potęga, jubileusz, o krok od pucharu, tylko Leeeegia!…
… bo Piast jest tylko trzy punkty za warszawiakami, a gra z Pogonią, która, łagodnie mówiąc, nie zachwyca, w 35 kolejce pojedynek bezpośredni i może się zdarzyć, że jubileusz trzeba będzie wstydliwie schować do szafy.
– …ukochana Leeeeegia! – dołączyły Sielce.
– Te nad Oką? – wtrąciła się Opinia Publiczna, która czasami uważała na lekcjach historii.
– Nie, te na Mokotowie – obraziły się Sielce – Całe miasto czeeeeeka!…
Lubin też czeka – na zwycięstwo nad Legią (przegrana była, remis również), na puchary, na medal…
– Nie wyjdę na boisko – zaparł się Marek Saganowski – Nie zmusicie mnie! Tam jest Tosik…
Lech Poznań – Lechia Gdańsk, godz. 18:00
Miejsce w pucharach tylko jedno, a walczy o nie aż pięć zespołów i dziś jeden z nich może z walki odpaść. Znaczy, tej ligowej walki, bo zawsze przecież zostaje droga przez Puchar Polski. Lech nie może zgubić punktów, Lechia będzie się starała odjechać „Kolejorzowi” na dystans 5 punktów…
– Liga będzie ciekawsza… – Maciej Skorża liczył na paluszkach, a wynik weryfikował na laptopie – …jeśli wygra Lech.
– A jeszcze ciekawsza będzie, jeśli po wygranej Lecha złożymy odwołanie od wyniku – zagroziła Lechia.
– To może remis? – Głos Wewnętrzny próbował pogodzić obie strony.
Za Lechem przemawia stadion, za Lechią przemawia Miloš Krasić, za Lechem – Szymon Pawłowski, za Lechią – chęć Sebastiana Mili zrehabilitowania się po meczu z Piastem, za Lechem – Sławomir Peszko, a przeciwko Ekstraklasie S.A. – fakt, że mecze Legii z Zagłębiem i Lecha z Lechią rozgrywane będą o tej samej porze i naprawdę, kurdeboluś, nikt wcześniej nie sprawdził terminów?
29 kwietnia, piątek
Górnik Zabrze – Śląsk Wrocław, godz. 18:00
Górnik Zabrze musi wygrywać. Żeby Górnik zaczął wygrywać – jego piłkarze muszą strzelać bramki. Żeby José Kante zaczął strzelać bramki… Hmm, co musi się stać, żeby Kante zaczął strzelać bramki?
– Muszą zostać spełnione trzy warunki! – zadudnił ponury mnich rodem z filmu „Serce gór”.
– Jakiejakiejakie? – dopytywał się trener Żurek.
– Mars musi się znaleźć w radiancie koniunkcji, gdy Wenus znajdzie się w koniunkcji radiantów, wskaźnik Dow-Jonesa musi przekroczyć 19 345 – wyliczał mnich – A trener Żurek musi znaleźć pod Giewontem odpowiednią jaskinię i powiedzieć tamtejszym rycerzom, że już czas.
– Trenerze, pan pojedzie – namawiała pani z warzywniaka – Zapakuję panu kalarepki na drogę.
– Kogo by tu wyznaczyć do pilnowania Morioki? – zastanawiał się sztab szkoleniowy.
– Kogokolwiek – uśmiechnął się Japończyk – I tak nie da rady.
A kogo wyznaczyć do pilnowania pana sędziego Gila?
Ruch Chorzów – Cracovia, godz. 20:30
Z Pogonią remis, z Legią remis, z Zagłębiem wciry – bilans Ruchu w grupie mistrzowskiej jest nędzny łamane przez „szkoda trochę, że to nie Podbeskidzie awansowało do tej grupy”. Bilans Cracovii tez nie zachwyca: remis z Piastem, baty od Legii i wygrana z Zagłębiem po karnym z sufitu. W dodatku trener Zieliński zapowiedział, że nie chce grać w pucharach…
– Co na to prezes? – zainteresował się Głos Wewnętrzny.
…ostatnio nie chciał w składzie Marcina Budzińskiego…
– Co na to szatnia? – Głos Wewnętrzny był uważny i dociekliwy.
…a sama Cracovia wiosną raczej nie zachwyca.
– Co na to rodzina? Sąsiedzi? – dopytywał się Mariusz Szczygieł.
To co, wreszcie 3 punkty dla Ruchu?
– Pies trącał punkty – kibice z Cichej nerwowo gryźli palce i nasiona słonecznika – Co z tymi osiemnastoma bańkami od miasta?
30 kwietnia, sobota
Termalica Bruk-Bet Nieciecza – Górnik Łęczna, godz. 18:00
Termalica wyprzedza Górnika Łęczna o pięć punktów, jeśli wygra – wyprzedzać go będzie o punktów osiem (a w praktyce dziewięć, bo równa liczba punktów nic Górnikowi nie da), a to z kolei oznacza, że utrzymanie piłkarze z Niecieczy będą mieli w kieszeni.
– Zaraz, zaraz, a drugi Górnik? – Głos Wewnętrzny był precyzyjny.
A drugiego Górnika się pokona u siebie w ostatnim meczu sezonu. Jeśli w ogóle będzie taka potrzeba.
– Piękna nasza Polska cała! – ryczały optymistycznie głośniki, nadmorski wiatr spienione gonił fale, a wiatr małopolski łagodnie muskał łodygi kukurydzy…
Korona Kielce – Wisła Kraków, godz. 20:30
– Brożek czy Cabrera? – zastanawiała się Opinia Publiczna.
– Pawłowski czy Ondrašek – głowił się Głos Wewnętrzny.
– Skrzydełko czy nóżka? – miał dylemat pan Duchemin.
– Remisik? – sugerował diabeł w szklance na dnie, istny Niemiec, sztuczka kusa.
– Trenerze, mogę? Trenerze, mogę? – Dariusz Trela chciał potrenować ustawienie przy rzutach rożnych Korony – Trenerze, proszeposzęproszę, ostatnią bramkę strzeliłem w podstawówce. Bo samobójczych nie liczę.
„Młyn” Korony obawiał się, że jeśli po zeszłotygodniowych deklaracjach na prześcieradłach, przyjdzie jednak na mecz, to publicznie wyjdzie na głupka.
– A bo to pierwszy raz? – wzruszył ramionami prezes Paprocki – Zapraszam. Każdy głos na wagę dopingu.
Sędzia Piotr Lasyk nie mógł uwierzyć swojemu szczęściu – dostał trzeci mecz ekstraklasowy w ciągu trzech tygodni.
1 maja, niedziela
Jagiellonia Białystok – Podbeskidzie Bielsko-Biała, godz. 15:30
– Za młoty, hej, ojczyzny wolne dzieci, dzielne dzieci – nawoływał trener Probierz – Do roboty! Serca w górę! Myślą świecić!
– Raz-dwa! Do roboty! – wtórowały trybuny – Czas brać kielnie w garść.
– Z kielnią to pan na stadion nie wejdzie – uprzedzał ochroniarz przy bramce – Do depozytu proszę.
– Nasz jasny sen to wielki lot – emerytowany junak Łapiński wspominał czasy młodości, gdy kładł i wykuwał.
By uczcić Święto Pracy piłkarze obu drużyn podjęli zobowiązanie przekroczenia przebiegniętych osobokilometrów o circa about, a trener Probierz obiecał, że nie będzie zawracał głowy arbitrowi bocznemu, skupiając swych uwag strzały wyłącznie na arbitrze technicznym
– Góraaaaaalu, czy ci nie żaaaal?… – piłkarze Podbeskidzia ciągle rozpamiętywali swój kwadrans w grupie „mistrzowskiej”.
Piast Gliwice – Pogoń Szczecin, godz. 18:00
– Pękają pąki kwiatem w gałązkach, tysiące głosów w gęstwinie kląska – Opinia Publiczna z obliczem rozświetlonym naiwnością jarała się majem na potęgę – Rozkosz i radość, serce gorące – O, szczęście, szczęście, ziemio i słońce.
– Herr Gott, co to za kaszana? – Głos Wewnętrzny aż ścierpł od wiosennego kiczu.
– Goethe – wyjaśniła uprzejmie Opinia Publiczna w nadziei, że w Gliwicach atmosfera będzie równie wiosenna, tysiące kibicowskich głosów będą kląskać w gęstwinie trybun, pąki bramek pękać będą w czasie meczu i błogosławieństwem spływać będą w zagony…
Głos Wewnętrzny jęknął i doszedł do wniosku, że ze wszystkich pieśni majowych najbardziej lubi jednak „Kolegę maja” w wykonaniu Ewy Bem, a z meczów ligowych – takie, w których padają co najmniej cztery bramki, w tym dwie w ostatnich minutach meczu, więc gdyby zawodnicy Piasta i Pogoni mogli pierwszomajówkę uczcić takim czynem…
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Sztandary w dłoniach, transparenty rozwinięte, oto idzie liga „poligonowa” (kod: 453322109), wznosząc entuzjastyczne okrzyki i wyrażając radosne poparcie dla oddolnej inicjatywy awansu w klasyfikacji lig prywatnych. Idą prezesi z południa, idą prezesi z Wybrzeża, idą bohaterowie pracy ustawligowej z Lubelszczyzny i Borów Tucholskich! Na czele, oczywiście, prezes Piterson, przodownik pracy i walki, 879 procent normy, za nim prezes Rogal, prezes Marcin Fastyn… Szkoda, że państwo tego nie widzą – tego lasu uniesionych brwi… przepraszam, uniesionych rąk… i lasu oczu wpatrzonych w jasną „poligonową” (kod: 453322109) przyszłość. Idą ligowe cienasy, idą ZmęczeniSezonem, idą Ślimoki, Parzydełka… idzie Hakuś i kocyk, idą 1392 drużyny ligi „poligonowej”, a wiatr rozwiewa im pieśni na ustach… idzie Klitoris, idzie Podśmiechujek, idzie szajkazołomuńca!…
– Idą na Londyn, idą purytanie…
…I wszyscy wzrok wbity mają w lustro duszy nawet we śnie oraz w jeden wspólny cel – awans! Awans w klasyfikacji generalnej! Awans w klasyfikacji drużynowej! Awans w klasyfikacji lig prywatnych! Idzie Wola… Ochota jeszcze nie przeszła!…
Andrzej Kałwa
Fot. AJK, FotoPyk