W 31. kolejce Ekstraklasy artyleryi ruskiej ciągnęły się szeregi, obserwując z zadowoleniem powrót redaktor Soni Śledź do normalnej fryzury oraz powrót Patryka Małeckiego do wysokiej formy. Trener Żurek mlaskał, Jacek Kiełb odchodził od zmysłów i dochodził do szatni, radni Zabrza sypali groszem, niebiosa sypały gradem, Sankt Pauli wygrało z VFL Bochum, Robert Lewandowski wygrał z Schalke, a żaden kibic siatkarskiej Resovii nie został podobno pozbawiony szalika w Krakowie.
POGOŃ SZCZECIN – RUCH CHORZÓW 1:1
Trener Michniewicz rzeczywiście poleciał po drona do Hiszpanii – tamtejsze słońce gustownie zaróżowiło trenera, a…
– Skąd wiesz, że to nie był wstęp do sinienia ze złości po utracie bramki?
Bo blada kreska, ciągnąca się od kącika oka do ucha, sugerowała, że w Hiszpanii trener nosił okulary.
– Pieczywo dla sportowców – zachęcały bandy reklamowe.
Mecz, w przeciwieństwie do pieczywa, był nieco czerstwy.
LEGIA WARSZAWA – LECH POZNAŃ 1:0
– Automatyka wjazdu – bandy reklamowe oceniały grę Nemanji Nikolicia i Alekandara Prijovicia przeciw poznańskiej obronie, która była słabsza niż niemiecka obrona lotniska na Ławicy w 1918 roku.
– Arajuuri momentami wyglądał jakby mu także prąd i łączność odcięto – Głos Wewnętrzny był oblatany w detalach wydarzeń historycznych.
Mecz na „ale” – Legia wygrała, ale jej grę trzeba już zacząć rozpatrywać w kategoriach eliminacji Ligi Mistrzów i tu piątkowy mecz optymizmu nie wnosi, a Lech przegrał, ale gdy sobie człowiek przypomni jego początek sezonu, to wstydu nie ma.
– Jest – zgrzytnął Głos Wewnętrzny – Flaga „Krew naszej rasy” wróciła.
KORONA KIELCE – ŚLĄSK WROCŁAW 1:1
Czyżby nowy Śląsk? Traci piłkarza, traci gola, ale nie traci ducha, wyrównuje, ma szanse na wygraną…
– Na przegraną również miał – Opinia Publiczna oddawała sprawiedliwość Koronie – Pyłypczuk trafił w poprzeczkę.
A Pich trafił w słupek.
– Ale powinien być karny po ręce Dudu! – nie poddawała się Opinia Publiczna.
I karny po kopnięciu Mervo przez Pyłypczuka.
– Czyli co, działo się? – próbował nas pogodzić Głos Wewnętrzny.
Hmm, bo ja wiem?… Trochę się działo, ale bez przesady.
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA – TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA 0:1
– Sędzia, połóż się! Życie cię samo wyrucha! – bielski kibic-megafon zagłuszał momentami komentatorów.
– Gdzieś tam staramy się tę piłkę utrzymywać – mamrotał piłkarz w przerwie – Gdzieś tam mamy te sytuacje…
– A przepraszam, gdzie dokładnie? – dopytywał się Głos Wewnętrzny, rozglądając się uważnie po boisku.
– Ciulu! Do okulisty! – kibic-megafon nie zwalniał tempa – Chuuu…
– KupczaaAAAK! MišaaAAAK! – komentatorzy próbowali interweniować.
– …juty! – byli jednak bez szans.
Plusem meczu została marynarka trenera Podolińskiego.
– Yyyyy… Ta taka ze stójką w groszki?
ZAGŁĘBIE LUBIN – LECHIA GDAŃSK 1:2
– Kto strzelił? – zapytała żona, zaglądając na moment do zapracowanego ligowo męża i słysząc okrzyki komentatorów.
– Łukasz Janoszka – odpowiedziałem – Mały Ecik. Syn Mariana, który grał…
– Wiem, w Ruchu Radzionków – powiedziała żona, wychodząc.
Spocznij. Można zazdrościć.
PIAST GLIWICE – CRACOVIA 1:1
– Po co? – wrzasnąłem odruchowo, gdy podanie Kamila Vacka przejął Martin Nešpor, choć na piłkę idealnie nabiegał Patrik Mraz…
– Ahaaaa… – westchnąłem dwie sekundy później – Po to.
– Centra! – równie odruchowo krzyknąłem w 90 minucie, nie bardzo wiadomo po co, bo przecież Mateusz Wdowiak parę minut wcześniej pokazał, że wie, co robić na skrzydle.
Mecz z gatunku chaotycznych, ale przyzwoitych, wynik z gatunku sprawiedliwych, wino do kolacji z gatunku czerwonych.
– A szczep? – zainteresował się Głos Wewnętrzny.
Królewski, piastowy, oczywiście.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – GÓRNIK ŁĘCZNA 2:0
– Co za błąd Jakubika! – wrzeszczał komentator.
– A co, Termalice należał się karny? – dopytywałem się, zezując lewym okiem na prawy ekran, a prawym okiem na ekran lewy.
– Nie tego Jakubika! I nie tam, tylko tu – tłumaczył Głos Wewnętrzny, wskazując odpowiednie monitory – Nie Krzysztofa, tylko Damiana.
– Jakubika należałoby przytulić – drugi z komentatorów imponował empatią.
– Damiana czy Krzysztofa? – monitory wciąż mi się myliły.
– Arkadiusza! – irytował się Głos Wewnętrzny
– W Białymstoku na Słonecznej pada grad – nuciła Opinia Publiczna – Konieczność istnienia..
Konieczność oglądania także.
WISŁA KRAKÓW – GÓRNIK ZABRZE 3:1
– Bawimy się, bawimy się! – zarządził sędzia Kwiatkowski i rzeczywiście, zabawa była na całego.
– Tak, mlaskałem – potwierdził trener Żurek.
…Patryk Małecki szalał, Paweł Golański próbował go powstrzymać, wypinając się kusząco, ale wiadomo, że gdy prawdziwy sportowiec ustawi ogniskową na zwycięstwo, to go żadna, nawet najbardziej apetycznie wypięta odwrotna strona z wybranej drogi nie zawróci.
– W skali od jeden do dziesięć, poziom wkurzenia waszego po bramce Wisły? – zapytała Sonia Śledź Romana Gergela.
– Noooo, dwa – powiedział piłkarz Górnika.
– Będę go zjadł – zmlaskał złowrogo trener Żurek, którego poziom wkurzenia przebił sufit na trzecim piętrze i parł wyżej.
BRAMKA KOLEJKI
– Aleksandar Prijović, Flavio Paixao czy Grzegorz Kuświk? – pytała Opinia Publiczna w niedzielę rano.
– Dokładam Małeckiego i Vassilieva – powiedział Głos Wewnętrzny w niedzielę wieczorem.
Jury nic nie powiedziało – bramki przewrotką zdarzają się w Ekstraklasie tak rzadko, że wyboru praktycznie nie było. Na drugim miejscu Patryk Małecki, a na trzecim Grzegorz Kuświk.
KIKS KOLEJKI
Jacek Kiełb nie skiksował tylko przedawkował nadnercza, Nemanja Nikolić nie skiksował, tylko się dusił z wysiłku, Mateusz Abramowicz dorastał bramkarsko przy Mariuszu Pawełku, więc… Do ścisłego półfinału awansują Robert Demjan, Paulus Arajuuri, Richard Guzmics, Grzegorz Piesio, Fiodor Czernych, Aleksandar Prijović, Leandro i marynarka Roberta Podolińskiego. Wygrywa Prijović, przed marynarką, Leandro i Grzegorzem Piesio, a Arajuuri i Guzmics rozegrają między sobą dogrywkę w 32. kolejce.
ASYSTA KOLEJKI
Tłok mniejszy niż w kolejce do okienka „kiks”, ale też spory. Żeby nie przedłużać – wygrywa Patryk Małecki za asystę przy 3:1, na drugim miejscu Flavio za podanie go Grzegorza Kuświka, a na trzecim „dzieła zebrane” Nemanji Nikolicia.
INTERWENCJA KOLEJKI
Grzegorz Kasprzik próbował bronić swojej bramki i honoru drużyny, ale jego interwencje wystarczyły tylko na trzecie miejsce. Na drugim – Grzegorz Sandomierski, ratujący drużynie punkt, a na pierwszym Jasmin Burić w trzech interwencjach z końcówki meczu, które, co prawda, nie zdały się na wiele, ale 0:1 to to jednak nie 0:4, prawda?
RANKING SĘDZIOWSKO-OKULISTYCZNY
Pan sędzia Marciniak (PSz-RCh) minus dwie dioptrie za całokształt i nie, nie zagwizdałbym karnego za wjazd Dawida Kudły w Michała Koja.
Pan sędzia Stefański (LW-LP) postanowił nie wcinać się w mecz za bardzo i za to mu chwała, bo nadgorliwość sędziego potrafi być koszmarem, ale czasem jednak powinien interweniować: np. faule taktyczne nie muszą być brutalne, by zasłużyć na żółtą kartkę, a te brutalne nietaktyczne też na nią zasługują. Minus cztery dioptrie
Pan sędzia Frankowski (KK-ŚW) nie zagwizdała karnego dla Śląska, nie zagwizdał karnego dla Korony i ot, „poligonowe” paradoksy: wyniku nie wypaczył, a dostaje minus 10 dioptrii.
Pan sędzia Musiał (ZK-LG) „dawał grać”, ale dawał za bardzo, bo mu się spotkanie zaostrzało z kwadransa na kwadrans i strach pomyśleć, co by się działo, gdyby w meczu mógł zagrać Jakub Tosik. Minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Raczkowski (PG-C) – minus jedna czy minus dwie? Minus jednak… ekhm, minus jedna jednak.
Pan sędzia Jakubik (PBB-TBBN) minus jedna dioptria.
Pan sędzia Przybył (JB-GŁ) słaby był jak barszcz, gwizdał chaotycznie, w sytuacjach z dymami i gradem był kompletnie bezradny, czekał na pomoc, polecenia, podpowiedzi… Ale doceńmy, że trenera Probierza uspokoił dwoma zdaniami na tyle, że szkoleniowiec Jagiellonii kiwnął głową i usiadł grzecznie (poważnie!). A sytuacja z karnym? Cóż, IMHO nie miał szans zobaczyć, że to dyskusyjna sytuacja – od tyłu i z boku (liniowy) wyglądało to na ewidentny faul, więc nie mam serca, by uznać to za błąd. Minus pięć dioptrii tylko.
Pan sędzia Kwiatkowski (WK-GZ) – minus jedna dioptria, bo musiał ogarniać boisko podwójnie: za siebie i na wszelki wypadek za bladego sędziego Sadczuka.
CYTAT KOLEJKI
Mariusz Stępiński: „W grupie mistrzowskiej chodzi o to, żeby grać kunktatorsko”
A granie o zwycięstwo, puchary i mistrzostwo to przejaw lumberhipsterskiej dezynwoltury.
Piotr Laboga: „To była trudna futbolówka”
Urodziła się w rodzinie patologicznej, od dziecka paliła papierosy i wybijała szyby sąsiadom.
Żelisław Żyżyński: „Zachęcamy, by wyzywać znajomych”
Gienek, lebiego ty kwadratowa w ząbek czesana, ty łachu sześciokrotnie cerowany, ty kropko nad ypsylonem!…
Jan Urban: „Ja chcę, żeby chłopak miał czystą głowę”
Piotr Laboga: „Musiał gonić słupek Martin Polaček”
Dogonił, krzyknął „Berek!” i odtąd to słupek musiał gonić jego.
Aleskandar Prijović: „W pierwszej połowie przez niewykorzystane przeze mnie szanse kibice mogli dostać zawału serca, a w drugiej doprowadziłem ich do orgazmu”
28 tysięcy orgazmów nogą – to się nadaje do „Faktu” i „Księgi Guinnessa”.
Piotr Laboga: „Postawiony blok na tym strzale”
Plany mieszkań dwu- i trzypokojowych dostępne u dewelopera.
Krzysztof Przytuła: „Ta grupa spadkowa to przypadek… No, może nie przypadek – słabe dwie trzecie sezonu”
Czyli przypadek. Kliniczny.
„POLIGON” W „USTAW LIGĘ”
– Za trzech legionistów dwadzieścia jeden punktów – liczył prezes LZS Poligon – Odnrašek szesnaście, Murawski dziesięć, Wolski dziewięć… razem Siedemdziesiąt sześć punktów i awans na 558 miejsce w klasyfikacji generalnej.
– A w lidzie „poligonowej” (kod: 453322109)? – zapytała drużyna rezerw, które ze względu na sklerozę kierownictwa przystąpiła do 31 kolejki bez transferów, zmian itepe, przez co ugrała tylko 73 punkty, choć mogła 80 (dziesięciopunktowy Rafał Murawski na ławce)
– W lidzie „poligonowej” (kod: 453322109) LZS Poligon awansował na pozycję 87. – nadął się z dumy prezes.
Rezerwy też były dumne w „generalce” miejsce 5900, w lidze „poligonowej” – 750.
– Czyli liga „poligonowa” (kod: 453322109) spadła w klasyfikacji lig prywatnych? – upewnił się Głos Wewnętrzny, pamiętając zadziwiającą korelację wyników LZS Poligon z wynikami całej ligi.
Rzeczywiście – liga „poligonowa” (kod: 453322109) spadła o jedno oczko, na pozycję ósmą. Ponieważ jednak punktów ma na koncie 7666, a: siódemka jest szczęśliwa, zaś 666… wiadomo – ostatnie kolejki Ekstraklasy zapowiadają się nader.
W samej lidze „poligonowej” (kod: 453322109) lekki zastój – Biedni bo głupi, dowodzeni przez prezesa Pitersona, utrzymali pozycję lidera (awansując przy okazji w klasyfikacji generalnej na miejsce czwarte), kolejne trzy drużyny: blinkablinka, Ampuła i Kopacze PL też zachowały swoje pozycje, zmiany w pierwszej dziesiątce kosmetyczne i znajome, chyba tylko ligowe cieniasy prezesa Czyżu są świeżynką, a na ostatnim, 1384 miejscu wciąż MZKS Przegryw, ale stratę do przed- i przedprzedostatniej drużyny ma tak niewielką, że we środę może być na miejscu 1382.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk