Reklama

Jak to mówią młodzi ludzie – masakracja. Australia strzela 31 goli w 90 minut

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

11 kwietnia 2016, 12:05 • 2 min czytania 0 komentarzy

Ile bramek można zdobyć w jednym meczu? Pewnie nieraz chcieliście to sprawdzić, grając w FIFĘ na najniższym poziomie trudności, czy też sadzając przed konsolą młodszego brata, któremu nie wypadły jeszcze mleczaki. A wystarczyło przedzwonić do jakiegoś reprezentanta Australii, bo ci goście znają odpowiedź – 15 lat temu zmasakrowali reprezentację Samoa Amerykańskiego 31:0.

Jak to mówią młodzi ludzie – masakracja. Australia strzela 31 goli w 90 minut

To najwyższy wynik, jeśli chodzi o mecze międzypaństwowe – Australijczycy pobili swój własny rekord, ustanowiony dwa dni wcześniej, kiedy strzelili tylko 22 gole reprezentacji Tonga. Wiadomo, wtedy byli bardzo nieskuteczni i mogli mieć do siebie pretensje, trochę rozczarowali trenera i kibiców. Ale mecz z Samoa to już prawdziwy popis – łatwo policzyć, że tamtejszy bramkarz musiał wyciągać piłkę z siatki średnio co trzy minuty, czyli schylał się częściej niż grzybiarze w lesie po obfitych opadach deszczu. 13 bramek zdobył Archie Thompson – więc nie jakiś synonim snajpera, gdy myślimy o super strzelcu to sorry, nie jest to Thompson, ale wtedy miał swoją wielką chwilę. Zresztą, to też jest rekord – nikt więcej trafień w międzynarodowym spotkaniu nie zaliczył.

Gole padały w zawrotnym tempie i pomylił się facet, który obsługuje stadionowy licznik – zapisał jednego za dużo, dopiero po meczu ustalono prawdziwy rezultat.

A wszystko nie w jakimś nic nie wartym w spotkaniu, żadne zgrupowanie ligowców na Cyprze – tylko eliminacje do Mundialu. Australijczycy zawsze czuli się pokrzywdzeni przez te zasady kwalifikacji, nie dość że musieli się użerać z ogórami, to jeszcze niewiele im to dawało, bo potem czekały na nich baraże – a tam choćby Urugwajczycy, więc drużyna z zupełnie innej półki. Fajnie jest strzelać sporo bramek, ale po jakimś czasie może się znudzić, jeśli przeciwnik nie dorasta ci do pięt.

Pobicie rekordu świata to spełnienie marzeń, takie rzeczy nie zdarzają się na co dzień. Ale trzeba spojrzeć na zespoły, z jakimi musimy grać i czas zadawać pytania. Nie potrzebujemy takich spotkań – mówił po spotkaniu selekcjoner Frank Farina, ucieszony z trafienia do księgi rekordów Guinnessa, ale jednak twardo stąpający po ziemi. Australijczycy mieli dość, chcieli się rozwijać, a nie są przecież jakimiś brutalami, którymi przyjemność sprawia katowanie mniejszych reprezentacji. Spakowali więc zabawki i przenieśli się na inny kontynent – o Mundial w RPA walczyli już w eliminacjach strefy azjatyckiej.

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Ancelotti będzie eksperymentować? “Valverde na prawej obronie? To jedna z opcji”

Patryk Stec
0
Ancelotti będzie eksperymentować? “Valverde na prawej obronie? To jedna z opcji”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...