Reklama

Kulesza: Probierz miał, ma i będzie miał moje zaufanie

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

11 kwietnia 2016, 09:01 • 11 min czytania 0 komentarzy

On miał, ma i będzie miał moje zaufanie. To, że jeden czy dwóch piłkarzy Jagiellonii źle trafi w piłkę, nic tu nie zmieni. Pierwszego gola w Gliwicach straciliśmy ponownie po koszmarnym błędzie indywidualnym, tym razem Igora Tarasovsa. I za to, że piłkarz popełnił taki szkolny błąd, ja mam zwalniać trenera? Nie bądźmy śmieszni – mówi Cezary Kulesza na temat Michała Probierza.

Kulesza: Probierz miał, ma i będzie miał moje zaufanie

FAKT

f1

Ekstraklasa w martwym punkcie.

Miał być emocjonujący finisz rozgrywek ekstraklasy w rundzie zasadniczej i byt większy niż ktokolwiek się spodziewał. Ale nie o takie emocje chodziło. Bo mecze już dawno się skończyły, a wciąż nie wiadomo, kto zagra w górnej ósemce ekstraklasy, Podbeskidzie czy Ruch? Wszystko przez ujemny punkt, który Lechii został odjęty za nieprzestrzeganie zasad licencyjnych. (…) Teraz wszystko zależy od Trybunału Arbitrażowego. W tej sprawie wczoraj Zbigniew Boniek (60 l.) zatelefonował do prezesa Zbigniewa Ćwiąkalskiego (66 l.) i uzyskał od niego deklarację, że wyrok zapadnie w środę.

Reklama

Dalej sporo weekendowych wydarzeń:
– Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przy PKOl zdecyduje o układzie tabeli
– Flavio Paixao to profesjonalista: obeszło się bez spięć z Marciniakiem, do tego zagrał dobry mecz
– Rudol zgasił gwiazdy Legii, był jednym z bohaterów remisowego meczu
– Samuraj, czyli Morioka, darł z gości pasy
– Podbeskidzie zrobiło swoje
– Powrót rewolwerowca, czyli Nielsena
– Jovanović bohaterem Korony

Futbol jest okrutny – żali się Arkadiusz Głowacki.

– Futbol jest okrutny. W Chorzowie los dał nam szansę, dziś ją zabrał – mówi kapitan Białej Gwiazdy Arkadiusz Głowacki (37 l.). – Jeszcze parę tygodni temu nikt nie dawał nam szans na to, że możemy awansować do grupy mistrzowskiej – dodaje Paweł Brożek (33 l.). (…) Teraz krakowianie muszą skupić się na walce o utrzymanie. – Tutaj nie będzie żartów. Musimy mieć świadomość, że przed nami ciężkie mecze. To nie będzie ładna, otwarta gra. Umiejętności będą jednak po naszej stronie, a ambicji i woli walki na pewno nam nie zabraknie – przekonuje kapitan Wisły.

f2

I jeszcze pytanie o przyszłość trenera Jagiellonii. Co dalej z Probierzem?

Mimo porażki z Piastem Gliwice (0:2) Michał Probierz (43 l.) nadal będzie prowadził Jagiellonię. – On miał, ma i będzie miał moje zaufanie. To, że jeden czy dwóch piłkarzy Jagiellonii źle trafi w piłkę, nic tu nie zmieni. Pierwszego gola w Gliwicach straciliśmy ponownie po koszmarnym błędzie indywidualnym, tym razem Igora Tarasovsa. I za to, że piłkarz popełnił taki szkolny błąd, ja mam zwalniać trenera? Nie bądźmy śmieszni – mówi prezes Jagi Cezary Kulesza.

Reklama

Na piątej sportowej stronie Faktu jest jeszcze napisane o strzeleckiej niemocy Lewego. Polak nie strzelił gola od pięciu spotkań.

GAZETA WYBORCZA

Piotrek Trybunalski – tak brzmi tytuł felietonu Wojciecha Kuczoka.

Można mniemać, że tak nobliwe, 24-osobowe grono, jak już się zbiera, to w celu rozjaśniania najmroczniejszych spraw, odkręcania najniecniejszych przekrętów, pomagania najniesprawiedliwiej pokrzywdzonym sportowcom. Tymczasem jednak członków trybunału czeka pilne rozstrzygnięcie w sprawie zaginionego punktu Lechii Gdańsk. Odebranego jej w lutym, podobnie jak chorzowskiemu Ruchowi, za, mówiąc oględnie: opieszałość formalnoprawną. W przeddzień ostatniej kolejki ligi Lechii karę wstrzymano, bo odwołanie dotarło do Trybunału Arbitrażowego. Po tym, co się stało w sobotę, powiedzieć, że los sobie z trybunału zakpił, to nic nie powiedzieć. Zakpił sobie ktoś z Ekstraklasy, z PZPN, z kibiców, ze zdrowego rozsądku. Bo oto wedle aktualnego regulaminu rozgrywek przy podziale po rundzie zasadniczej obowiązuje zasada równania w dół. Zatem bez względu na decyzję szacownego grona biało-zieloni wystartują w finałowej rundzie z czteropunktową stratą do podium. A zatem dla Lechii punkt tak czy siak nie istnieje, lecz skutkiem szalonego zbiegu okoliczności zaistniał, a nawet stał się sprawą życia i śmierci na drugim końcu Polski. Kot Schrödingera to przy tej hecy banał dla przedszkolaków. Lechia bez punktu równa się w tabeli z Ruchem i Podbeskidziem, a wtedy o kolejności miejsc decyduje bezpośredni bilans rzeczonej trójki – w nim chorzowianie od bielszczan są wyżej, czyli mają pewne utrzymanie, premię za minimum ósme miejsce w tabeli i szansę na walkę o europejskie puchary.

gw

Powrót w dobrym stylu. Mowa o Starzyńskim i Wolskim.

Wystarczyły jednak dwa miesiące, by o Starzyńskim i Wolskim znów było głośno. W sobotę zmierzyli się na boisku i to dzięki nim pojedynek Wisły z Zagłębiem (1:1) był widowiskiem, a nie meczem jakich wiele. Widział to także Adam Nawałka. Pomocnika Zagłębia Lubin powołał w marcu do reprezentacji Polski, a ten w sparingu z Finlandią strzelił gola. Z kolei rozgrywający Wisły Kraków regularnie rozmawia z selekcjonerem i jego asystentami, którzy widzą go w kadrze na eliminacje mundialu w Rosji. – Filip daje nam więcej, niż sobie wyobrażałem. Z piłkarzem o takiej technice jeszcze nie pracowałem. Daje nam to coś “między wierszami” – mówi o Starzyńskim trener Zagłębia Piotr Stokowiec. – Umiejętności ma naprawdę duże. Widać, że jest ambitny. Dajmy mu czas, a wróci nawet do reprezentacji Polski – chwali Wolskiego szkoleniowiec Wisły Dariusz Wdowczyk. W ekstraklasie odzyskali blask. Starzyński został wybrany na najlepszego piłkarza marca, trzeci w tej klasyfikacji był Wolski. 25-latek z Zagłębia na boisku widzi więcej niż inni, piłką operuje lepiej niż większość ligowców. Jego spokój i opanowanie przydają się drużynie, która wiosną spisuje się rewelacyjnie i powalczy o miejsce na podium. Starzyński do sukcesu lubinian dokłada asysty – zebrał ich już pięć, przez pół roku w Belgii nie zaliczył żadnej.

Ekstraklasowy chaos. Przemysław Zych stara się tę sprawę rozjaśnić.

Zgodnie z regulaminem do ustalenia kolejności potrzebna była klasyfikacja fair play, w której – godzinę po zakończeniu meczów – okazało się, że wygrało Podbeskidzie. Teoretycznie wszystko więc powinno być jasne, choć osobną sprawą jest punktacja klasyfikacji fair play – okazuje się, że w Polsce liczą się nie tylko czerwone i żółte kartki, ale też oceniane przez delegata zachowanie publiczności, zachowanie wobec przeciwnika i sędziego, zachowanie osób na ławce rezerwowych i enigmatyczna “gra pozytywna”. W innych krajach, np. w Hiszpanii, regulamin jest bardziej przejrzysty, we Włoszech w przypadku identycznych bilansów zrezygnowano z barażu i dziś decyduje losowanie. (…) Dlaczego Lechia miałaby mieć 38 pkt, chociaż na dziś ma 39 pkt? (patrz ramka). Od obecnego sezonu Komisja Licencyjna PZPN surowiej, bo dwa razy do roku, sprawdza, czy kluby płacą na czas piłkarzom i innym podmiotom. Jeden z dwóch terminów, których trzeba dotrzymać, to 30 listopada (do tego dnia musi zostać spłacone zadłużenie wykryte do 30 czerwca). Lechia, ale też np. Ruch, zostały przyłapane na braku płatności. Lechia zapłaciła 4 grudnia. – Ktoś może powiedzieć, że Lechia spóźniła się tylko cztery dni – mówił wtedy Krzysztof Sachs, szef Komisji Licencyjnej. – A ja powiem, że spóźniła się pięć miesięcy i cztery dni, bo przecież według dokumentów te zobowiązania powinny być uregulowane do 30 czerwca. Dlatego musieliśmy ukarać klub, tym bardziej że ten przepis ma mieć z założenia walor edukacyjny.

gw2

Rafał Stec pozostaje przy Ekstraklasie, pisząc: Najciekawsza liga świata.

Nasz futbol logiką jednak gardzi – w szkoleniu dopiero teraz próbuje uciekać od zjawiska, które przed laty zdiagnozowałem tu jako programowy antyintelektualizm polskiej piłki – kocha się za to w niechlujstwie i prowizorce, którym również zawdzięczamy pasjonujący ligowy weekend. Płacimy za zaniechanie PZPN-u, który tygodniami zwlekał z przesłaniem dokumentów do Lechii; za zaniedbanie gdańskiego klubu, który opóźnił wyrok Trybunału Arbitrażowego przy PKOl uiszczeniem wpłaty o niewłaściwej wysokości; za równie beznadziejne zarządzanie Ruchem, któremu odebrano punkt za finansową nierzetelność; za niedopracowanie kryteriów ustalania kolejności w lidze, które mogłyby być najzwyczajniej w świecie mądrzejsze. Brakuje tu jeszcze tylko ponownego wpuszczenia na murawę zdyskwalifikowanego za kartki Bereszyńskiego i mielibyśmy krajobraz w całej naszej swojskiej krotochwilności. Symptomatycznie wybrzmiała także rzucona spontanicznie propozycja, żeby wybrnąć z tarapatów poprzez zorganizowanie awaryjnego barażu między Podbeskidziem a Ruchem. Wywołana wspomnianym poczuciem krzyczącej niesprawiedliwości, inspirowana obowiązkowo wzniosłymi intencjami (niech zatriumfuje sport, moje drogie owieczki), a zarazem anarchizująca, wyrażająca lekceważenie dla elementarnych zasad – dodatkowy baraż byłby wszak jawnym złamaniem regulaminu, niepodpartym nawet okolicznościami łagodzącymi, czyli praktyczną potrzebą, skoro kolejność w lidze jest znana. Nie podoba nam się tabela, to modyfikujemy naprędce reguły gry, żebyśmy poczuli się lepiej.

SUPER EXPRESS

se

Lewy lepszy od Zlatana – mówi w rozmowie z Superakiem Avram Grant.

Na fali jest ostatnio Anglia, o której z racji długoletniej pracy w Premier League wie pan dużo. Najlepszym wynikiem wyspiarzy w historii Euro jest półfinał w 1996 roku. Tym razem mogą zagrać w finale?
– Anglicy są wśród zespołów, które będą walczyć o tytuł. Mają w tej chwili bardzo dobry zespół, jak burza przeszli przez eliminacje. Jeżeli dobrze podejdą do mistrzostw mentalnie, mogą być groźni. Pamiętajmy, że to turniej i musisz pokazać swoją siłę kilka razy.

A co pan sądzi o szansach Polski? Po dobrych eliminacjach kibice mają wysokie oczekiwania.
– W przypadku takich zespołów jak Polska wszystko zależy od generacji piłkarzy. Pamiętam ekipę sprzed 30 lat, była bardzo silna. Teraz znowu jesteście mocni. Musicie zagrać na Euro z wielką ambicją, to absolutna podstawa. Macie w drużynie kilku zawodników światowej klasy, którzy sprawdzili się w grach eliminacyjnych. Mam nadzieję, że we Francji również będą silni.

Czy dobrym występem na Euro Robert Lewandowski może uzyskać miano najlepszego napastnika na świecie?
– On już teraz jest najlepszym napastnikiem na świecie! Nie widzę w tej chwili nikogo lepszego od Roberta.

se2

Superak pisze o ekstrabajzlu w Ekstraklasie. Jest też rozmowa ze Zbigniewem Ćwiąkalskim.

Czy to prawda, że decyzję o zawieszeniu kary dla Lechii podjął jednoosobowo sekretarz Piotr Graczyk?
– Z przepisów wynika, że może ją podjąć prezes Trybunału, lub osoba przez niego upoważniona. Ja upoważniłem do tego na piśmie sekretarza.

Kiedy odbędzie się posiedzenie Trybunału ostatecznie rozstrzygające sprawę Lechii? Kto będzie orzekał?
– W połowie najbliższego tygodnia. Myślę, że najprędzej w środę. Przewodniczącym składu orzekającego będzie profesor doktor habilitowany Jarosław Majewski, a sędziami mecenas Paweł Granecki i mecenas Piotr Sikorski.

W niedzielne przedpołudnie rozmawiał pan z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem. O czym?
– Prezes Boniek zapewnił, że w każdym dniu i godzinie pełnomocnik PZPN stawi się na wezwanie Trybunału. Takie samo zapewnienie mam od przedstawicieli Lechii. Rozmowa z panem Bońkiem przebiegła w sympatycznej atmosferze, prezes nie miał do nas żalu czy pretensji. Zaznaczył, że nie jest prawnikiem, ale jego zdaniem sprawa nie ma charakteru dyscyplinarnego i nie powinna do nas trafić. Wyjaśniłem, że z przepisów wynika, iż to nie sankcja licencyjna, ale dyscyplinarna.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka.

ps

Skarga uzasadniona. Ćwiąkalski tłumaczy decyzję po raz kolejny.

Czy PZPN złamał prawo tak długo nie doręczając orzeczenia Lechii Gdańsk?
– O ile wiem na sporządzenie uzasadnienia i doręczenie strony jest 21 dni. Te przepisy mają jednak charakter instrukcyjny, czyli nie wiążą się z tym żadne konsekwencje. Ciekawe, że o ile od Trybunału wymaga się szybkiego rozstrzygnięcia, najlepiej od razu, na poczekaniu, to tutaj PZPN zwlekał 47 dni. Gdyby szybciej tę decyzję doręczono, to pewnie nie byłoby dzisiejszego problemu.

Czy tego typu kary nie powinny być orzekane z konsekwencjami dla bieżącego cyklu rozgrywek? Zgodzi się pan, że to nie byłby wówczas tak mocno dyskutowany problem.
– Ja się na ten temat nie mogę wypowiadać, bo to jest sprawa wewnątrzzwiązkowa. Z tej skargi wynika, że Lechia Gdańsk kwestionuje, czy ta skarga podlega pod zasadę F-09, bo te zobowiązania, które zresztą uregulowano, dotyczyły czegoś innego. Ale jak mówię, to będzie przedmiotem rozpoznania przez skład orzekający. Znaleźli się w nim profesor dr hab. Jarosław Majewski, kierownik katedry prawa karnego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, karnista, adwokat. A także dwóch doświadczonych warszawskich adwokatów mecenas Piotr Sikorski i mecenas Paweł Granecki. Staraliśmy się wyznaczyć najlepszy merytorycznie skład.

ps2

Rafał Grodzicki, piłkarz Ruchu, nie ukrywa frustracji: To wszystko żenada i kpina.

W tej chwili Ruch jest poza grupą mistrzowską.
– Skoro punkt dla Lechii wciąż jest zawieszony, to nie wiem dlaczego jest uwzględniany w tabeli. Zresztą kwestia ujemnych punktów to kabaret. Zdobyliśmy w tym sezonie 39 punktów, ale jeden został nam odebrany w trakcie sezonu. W ten sposób ukarano nas, piłkarzy. Komisja Licencyjna zrobiła nam krzywdę. Wisła i Górnik już przed sezonem wiedziały, że startują z minusowym dorobkiem. Nam i Lechii zabrano “oczko” w trakcie rozgrywek. Przecież sprawiedliwej byłoby, gdyby punkt został odjęty, ale w kolejnym sezonie.

ps3

Jeszcze Antoni Bugajski pochyla się nad Ekstraklasą. Cena Miedzi idzie w górę.

KGHM Zagłębie Lubin zuchwale zabrało Wiśle mistrzowską ósemkę. Zupełnie bezinteresownie, czyli tak jak tak robią naprawdę klasowe zespoły. Gdzie te czasy, gdy Miedziowi wyglądali jak ubogi krewny potężnej Wisły. Nie chodzi nawet o możliwości finansowe, bo te w Lubinie zawsze istniały – macierzysty kombinat był w tej mierze nieobliczalny i w każdej chwili mógł sypnąć milionami – ale o potencjał piłkarski. Bo jeszcze na początku wieku Zagłębie było przystanią dla piłkarzy, których z różnych powodów już nie potrzebowała Wisła. A w tle odbywały się wielkie interesy pomiędzy Polską Miedzią a Tele-Foniką, która produkowała przecież miedziowe kable. (…) Zagłębie ma swój sposób na budowanie mocnej drużyny, o braniu „spadów” z klubu Bogusława Cupiała oczywiście nie ma już mowy. Sobotni mecz miał wymiar symboliczny, bo do Krakowa przyjechał zespół, który mógł sprawić, że wiślacy nie załapią się do mistrzowskiej ósemki. I rzeczywiście sprawił. Lubinianie mocno zmartwili Cupiała i Dariusza Wdowczyka, bo ktoś brutalnie pozbawił ich szansy, w którą właśnie ledwo co zaczęli wierzyć. I teraz Zagłębie może myśleć o europejskich pucharach, ale już bez bufonady i pustego prężenia muskułów.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...