– Za występy w reprezentacji dałbym się pokroić. Orzeł na piersi i śpiewanie hymnu strasznie mnie nakręcają, wtedy jestem tak nabuzowany, że w niektórych momentach odlatuję – mówi w dzisiejszym “Fakcie” i “Przeglądzie Sportowym” Kamil Grosicki.
FAKT
W „Fakcie” wypowiada się Kamil Grosicki, któremu moc dają specjalne… ochraniacze.
– Na prawym ochraniaczu jest zdjęcie rodziny, na lewym moje, w koszulce reprezentacji. Ostatnio stało się to modne, wielu piłkarzy takie ma. Ochraniacze zamówiłem we Włoszech i przynoszą mi szczęście – opowiada Grosicki (…). – Za występy w reprezentacji dałbym się pokroić. Orzeł na piersi i śpiewanie hymnu strasznie mnie nakręcają, wtedy jestem tak nabuzowany, że w niektórych momentach odlatuję.
Dalej gazeta wylicza pięć rzeczy, które wiemy po meczach kadry.
– Kuba wygrał bilet do Francji,
– reprezentacja znowu ma skrzydłowych,
– selekcja się nie skończyła,
– Teodorczyk nie pasuje do drużyny,
– Polska bramkarzami stoi.
Jan Urban otwarcie mówi o tym, że Sisi go rozczarował.
– Rozmawiam z nim często i jest świadomy tego, że na razie nie gra na miarę swojego potencjału. Wystarczy wyciągnąć jego występy z poprzednich lat, to nie jest żadna tajemna wiedza (…). – Pobyt w Korei mocno mu zaszkodził. Tam nie żyje się piłką. To była druga liga, boiska fatalne, kibiców nie za dużo, a intensywność treningów niska. W naszym reżimie treningowym nie poradził sobie – opowiada Urban.
Airam Cabrera wykorzystał świąteczny czas i ruszył w tripa po Polsce.
– Airam spędził zaledwie pół roku w naszym kraju, a już mówi lepiej po polsku niż trener Pacheta pod koniec pracy w Koronie – słyszymy w siedzibie klubu z Kielc. Faktycznie, szacunek Airama do Polski objawia się nie tylko w sumiennej nauce języka czy golach strzelanych na boiskach ekstraklasy. Pochodzący z Teneryfy snajper chce do maksimum wykorzystać czas spędzony w naszym kraju. Jego ukochana Flavia chętnie mu towarzyszy przy zwiedzaniu. Zakochani w ostatnich dniach zwiedzili Kasprowy Wierch, Kraków, Warszawę, a wycieczkę skończyli w Niedzielę Wielkanocną nad Bałtykiem. Oboje byli zachwyceni różnorodnością krajobrazów, które ma do zaoferowania Polska.
GAZETA WYBORCZA
„Wyborcza” ocenia procentowo szanse na wyjazd do Francji poszczególnych piłkarzy.
100 procent – uniwersalni. Jędrzejczyk, Pazdan, Rybus, Grosicki, Jodłowiec. Tuż po objęciu reprezentacji Nawałka wykładał nam, jak bardzo ceni piłkarzy uniwersalnych. Narzekał, że media źle ich traktują, nazywają zapchajdziurami, a przecież gracz wszechstronny – tłumaczył – wykonujący przyzwoicie wszystko, co każe mu się zrobić, to skarb. Do Francji zabierze kilka takich skarbów. Jędrzejczyka, jedynego zawodnika, który u Nawałki zagrał na wszystkich pozycjach w obronie; Rybusa – kiedyś tylko mało wydajnego lewoskrzydłowego (w 42 meczach w kadrze strzelił tylko dwa gole – Kanadzie i Liechtensteinowi), a dziś przede wszystkim coraz pewniej rozbijającego wrogie ataki lewego obrońcę; Grosickiego, potrafiącego biegać na obu skrzydłach; wymienionego wyżej Zielińskiego, na którego pasują buty rozgrywającego, biegającego za napastnikiem oraz środkowego pomocnika, przemieszczającego się bliżej defensywy. Nawet Jodłowiec, choć akurat Nawałka po boisku nim nie rzucał, znany jest z tego, że w środku pomocy może odgrywać różne role, a w sytuacji skrajnie krytycznej da radę i na środku obrony.
SUPER EXPRESS
„Superak” nawiązuje jeszcze do meczów kadry. Pierwszy tekst – „Grosik” jak… Ronaldo.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że Grosicki chce być jak słynny gracz Realu. Najpierw w 82. minucie, przygotowując się do wykonania rzutu wolnego, stanął w dokładnie takim samym rozkroku, jak CR7. Niestety dla niego, wolnego ostatecznie strzelał Robert Lewandowski (trafił w poprzeczkę), więc “Grosik” nie mógł zaprezentować strzału w stylu Cristiano. Za to już trzy minuty później po akcji a la Ronaldo strzelił pięknego gola. A po chwili, zupełnie tak samo jak Portugalczyk z Realu, rozkładając charakterystycznie ręce, cieszył się przy linii bocznej.
Drugi – Wszołek show we Wrocławiu.
– Różnie to bywało, różnie o mnie mówili. Miałem jednak jasny cel, do którego dążyłem. Zawsze pracowałem nad słabościami i nigdy się nie poddawałem. Jestem mocny psychicznie. W Sampdorii mi nie wyszło, więc zdecydowałem się na wypożyczenie do Hellas. Na początku musiałem oglądać kolegów z ławki, ale później przyszedł nowy trener i mi zaufał. Mówi, że bardzo na mnie liczy. Jest to najlepszy okres w mojej piłkarskiej karierze. Super, że dostałem od selekcjonera szansę gry od pierwszej minuty. Chciałem pokazać, że się nie pomylił. Trudno mi jednak powiedzieć, czy przybliżyłem się do wyjazdu na Euro – podkreśla Wszołek.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
„PS” zaczyna od pięciu wniosków po kadrze (takich samych jak w „Fakcie”), ale szerzej je uzasadnia.
4. Teodorczyk nie pasuje do tej drużyny
Łyżeczką dziegciu w beczce miodu była gra Łukasza Teodorczyka. Napastnik Dynama Kijów dostał 20 minut szansy przeciwko Serbii i nawet tyle wystarczyło, by trener zobaczył, że on do tej kadry nie pasuje. Z Finami nie wpuścił go nawet na moment. Teodorczykowi, żeby zobaczył EURO, musi wystarczyć dekoder Polsatu.
Na następnej stronie czytamy wywiad z Kamilem Grosickim.
Długo był pan postrzegany jako zawodnik, który odpowiada za dobrą atmosferę i żarty w kadrze. Dziś jest piłkarzem, który decyduje o jej wynikach.
Człowiek dorasta i w końcu dojrzewa. Trener Nawałka przekazał mi wiele dobrej energii. Nawet po słabszym meczu wierzę w siebie i to, że jestem ważny dla reprezentacji. Niedawno podpisałem nowy kontrakt w Rennes, to również nagroda za wyrzeczenia. Święta spędziłem Polsce, od wtorku w klubie znowu walczę, by utrzymać miejsce w składzie i jak najlepsze przygotowanie do EURO.
Czy EURO 2016 we Francji to dla pana impreza szczególna?
Gram w tym kraju na co dzień. Wierzę, że w czerwcu w kadrze będę odgrywał ważniejszą rolę i zostanę potraktowany poważniej niż cztery lata temu. Mam 28 lat, to najlepszy wiek dla piłkarza, przede mną wielki turniej – chcę spełniać marzenia. Może naprawdę uda się zapisać w historii polskiej piłki nożnej?
Marek Saganowski myśli już o tym, co będzie robił po zawieszeniu butów na kołku.
Po zakończeniu sezonu kończy się umowa piłkarza z Legią. Przy ul. Łazienkowskiej nikt nie myśli o jej przedłużeniu. Jeśli legionista zdecyduje się zakończyć karierę, będzie mógł pracować w akademii stołecznego klubu jako szkoleniowiec młodzieży. Od kilku miesięcy Saganowski uczy się w Szkole Trenerów PZPN. Stanisław Czerczesow nie widzi problemu w tym, że piłkarz raz na jakiś czas jeździ na zajęcia do Białej Podlaskiej i opuszcza treningi. To również świadczy o jego obecnej pozycji w zespole. – Nie mówię „nie” szkoleniu dzieci, ale moim głównym celem będzie prowadzenie seniorów. Chodzę na treningi moich dwóch synów, którzy ćwiczą w akademii Legii Kiedy widzę szczery entuzjazm, radość i smutek młodych piłkarzy, rodzi się we mnie chęć pracy z najmłodszymi. Ale na to trzeba być gotowym. Seniorów mógłbym objąć już teraz, opierając się na doświadczeniu wyniesionym z boiska – mówił Saganowski w niedawnej rozmowie z PS.
Marcin Pietrowski to gość o szerokich horyzontach. W Piaście na przykład pomaga przy… ustalaniu diety.
Trudno było pogodzić studia z zawodowym uprawianiem sportu?
Szukałem kierunku po linii najmniejszego oporu. Kluczem przy wyborze była możliwość połączenia nauki z grą w ekstraklasie. Padło na turystykę w trybie zaocznym, bo miała bardzo korzystny układ zajęć. Dwa razy w roku w ciągu dwóch tygodni trwał jeden, wielki zjazd, od rana do wieczora. Tak naprawdę poszedłem na studia nie mając wielkich oczekiwań, ale na drugim roku wstrząsnęły mną zajęcia z żywienia prowadzone przez doktor Barbarę Wilk. Od tamtego momentu po prostu hurtowo pochłaniam książki na temat odżywiania.
Eksperymentował pan z odżywianiem?
Bardzo często. Zazwyczaj przeczytałem tekst o jakiejś diecie i z miejsca uznawałem, że koniecznie muszę ją wypróbować. Czasem dwa, trzy dni dostawałem energetycznego kopa, potem nie miałem w ogóle siły. Tak było z dietą niskowęglowodanową, której nie dało się pogodzić z intensywnymi treningami, bo wieczorem chwytał głód nie do wytrzymania i trzeba było sięgnąć do szafki po coś słodkiego. Teraz wiem, czego potrzebuje mój organizm i czuję się najlepiej pod względem fizycznym i piłkarskim w karierze. Ponadto propaguję zdrowy tryb życia wśród znajomych.
Fot. FotoPyk