Reklama

Zieliński odstawia konkurencję, ale… chcemy więcej!

redakcja

Autor:redakcja

23 marca 2016, 23:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Serbia pyknięta, sparing zaliczony, można wrócić do hotelu, ale o meczu raczej nie będziemy wspominać wnukom przy pięciu wigiliach z rzędu. Polacy zrobili swoje i zaczęli jechać na krawędzi wyniku. Może nie był to klasyczny alibi-fussball, ale im dłużej trwało to spotkanie, tym częściej łapaliśmy się na myśleniu, że wkradło się za dużo wygodnictwa. Za dużo myślenia, że wszystko zostało załatwione i nie ma sensu mocniej się żyłować. 

Zieliński odstawia konkurencję, ale… chcemy więcej!

Odnieśliśmy jednak nieodparte wrażenie, że trzem piłkarzom w drugiej połowie zależało jednak na czymś więcej – Krychowiakowi, Lewandowskiemu i Błaszczykowskiemu. W głowie do teraz mamy dwa obrazki: jak „Lewy” opierdziela Milika za któreś niechlujne zagranie i „Krycha” wrzeszczący raz za razem, by wprowadzić więcej dyscypliny do środka pola. Ani jeden, ani drugi nie zagrali dziś dobrego meczu – pewnie sami zaliczyliby to spotkanie do swoich najskromniejszych występów w tym sezonie – ale akurat tym razem, w przeciwieństwie do eliminacji, kolegom zwyczajnie brakowało ognia. Iskry. Polotu. Chęci otworzenia meczu. Zagrania jakiejś niekonwencjonalnej, prostopadłej piłki, żeby nieco rozbujać Serbów, a potem ich dobić.

I tu mamy delikatne pretensje do jednego zawodnika – konkretnie do Piotra Zielińskiego.

Nie zrozumcie nas źle – absolutnie nie twierdzimy, że pomocnik Empoli się dziś wyłożył czy oddalił od Euro. Wręcz przeciwnie – zaliczył naprawdę przyzwoite zawody, miło się patrzyło, jak blisko prowadzi piłkę przy nodze, ale… ale akurat od tego chłopaka nie oczekujemy tylko przyzwoitości. Nie chcemy określać jego występów jako niezły, dostateczny czy zadowalający. Oglądając mecze Serie A i bajeczne asysty, jakimi częstował choćby Maccarone czy przeglądając statystyki włoskiej elity (czołowy drybler ligi!) – po prostu chciałoby się zobaczyć takiego Zielińskiego w kadrze. Nie takiego, który dostosuje się do sennego rytmu, tylko takiego, który w kluczowym momencie walnie pięścią w stół i pociągnie tę kadrę do boju, bo zwyczajnie go na to stać.

Zieliński w takiej formie jak dziś naturalnie zjada na śniadanie wszystkich środkowych pomocników Ekstraklasy na czele z Mączyńskim, ale nie mówimy tu o gościu, który dogrywa do Wojciecha Kędziory, Grzegorza Piesio czy innego Sebastiana Rudola, tylko – do jasnej cholery – o chłopaku, o którego dopytuje Juergen Klopp.

Reklama

Dziś pewnie Piotrkowi brakowało asekuracji ze strony Krychowiaka, który przez kontuzję zgubił rytm. Nie czuje też takiego zrozumienia z Milikiem czy nawet Lewandowskim jak z kolegami z Empoli, ale mimo to taki Zieliński – grający na notę 6 w skali 1-10 – to Zieliński pokazujący jakieś 50-60 procent swojego potencjału. Na reprezentację to wystarczy. W eliminacjach do mistrzostw Europy rozegrał marne 24 minuty, w dodatku w dawno rozstrzygniętym meczu z Gibraltarem. Jednak od ich zakończenia, co tu dużo mówić – wymiatał. Los się do niego uśmiechnął, Mączyński leczy kontuzje, wystarczyło kilka odważnych zagrań, żeby wybić Nawałce z głowy innych kandydatów. Prosimy jednak o więcej!

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...