Ciekawy tekst w dzisiejszej Gazecie Wyborczej: “Za każdy dzień piłkarza na Euro 2016 klub, który ma z nim ważną umowę, dostanie nawet 7 tys. euro. UEFA pokrywa też okres dwóch tygodni poprzedzających turniej. Np. za obecność w kadrze Michała Pazdana podczas zgrupowania i fazy grupowej Legia otrzymałaby 175 tys. euro. (…) Ile zarobi ligowy lider? Przy bezpiecznym założeniu, że powołania na turniej we Francji dostaje pięciu legionistów (Pazdan, Jędrzejczyk, Tomasz Jodłowiec, Węgier Nemanja Nikolić, Słowak Ondrej Duda), do kasy wpłynie ok. 800 tys. Wariant optymistyczny – doliczamy Ariela Borysiuka, Igora Lewczuka, Michała Kucharczyka i Czecha Adama Hlouška – zakłada nawet 1,5 mln.”
FAKT
Boruc postawił mnie na baczność – mówi Łukasz Fabiański w rozmowie z Izą Koprowiak i Tomaszem Włodarczykiem.
Wasza znajomość zaczęła się na Łazienkowskiej. Pamiętasz pierwsze spotkanie?
– Byłem nowym zawodnikiem. Akurat ogłoszono, że trenerem zostaje Jacek Zieliński. Wszedłem do szatni. Siedzimy, panuje cisza i nagle to Artur zabiera głos. „Niech nowi się przedstawią”. Trochę postawił mnie na baczność. Wstałem i jako pierwszy wyrecytowałem: „Dzień dobry, nazywam się Łukasz Fabiański, mam 19 lat i pochodzę ze Słubic”. Cała szatnia w śmiech… Nikt poza mną się już nie przedstawił. Takie mam pierwsze skojarzenie z Arturem.
(…)
W sobotę zagracie przeciw sobie, ale rywalizujecie głównie o miejsce w reprezentacji Polski. To najsilniej obsadzona pozycja w kadrze.
– Jest bogactwo wyboru i walka o to, kto pojedzie na Euro. Mamy grupę dobrych bramkarzy. Jestem ja, Szczęsny, Boruc, Skorupski i Tytoń. Wszyscy gramy w dobrych ligach, prezentujemy niezły poziom. Jest ostro w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Z korzyścią dla nas samych. Robimy swoje, a decyzje podejmuje Adam Nawałka.
Poza tym:
– Szansa dla Cionka
– Linetty opuści mecz z Serbią i Finlandią
– Rumak chce stwarzać problemy
– Kiełb stał się scyzorem.
W Legii jak w Bundeslidze – nie ma wątpliwości Adam Hlousek.
Pięć meczów, dwa gole, pewna gra w obronie – wygląda na to, że sprowadzenie przez Legię Adama Hlouska (27 l.) było strzałem w dziesiątkę. Sam Czech też twierdzi, że nie mógł wybrać lepiej. – Tutaj jest jak w Bundeslidze – mówi. (…) – Znałem markę Legia i tyle. Dopiero kiedy pojawiła się oferta z Warszawy, poczytałem trochę. Potem zmianę klubu polecił mi mój tata, który opowiedział mi o nowoczesnych stadionach. Swoje zrobiły też słowa selekcjonera reprezentacji Pavla Vrby, że Legia to dla mnie dobry wybór – mówi Hlousek.
Wypowiada się jeszcze jeden z zimowych nabytków, Vanja Milinković-Savić: Nie mam słabych punktów.
Był mistrzem świata z reprezentacją Serbii, dwa lata temu trafił do Manchesteru United. Bramkarz Lechii Vanja Milinković-Savić (19 l.) mimo młodego wieku zdążył już wiele przeżyć. – Jako bramkarz nie mam słabych punktów – zapewnia nas Serb. (…) Na Old Trafford mu się jednak nie powiodło i dziś nie wypowiada się o tym klubie najlepiej. – W mojej umowie był zapis, że znajdą mi klub, do którego mógłbym zostać na dłużej wypożyczony. Ale nie zrobili tego. Wtedy się wkurzyłem. To nieprofesjonalne – powiedziałem ludziom z United – wspomina. (…) – Mamy w kraju wiele talentów, tylko ci wszyscy młodzi ludzie w pewnym wieku nie traktują piłki tak, jak powinni. Ja akurat czuję się mocny psychicznie. A jako bramkarz nie mam słabych punktów – kończy Savić.
GAZETA WYBORCZA
Miliony dla polskich klubów za Euro 2016. O, to jest ciekawe.
Za każdy dzień piłkarza na Euro 2016 klub, który ma z nim ważną umowę, dostanie nawet 7 tys. euro. UEFA pokrywa też okres dwóch tygodni poprzedzających turniej. Np. za obecność w kadrze Michała Pazdana podczas zgrupowania i fazy grupowej Legia otrzymałaby 175 tys. euro. Jeśli Polacy wyjdą z grupy, wyceniany będzie każdy kolejny dzień udziału w turnieju. Legia wzięła to pod uwagę podczas zimowych transferów. – Oferowaliśmy Rennes za Grosickiego dość dużą kwotę, ale wyliczyliśmy, że część pieniędzy moglibyśmy odzyskać, gdyby Kamil pojechał na Euro – mówi prezes Bogusław Leśnodorski. Do transferu za 1,5 mln euro ostatecznie nie doszło. Podobnie Legia potraktowała sprawę Artura Jędrzejczyka. – Wypożyczyliśmy go na rundę wiosenną z Krasnodaru za darmo, przejęliśmy za to bardzo wysoką pensję. Ale biorąc pod uwagę, że UEFA płaci kilka tysięcy euro za dzień pobytu na zgrupowaniu przed i na Euro, to sytuacja dla nas nie jest zła. Ile zarobi ligowy lider? Przy bezpiecznym założeniu, że powołania na turniej we Francji dostaje pięciu legionistów (Pazdan, Jędrzejczyk, Tomasz Jodłowiec, Węgier Nemanja Nikolić, Słowak Ondrej Duda), do kasy wpłynie ok. 800 tys. Wariant optymistyczny – doliczamy Ariela Borysiuka, Igora Lewczuka, Michała Kucharczyka i Czecha Adama Hlouška – zakłada nawet 1,5 mln. Jeśli reprezentacje legionistów wyjdą z grupy, kwoty wzrosną. Rekompensaty szybko rosną. Na Euro 2012 najwięcej zarobił Lech Poznań – 308 tys. euro za powołanych Grzegorza Wojtkowiaka, Rafała Murawskiego i Marcina Kamińskiego. Skąd zwyżka? Raz, że doszło do powiększenia turnieju z 16 do 24 drużyn. Dwa, że piłkarze reprezentacji, które awansowały m.in. dzięki reformie – np. Węgry, Słowacja, Czechy – trafiali ostatnio do ekstraklasy. A trzy, że niedawno wzrosły stawki – to pierwsze mistrzostwa kontynentu, na których będą obowiązywać tak wysokie stawki.
RZECZPOSPOLITA
Pomarańczowy Śląsk. Piotr Żelazny punktuje wrocławian.
Ekstraklasa rozpoczęła rozgrywki 17 lipca 2015 roku, czyli dokładnie 238 dni temu. Oznacza to, że w tym sezonie trener w Śląsku pracuje średnio 59,5 dnia – mniej niż dwa miesiące. Albo inaczej – średnio szkoleniowiec Śląska prowadzi drużynę przez 6,5 meczu. To wynik poniżej jakichkolwiek standardów i przede wszystkim przeczący zdrowemu rozsądkowi. Co może zmienić trener przez dwa miesiące, czego nowego nauczyć piłkarzy, jakie pomysły zaszczepić? Przez 60 dni ledwo ma szansę zorientować się w imionach wszystkich ludzi w klubie, a co dopiero mówić o rewolucji, której od niego oczekują działacze. Śląsk zarządzany jest w sposób haniebny – niegodny dwukrotnego mistrza Polski. Właściciele klubu – czyli przede wszystkim miasto Wrocław – powinni się zastanowić, czy tak naprawdę prezes Paweł Żelem, zmieniając szkoleniowców co 60 dni, nie działa na szkodę spółki i czy takim działaniem nie był pomysł zatrudnienia Romualda Szukiełowicza. Trudno bowiem stwierdzić, czy w Śląsku ktoś naprawdę wierzył, że szkoleniowiec pracujący ostatnio w klubie Foto-Higiena Gać może uratować zespół przed spadkiem, czy jednak była to forma happeningu, Pomarańczowa Alternatywa bis? Przypadkowe nominacje i ciągłe zwalnianie trenerów to niejedyne problemy Śląska. Wybudowany na Euro 2012 stadion, który może pomieścić 44,5 tysiąca osób, w trakcie meczów ligowych sprawia przygnębiające wrażenie. W tym sezonie średnia widzów wynosi 8,4 tysiąca, co znaczy, że stadion wypełnia się w niecałych 19 procentach.
SUPER EXPRESS
Superak w fatalnym stylu zapowiada weekend i prezentuje tylko jeden tekst. O czym? Ano o tym, że Lewandowscy mogą zamieszkać na Majorce.
Teraz atrakcyjną ofertę osiedlenia się w tym urokliwym miejscu dostał Lewandowski. Dowiedzieliśmy się, że chodzi o zakup domu w nowo budowanym kompleksie w miejscowości Cala Murada. To popularny kurort turystyczny położony przy plaży o tej samej nazwie. Hiszpański deweloper buduje tam miniosiedle pięknych willi, w dwóch różnych stylach – klasycznym i nowoczesnym. “Lewy”, wraz ze swoimi przedstawicielami, dostał zaproszenie na dzień otwarty (22 marca), ale obowiązki pewnie nie pozwolą mu na eskapadę. Miejsce jest piękne i słoneczne niemal przez cały rok. Polak może wybrać pomiędzy – przykładowo – willą o powierzchni 204 mkw., z własnym basenem i ogrodem (466 mkw.). Cena to 355 tys. euro, choć są i domy, za które trzeba zapłacić ponad 400 tys. Pośrednik z Majorki chce również pokazać Lewandowskiemu oferty w innych częściach wyspy. Najdroższa w katalogu jest rezydencja położona w górach Tramuntana, wpisanych na listę dziedzictwa UNESCO (główny budynek ma 918 mkw., poza tym dwa budynki dla gości, jeden dla obsługi, stajnia, korty, basen i 88 ha ziemi). Kosztuje…11 mln euro, czyli prawie 50 mln zł! Do tej pory Lewandowski nie kupił jeszcze nieruchomości za granicą, inwestuje w Polsce.
Gdyby Lewy już ten dom kupił, miałby to jeszcze jakiś sens. Ale on na razie dostał ofertę i się zastanawia.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Na okładce Fabiański.
I po otwarciu gazety również Fabiański, w szerszej wersji niż w Fakcie. To oczywiście efekt wizyty dziennikarzy w Swansea.
Mieszka pan poza miastem. Wokół klify, cudowne widoki, a obok dom spokojnej starości…
– Sam jednak na emeryturę jeszcze się długo nie wybieram. Niedawno podpisałem nowy kontrakt. W Swansea znalazłem to, czego szukałem od dłuższego czasu. Stabilizację formy i miejsce w bramce. Jestem szczęśliwy.
(…)
Jest pan numerem jeden. Pewny swojego miejsca w bramce?
– Sytuacja klubowa daje mi większe argumenty do tego, żeby walczyć o bycie pierwszym bramkarzem. Jednak nie chcę stawiać sprawy tak, że jestem już pewny swego. Tydzień w tydzień robię swoje, żeby dać selekcjonerowi jak najwięcej pozytywnych sygnałów.
Pewnie zastanawiacie się, skąd ta szansa dla Cionka – w Palermo zmienił się trener, który prowadził już piłkarza w przeszłości.
Odpuszczamy sobie duży tekst Jakuba Radomskiego o tym, jak Infantino wprowadza piłkę w nową erę, a także rozmowę z Michałem Fidziukiewiczem. Zaglądamy od razu do Ligowego Weekendu, gdzie Hlousek wyznaje: Mam w sobie coś z napastnika.
O treningach z Czerczesowem…
Niektórzy o nim mówią, że jest wyjątkowo wymagający i prowadzi zespół twardą ręką. Mnie to zupełnie nie przeszkadza. Do ciężkiej pracy przyzwyczaiłem się w Niemczech i u trenera Karela Jarolima w Slavii Praga. Treningi u Stanisława Czerczesowa nie są da mnie problemem. Podoba mi się u niego, że jest dobrym psychologiem. Umie dotrzeć do piłkarza i mu pomóc. Poza tym widać, ze sam był dobrym zawodnikiem. Komunikuję się z nim na różne sposoby. Trochę po niemiecku, ale nie mam kłopotów, żeby zrozumieć rosyjski. W końcu nasze języki aż tak bardzo się nie różnią. Specjalnych lekcji polskiego nie borę. Jednak codziennie rozmawiam z piłkarzami w szatni, łapię nowe słówka i myślę, że za kilka tygodni będzie już w porządku.
Obok Sandomierski nie wyobraża sobie siebie w Legii.
W 2010 roku mógł pan trafić do Legii, by zastąpić odchodzącego Jana Muchę.
– Sprawa nigdy nie była na specjalnie zaawansowanym etapie. Szczerze mówiąc, nie wyobrażałem sobie siebie w Legii i tak jest do dzisiaj. Powiedziałem wtedy o tym w telewizji i temat szybko upadł. Jestem wychowankiem Jagiellonii, a wiadomo jakie relacje panują między kibicami tych klubów.
(…)
Teraz czeka pana mecz z Legią, która ma w składzie Nemanję Nikolicia. Jego 23 gole w ekstraklasie robi wrażenie?
– Pewnie. Fajnie się ustawia, piłka go szuka, a gdy już spadnie mu pod nogę, wie, jak ją dostawić. Jest szybki i dynamiczny. Sposobem na niego może być odcięcie go od podań, bo to nie jest gracz, który minie pięciu rywali, a na koniec objedzie bramkarza. Ale nie możemy skupić się tylko na nim.
Linetty wypadnie z meczów kadry?
Przygotowująca się do EURO 2016 kadra Adama Nawałki rozegra wkrótce dwa mecze towarzyskie – 23 marca zmierzy się na Inea Stadionie w Poznaniu z Serbią, a trzy dni później rywalizować będzie we Wrocławiu z Finlandią. Dla poznańskich kibiców dodatkową atrakcją miał być występ w biało-czerwonych barwach przedstawiciela Kolejorza, czyli Linettego. Miał, bo stoi pod dużym znakiem zapytania. Wiele wskazuje na to, że utalentowanego pomocnika zabraknie wtedy w składzie, co poważnie może mu skomplikować drogę do mistrzostw Europy. Formę powinien bowiem potwierdzić podczas spotkań towarzyskich.
Jan Żurek zapiera się: Nie jestem z dawnej epoki.
Niektórzy określają pana jako postać z minionej epoki.
– Przecież jestem w najlepszym wieku dla trenera. Nie mam jeszcze ukończonych 60 lat. Ale, czy u nas w kraju szanuje się ludzi starszych lub autorytety? Zamiast korzystać z mojej wiedzy, doświadczenia… Zanim młodzi trenerzy dojdą do pewnego stopnia, popełnią sporo błędów, ja już w piłce wiele przeżyłem. Zresztą, nie ważne jest, kto ile ma lat, ale co ma w sercu i jak podchodzi do zawodu. Wiele razy wprowadzałem nowe rzeczy. Pamiętam, jak lata temu, gdy nie było jeszcze komputerów, miałem interfejs do którego był podłączony zegar oraz drukarka. W ten sposób monitorowaliśmy piłkarzy, na wydrukach pojawiało się, na jakich tętnach pracowali. Orientuję się również we współczesnych realiach, a poza tym pomaga mi sztab ludzi.
Co dziś jeszcze w PS? Między innymi większy tekst o Drągowskim. Niezły numer.