Ze zmiennym szczęściem układają się losy byłych piłkarzy Lecha, którzy porwali się na emigrację. W Hearts błyszczy Djoum, w Konyasporze regularnie grywa Douglas, Tonew odnalazł się we Frosinone, a Maciej Gostomski wylądował na półrocznym kontrakcie w Glasgow. Na tym jednak kończą się pozytywne słowa o byłym bramkarzu Lecha. Chłopak wyjechał, liźnie nowego języka, dotknie wielkiego klubu (ale niekoniecznie wielkiego futbolu), po czym trzeba będzie znów spakować walizki.
Tak niestety wygląda krajobraz szkockiej przygody Gostomskiego. Facet trafił do lidera Scottish Championship, który na pewno wróci w tym sezonie do elity, ale na miejscu wyrżnął o ścianę. Ściana nazywa się Wes Foderingham, ma 25 lat, przyszła do Glasgow ze Swindon Town i nie zamierza oddać miejsca. „Gostek” usiadł więc w pierwszym meczu na ławce, po czym na trybuny wyprosił go niejaki Cammy Bell, 29-letni wieczny rezerwowy Rangersów. Hierarchia jest więc jasno ustalona od początku – broni Foderingham, siedzi Bell, a Gostomski wciąga sushi na vipach.
Ogólny bilans byłego lechity w Szkocji wygląda tak:
10.01. – SFA Cup – Rangers – Cowdenbeath 5:1 – ławka
16.01. – liga – Rangers – Livingston 4:1 – trybuny
25.01. – liga – Greenock – Rangers 0:2 – trybuny
30.01. – liga – Rangers – Falkirk 1:0 – trybuny
02.02. – liga – Raith – Rangers 0:1 – trybuny
06.02. – SFA Cup – Rangers – Kilmarnock 0:0 – trybuny
13.02. – liga – Alloa – Rangers 1:1 – trybuny
16.02. – SFA Cup – Kilmarnock – Rangers 1:2 – trybuny
21.02. – liga – Queen of the South – Rangers 0:1 – trybuny
01.03. – liga – Rangers – Raith 2:0 – trybuny
05.03. – SFA Cup – Rangers – Dundee 4:0 – trybuny
Przy czym słowo “trybuny” jest w tym przypadku umowne – nie wiemy bowiem, czy aby Gostomski nie jest na tyle anonimowy, by musiał kupować bilety jak każdy kibic. Co najgorsze jednak, konkurenci nie dają powodów, by cokolwiek miało się zmienić. Rangers tracą cholernie mało goli (17 w 27 kolejkach), w rozgrywkach ligowych są hegemonem, w SFA Cup też rządzą, więc menedżer Mark Warburton byłby idiotą, gdyby nagle dokonał rewolucji między słupkami. Mówiąc wprost – musiałoby dojść do jakiegoś kataklizmu, by Gostomski nagle pojawił się na murawie. CV po kilku miesiącach będzie wyglądało ładnie z poważną nazwą, portfel pewnie też nieszczególnie ucierpiał, ale…
… to jednak naprawdę przykre, że niedawny bramkarz mistrza Polski odbił się od – było, nie było – zaplecza szkockiej ekstraklasy.