Landon Donovan. Człowiek, który jest symbolem gruntownych zmian jakie dokonały się – cóż, zmusimy się i wypowiemy to ohydne słowo – w soccerze. Największa gwiazda w historii amerykańskiej piłki, a co ważne dla Amerykanów: świecąca największym blaskiem nie na boiskach zagranicznych, ale rodzimych, choć ofert wyjazdu miał wiele. To, co postawiło mu pomnik, to jednak nie występy w MLS, a w reprezentacji. Popisy z nią sprawiły, że futbol w Ameryce przebił się do szerszej świadomości. Nie powiemy, że trafił pod strzechy, ale na pewno został oswojony.
Dzień dobry, Landon jestem
Mistrzostwa U-17 w Nowej Zelandii, gdzie grali też Polacy pod przywództwem Łukasza Madeja. W bezpośrednim starciu z Amerykanami zremisowaliśmy 1:1 (jedenastki Landona i Madeja), ale przerżnęliśmy z gospodarzami i tym pogrążyliśmy swoje szanse. Donovan strzelił tylko trzy gole, raptem jednego więcej niż Madej, ale i tak został MVP imprezy. Ciekawe, bo przecież USA było czwarte, a Ishmael Addo trafił do siatki siedem razy. Ale oceniający mieli oko: to nie był turniej, przez który przewinął się nadmiar światowych gwiazd, wydaje się, że właśnie jej MVP zrobił największą karierę.
Przypieczętowanie mundialowego triumfu nad Meksykiem
Obić Meksyk to dla amerykańskiego piłkarza rzecz nadrzędna. Rywal numer jeden, zza miedzy, przez lata o klasę lepszy. W Korei i Japonii sąsiedzi z Ameryki Północnej spotkali się nie tylko na mundialu, ale jeszcze w jego fazie pucharowej. Stawka absolutnie wyjątkowa. Faworytem był Meksyk z Borgettim i Blanco w składzie, ale to USA przeszło dalej. Ledwie dwudziestoletni Donovan przypieczętował okazały skalp strzelając drugą bramkę. Takie zwycięstwo przemawiało nie tylko do kibiców piłki, ale ściągało uwagę rzeszy nowych.
Cztery gole w meczu mistrzostw Ameryki Północnej
Kuba może nie jest drużyną, przed którą wszyscy klękają, ale wiecie: jeśli strzelasz cztery gole w reprezentacji podczas finałów, to jednak ma to swoją wymowę. Donovan poszedł casusem Salenki: trafienia z jednego meczu wystarczyły mu by zostać królem strzelców.
Każdy ma swoje chwalebne porażki
Każda reprezentacja ma swoje chwalebne porażki. Takie, które niby pozostawiają niedosyt, żal, bo była szansa na wielkość, ale które wspominając odczuwa się i tak przede wszystkim dumę. Takim meczem dla Amerykanów bezsprzecznie jest finał Pucharu Konfederacji 2009, gdzie mierzyli się z Brazylią, a gdzie prowadzili po trzydziestu minutach 2:0. Druga bramka Donovana sprawiła, że cały kraj był w euforii. Canarinhos ostatecznie odwrócili losy meczu i wygrali 3:2, niemniej dla wielu wciąż niedoceniających USA był to jasny sygnał: oto poważny gracz, którego nie można lekceważyć.
Słoweński comeback
Tu z kolei USA przegrywało 0:2 podczas mundialu w RPA. Donovan dał sygnał do ataku indywidualną akcją i bardzo dziwną bramką. Ostry kąt? Mało powiedziane. Aby stąd trafić trzeba popisać się matematyczną precyzją.
Albo się nie pieścić i huknąć z całej siły tak, że bramkarz w trosce o swoje zdrowie mało nie schował się za słupkiem.
Gol, który wstrząsnął Ameryką
USA już było poza mundialem. Żegnało się, jechało do domu. Dało swoim kibicom sporo emocji, wrażenie robił remis z Anglikami, ale cóż, bajka się skończyła, Algieria była lepsza.
Ale wtedy ruszył Landon. I strzelił być może najważniejszą bramkę w historii amerykańskiej reprezentacji.
Powiedziano o tym trafieniu “Goal that shook America”, a reakcje na trafienie Landona krążyły po internecie i kuły mit tego gola. Pokazując jednocześnie dobitnie, że rzeczywiście nastąpiła istotna zmiana w Amerykanach, oglądali swoich kadrowiczów tłumnie, chętnie pokazywali dumę ze swoich graczy.
USA doceniano po fazie grupowej za charakter i waleczność, zyskali uznanie wśród wszystkich kibiców na świecie. Problem w tym, że choć wygrali grupę i mieli łatwiejszą drogę w fazie pucharowej, to wkrótce wywrócili się na Ghanie. Jeden z dzienników opublikował taką okładkę:
Tak, frustracja z porażki była wielka, ale też rozczarowanie sięgnęło takiej skali między innymi dlatego, że faktycznie całe Stany Zjednoczone wciągnęły się wtedy w futbol. Ten gol z Algierią i występ w RPA był kamieniem milowym dla całej amerykańskiej piłki.
Dla Landona był to jednak w zasadzie koniec wielkiej reprezentacyjnej sceny. Klinsmann nie zabrał go na mundial w 2014, choć mało co a Ameryką wstrząsnęłyby z tego powodu masowe protesty. Kończy i tak jako największa legenda reprezentacji, ma bilans 157 meczów i 57 goli, a przecież wspomnijmy i czasy juniorskie: w takiej U17 przez dwa lata zagrał 41 razy strzelając 35 goli. Naprawdę poświęcił kadrze ile tylko mógł.
Dziś Captain America obchodzi 34 urodziny, wszystkiego najlepszego.