Niemały szok i niedowierzanie podobnych rozmiarów. Chyba właśnie tak powinniśmy rozpocząć tekst o piłkarzu Wisły Kraków, który pół roku przed końcem kontraktu dogadał się z innym klubem, lecz w wyniku porozumienia pomiędzy obecnym a przyszłym pracodawcą zmieni otoczenie już teraz. Łukaszowi Burlidze i Jagiellonii Białystok udało się to, co nie wyszło Radosławowi Cierzniakowi i Legii Warszawa. Jednak – jako że średnio smakują nam odgrzewane kotlety – pozwólcie, że na tym zakończymy porównanie obu sytuacji.
Trwające okienko jest generalnie całkiem bogate w – nazwijmy to – ruchy wewnętrzne. Burliga jest już dwunastym i być może jeszcze nie ostatnim piłkarzem, który wiosną będzie reprezentował barwy innego klubu Ekstraklasy niż jesienią. Jeśli spojrzymy tylko na takie transakcje, nie ma wątpliwości – mówimy o znaczącym ruchu, którego teraźniejszą wagę można przyrównać chociażby do przenosin Paixao do Lechii czy Borysiuka do Legii. W każdym z tych trzech przypadków mówimy o piłkarzu, który w lidze się wyróżniał.
Burliga od kilku sezonów miał pewne miejsce w składzie drużyny, która jakkolwiek patrzeć – ciągle coś w Ekstraklasie znaczy. W momencie, w którym do bardzo przyzwoitej gry w obronie zaczął dokładać niezłe liczby, trzeba było zaliczać go do grona czołowych bocznych obrońców ligi.
2013/14 – 33 mecze, 2 gole, 5 asyst
2014/15 – 33 mecze, 5 goli, 4 asysty
2015/16 – 20 meczów, 1 gol i 3 asysty
To tak naprawdę gwarancja solidnego poziomu. Nawet gdy z powodu wiadomych problemów znalazł się na zakręcie, szybko wyszedł na prostą i nie zawodził.
Jagiellonia – z którą 27-letni Burliga podpisał trzyipółletni kontrakt – zimą postawiła głównie na zabezpieczenie dostępu do własnej bramki. By uzasadnić takie postępowanie, wystarczy szybki rzut oka na tabelę, dokładniej na rubrykę “gole stracone”. Przed rozpoczęciem wiosennego grania znajdowała się tam liczba “34”, tylko Podbeskidzie dało sobie wbić więcej bramek. Stąd transfery Gutiego i Matiji Siroka. Pierwszy ma być sporym wzmocnieniem środka defensywy, drugi zapewnić większe – a w zasadzie jakiekolwiek pole manewru – na prawej stronie. Jak pokazał pierwszy wiosenny mecz z Legią – czeka ich jeszcze sporo pracy, a biorąc to pod uwagę – przyjście Burligi to naprawdę duży zastrzyk doświadczenia. Tym cenniejszy, że to piłkarz uniwersalny, który spokojnie radzi sobie również po drugiej stronie boiska, a tam wbrew pozorom Jagiellonia również nie narzeka na nadmiar opcji (kolejną kontuzję leczy Jonatan Straus).
Z Wisły odchodzi kolejny piłkarz o wyrobionej marce, w dodatku człowiek, którego można nawet nazwać wychowankiem, co oczywiście jest powodem niepokoju. Ale akurat jeśli chodzi o obsadę prawej strony obrony, w Krakowie mogą być w miarę spokojni. Do dyspozycji trenera Pawłowskiego lada moment powinien być już Boban Jović, a na kolejną szansę czeka również Jakub Bartosz, który w końcówce jesieni pokazał się przecież z całkiem przyzwoitej strony.
Burliga w nowym klubie może zadebiutować już jutro w meczu ze Śląskiem Wrocław. Czyli drużyną, z którą kilka dni temu w barwach Wisły przegrał.
Fot. FotoPyK