16 lutego 2012 – dokładnie cztery lata temu do naszej ligi zawitał gość z trochę innego, lepszego świata. Facet, który miał wnieść w nasze smutne rozgrywki jakiś powiew „novości”. Wpadł, narobił nadziei, pokazał, że futbol to nie jazda na rowerze i że jednak da się go zapomnieć, po czym szybko się zmył. Nacho Novo. Stały bywalec zestawień najgorszych transferów ostatnich lat.
Nie, że byliśmy jakimiś maniakami ligi szkockiej, ale Novo zwyczajnie nie dało się nie kojarzyć. W Glasgow Rangers stał się legendą, gwiazdą ligi. Strzelił na Wyspach 42 bramki, nieprzypadkowo dano mu na plecy „dychę”. Zawsze był ważną postacią drużyny, nigdy nie został odstawiony na boczny tor. Z La Liga, skąd przychodził do Legii, także nie został wyrzucony na zbity pysk, przeciwnie, tuż po jego odejściu Javier Clemente wpadł w furię. – Nacho Novo się zesrał – wypalił po wejściu do szatni, o czym donosiła hiszpańska prasa. – Jest tu jeszcze ktoś obsrany? Jeśli tak, to niech od razu powie i się wynosi.
W przeszłości mówiło się nawet, że Novo z braku laku może dostać powołanie do reprezentacji. Taki kozak w naszej lidze? Siadaliśmy w fotelach i z wypiekami na twarzach czekaliśmy na popisy Pana Piłkarza.
Ale takie nie nadeszły.
Miał zaorać naszą ligę, tymczasem wyjechał niepostrzeżenie, z jedną bramką w Pucharze Polski. Czy Legia nabrudziła mu jakoś w CV? A gdzie tam. Znalazł w miarę poważnego pracodawcę, poszedł do Segunda Division, gdzie – co jest dla nas zaskoczeniem – normalnie grał, strzelał, asystował. Po sezonie powrócił do swojej ukochanej Szkocji (nie ukrywał, że właśnie tam czuje się najlepiej, jak na Hiszpana – trochę szok), do klubu z… Championship, czyli drugiej ligi. Kolejne przystanki? Aż szkoda o nich wspominać. Angielska League One (gdzie przesiadywał na ławie) i amerykańsko-kanadyjska NASL. Niby grał w tej samej lidze co Tomasz Zahorski Raul, ale chyba chciał się ładniej postarzeć.
Co poszło nie tak w Legii? To wielka zagadka. Gwiazdorzył, pogrążyły go kłótnie, wciągnęła Warszawa? No chyba nie. A więc może już mu się nie chciało? Kluby, do których poszedł po warszawskim epizodzie, sugerują, że jednak… chciało się.
Gwiazda Rangersów nie dająca sobie rady w Warszawie i w trzeciej lidze angielskiej. Uznany zawodnik Glasgow Rangers tułający się po szkockiej Championship. Cóż, widzieliśmy ładniejsze końcówki kariery.