Wciąż gorąco jest wokół Radosława Cierzniaka, który już oficjalnie został przesunięty do rezerw Wisły i to podobno z zakazem gry nawet tam. Samemu bramkarzowi zabroniono kontaktów z mediami.
Tymczasem sytuacja nie wygląda do końca tak, jak przedstawiają ją działacze Wisły.
– Każdy w Wiśle mówi teraz, że Radek nie zachował się fair, bo miał rozmawiać o przedłużeniu umowy po powrocie z obozu. Mówią, że kłamał, zwodził, a to jest totalna bzdura – mówi Tomasz Magdziarz, menedżer z „Fabryki Futbolu”. – W grudniu rozmawialiśmy z Wisłą na temat nowego kontraktu i nie porozumieliśmy się. Powiedzieliśmy wprost: nie ma sensu dalej tego ciągnąć, my tego nie zaakceptujemy, a was nie stać, aby dać tyle, ile my chcemy. Właśnie wtedy, w grudniu, daliśmy ostateczną informację: nie będzie nowej umowy. Zdzisław Kapka powiedział: w porządku, rozumiem to, najlepiej gdybyście znaleźli klub, który by Radka wykupił w styczniu za 200 000 złotych.
– Dokładnie taką sumę wam podano?
– Pan Kapka poprosił, byśmy poszukali klubu, który wykupi Radka zimą za tę sumę. No to poszukaliśmy. Ani przez moment nie było mowy o tym, że przed nami jakaś kolejna runda negocjacji. Nie, sprawa była definitywnie zamknięta. A teraz nowy prezes mówi, że umawiał się z Radkiem na dalsze rozmowy. To nonsens. Zresztą, gdyby nowy prezes miał się z kimś umawiać na rozmowy, to przecież nie z Radkiem po obozie, tylko z nami – jego menedżerami. Tak to działa.
– Mówiąc krótko, twoim zdaniem Wisła miała od dawna świadomość, że Cierzniak odejdzie i wręcz chciała się go pozbyć zimą.
– Dokładnie. A że ktoś dostaje wysypki na hasło „Legia” i teraz kręci? Bądźmy poważni. Cierzniak nie jest żadnym wychowankiem Wisły i nigdy nie deklarował dozgonnej wierności. Owszem, nie chwalił się na lewo i prawo, gdy na początku stycznia podpisał kontrakt z Legią, ale trudno żeby się chwalił. Dzisiejsza sytuacja pokazuje, że miał rację. Dzisiaj poszedł do pana Kapki i powiedział mu: „Wszystko rozumiem, ale nie róbcie ze mnie kłamcy, bo ja nikogo nie okłamałem”. My, jako menedżerowie Radka, w zasadzie zrobiliśmy dokładnie to, o co zostaliśmy przez Wisłę poproszeni. A teraz odgrywanie się na chłopaku… Oczernianie go… Pomijanie swojej roli w całej sprawie, a przerzucanie na niego odpowiedzialności… To jest po prostu słabe. Cofnęliśmy się o lata świetlne.