To już powoli wyrasta na stały cykl w hiszpańskiej piłce. Wielce się oburzaliście w komentarzach, gdy przed tygodniem wysyłaliśmy Cristiano Ronaldo do psychiatry. No bo jak to – przecież każdemu mogą puścić nerwy! Każdemu zdarzył się ostrzejszy faul bądź kopnięcie przeciwnika bez piłki! To przecież tak oczywiste! Czytając komentarze broniące Portugalczyka, który stał się już recydywistą, przecieraliśmy oczy ze zdumienia, a wczoraj… sam zainteresowany przyznał nam rację.
Real Betis vs Real Madryt. Mecz nie układa się po myśli „Królewskich”. Szybko tracą gola po pięknym strzale Cejudo, potem odzyskują kontrolę nad meczem, ale gol nie chce wpaść. W końcu strzela Benzema po asyście Jamesa (ze spalonego, ale sędzia mylił się też na niekorzyść Realu), jednak to wystarcza tylko, by zremisować. Niewiele wychodzi samemu Jamesowi, a Cristiano tradycyjnie nie strzelił na wyjeździe. Passa bez gola na obcym stadionie w lidze trwa już niemal dwa miesiące, od starcia z Eibar, kiedy Portugalczyk trafił z karnego. Od tej pory jakoś nie może się przełamać i frustracja wychodzi mu uszami. Gdyby operatorzy postarali się o większy zoom, okazałoby się, że Ronaldo ma pianę na ustach.
W tym momencie piana pojawia się też na ustach zapoconych rycerzy Neostrady, którzy właśnie siadają wojować w komentarzach w obronie Ronaldo, ale najpierw proponujemy obejrzeć to krótkie wideo.
Przecież to jasne jak słońce. Tu nawet nie ma czego komentować – Molinero wyprzedza Ronaldo, uniemożliwia mu dalszy bieg, może nawet fauluje – to już kwestia sporna – ale decyzja powinna należeć do sędziego. Tak czy inaczej akcja toczy się kilkanaście metrów dalej, a Cristiano wiedząc, że pozostanie bezkarny, zwyczajnie kopie Molinero. I jeszcze to rozkładanie rąk… Paradne. – Cristiano brzydko się zachował wyciągając nogę. Gdyby sędzia to zobaczył, uznałby to za agresję. Nie jestem święty i też zdarza mi się kopać, ale zawsze przy akcjach z piłką. Mieliśmy kilka starć z Cristiano, ale to wszystko zostaje na boisku. Podobna sytuacja miała jednak miejsce w poprzedniej kolejce – słusznie zauważył Molinero.
Bo tak jak pisaliśmy przed tygodniem – to już w przypadku Ronaldo recydywa. Chłop jest bardziej sfrustrowany niż Kucharczyk na widok reportera „Wirtualnej Polski”. Oberwali już od niego Krychowiak, Simon, Alves i ostatnio Cases. Teraz na celownik niewyżytego Portugalczyka trafił Molinero. Jeżeli komisja ligi znów go oszczędzi, to będzie jakieś kompletne kuriozum. Klasyczny sygnał, że Ronaldo jest nietykalny nie tylko dla trenerów, ale też dla piłkarskiego wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem facetowi naprawdę przydałby się jakiś specjalny nadzór.