Nie tak fani niemieckiej piłki wyobrażali sobie powrót rozgrywek ligowych. Większość drużyn nie wybudziła się jeszcze z zimowego snu, a ich dzisiejsza forma w dużej części była przedłużeniem jesieni. Swoją siłę znów zademonstrowała Borussia Dortmund, a na drugim biegunie Hannover udowodnił, że nie bez przyczyny jest faworytem do spadku z ligi.
Źródło: Livesports.pl
Tak jak można się było spodziewać, Artur Sobiech piłkarską wiosnę rozpoczął w pozycji siedzącej. Thomas Schaaf przeciwko słabiutkiemu Darmstadt postawił dziś nawet na dwóch napastników, ale duet ten oparł na zimowych wzmocnieniach – Adamie Szalaiu i Hugo Almeidzie. Co gorsza, pierwszy asystował, a drugi trafił do siatki. Portugalczyk huknął tak, że nie było nawet co zbierać. Nie pomogło to jednak w uzyskaniu jakiejkolwiek zdobyczy punktowej, bo swoją wysoką formę potwierdził Sandro Wagner, który w pojedynkę rozprawił się z rywalami. Hannover tym samym jeszcze mocniej ugrzązł na ostatniej pozycji w tabeli. Paradoksalnie słabe wyniki mogą działać tylko na korzyść Sobiecha – w razie niepowodzeń Schaaf na pewno będzie próbował rotować składem.
Ciekawie było w Kolonii, gdzie na placu zameldowało się dwóch Polaków. Wśród gospodarzy w pierwszej jedenastce wybiegł Paweł Olkowski, zaś miejsce między słupkami Stuttgartu zajął Przemysław Tytoń. Dla golkipera była to bardzo udana sobota. Dał się co prawda pokonać z rzutu karnego, ale kilkoma świetnymi paradami – zwłaszcza w końcówce – walnie przyczynił się do zwycięstwa. Nie był to niestety najlepszy mecz dla Olkowskiego, który gubił krycie i notorycznie spóźniał się z interwencjami. Po jednym z takich błędów padł zresztą gol. Stuttgart zagrał dobry mecz po raz pierwszy od bardzo długiego czasu. Nie udało się zakończyć go na zero z tyłu, ale w miarę niezła organizacja gry i odpowiedzialność przy rozegraniu piłki nie szły w parze z VfB jesienią.
Ci którzy ostrzyli sobie zęby na starcie Hoffenheim z Bayerem, mocno się zawiedli, bo był to mecz z kategorii tych do poduszki. Do przerwy po ładnym trafieniu Hamada prowadzili gospodarze. Po zmianie stron Leverkusen konsekwentnie dążyło do wyrównania i rzeczywiście kilka razy składne akcje “Aptekarzy” były bliskie sukcesu. Gola na wagę jednego punktu zdobył dopiero Omar Toprak po ogromnym zamieszaniu w polu karnym. Bayer taktyką Piotra Świerczewskiego “na chaos” próbował jeszcze pokonać Baumanna po raz drugi, ale ostatecznie doszło do podziału punktów. Spotkanie było również okazją dla Jonathana Schmida do zaprezentowania swojej nowej dziary. Dość osobliwej zresztą.
Na słowa pochwały zasługuje Kevin Kampl. Słoweniec po zupełnie nieudanym epizodzie w Dortmundzie, gdzie ustawiano go głównie na skrzydle, wrócił pod skrzydła Rogera Schmidta, który prowadził go w Salzburgu. Ten przesunął Kampla do środka pola i z satysfakcją może teraz obserwować owoce swojej decyzji. 25-latek gra bowiem jak z nut, do kreatywnej gry ofensywnej dokłada wiele odbiorów i wygranych w defensywie pojedynków. Coś co wyróżnia go na tle reszty? Wielki luz i spokój. Dziś kilkukrotnie ośmieszał swoich rywali odważnymi dryblingami na własnej połowie. Inny z “Aptekarzy”, który stanowi o sile drużyny, czyli Javier Hernandez dziś robił co mógł by podrasować swoje statystyki, ale albo na jego przeszkodzie stawał świetnie dziś dysponowany Oliver Baumann, albo błyskawicznie podwajali, a nawet potrajali go obrońcy.
Niemrawo było też w Berlinie i Ingolstadt. Hertha z Augsburgiem zgodnie nie skrzywdziły się żadnym golem. Beniaminek natomiast po bramce z rzutu karnego ograł Mainz. Niewykluczone, że swój ostatni mecz w barwach “Zero-Piątek” rozegrał Yunus Malli, który zdaniem niemieckiego SportBilda jeszcze w styczniu przeniesie się do Dortmundu. Rozgrywający to niezwykle łakomy kąsek na zachodnim rynku transferowym, a jego transfer do Borussii byłby ciekawy także pod kątem przyszłych zmian na stanowisku dyrektora w klubie. Christian Heidel z początkiem lipca ma przenieść się do Schalke, zatem z pewnością nie chciałby już teraz wzmacniać rywala zza miedzy.
Zgodnie z zapowiedziami, po słabym początku jesieni, do składu powrócił Łukasz Piszczek. Thomas Tuchel tym razem “przyławkował” Gintera, a Polak udowodnił, że była to właściwa decyzja. Świetny w defensywie, aktywny z przodu, czyli taki do jakiego zdążył nas już przyzwyczaić. Środek pola zdecydowanie zdominował İlkay Gündoğan. Wydaje się, że Niemiec osiągnął wyższą formę niż nawet wtedy gdy z BVB docierał do finału Ligi Mistrzów. Po kontuzji nie ma już śladu, udało się też zrzucić lekki brzuszek, a rozegranie znów funkcjonuje na najwyższy poziomie. Latem jego nazwisko na pewno często będzie się przewijało w plotkach transferowych. Sama Borussia po raz kolejny potwierdziła, że zagrozić jej w wyścigu o wicemistrzostwo jest w zasadzie niemożliwym. Dortmundczycy zdobywając dziś trzy punkty odjechali trzeciej w tabeli Hercie już na osiem punktów.
Bardzo ciekawie zapowiadają się za naszą zachodnią granicą niedzielne pojedynki. Frankfurt, który nieoczekiwanie znajduje się tuż nad strefą spadkową, zmierzy się z Wolfsburgiem. Eintracht zimą pozyskał pomocnika Marco Fabiana, który z miejsca otrzymał numer 10 i ogromne wotum zaufania. Meksykanin rewelacyjną formę prezentował w sparingach i jeśli tę tendencję utrzyma w lidze to może być gwiazdą sporego formatu. Wolfsburg zaś z niepowodzeniem poszukiwał wzmocnień na pozycji napastnika, co w obliczu kontuzji Basa Dosta wydaje się koniecznością. “Wilki” także zawodzą w tym sezonie i jutrzejsze spotkanie pokaże czy możemy się spodziewać progresu ze strony któreś z drużyn w kontekście do formy jesiennej. Schalke natomiast na własnym stadionie podejmie Werder. “Królewsko-Niebiescy” słabo prezentowali się w sparingach w trakcie obozu na Florydzie, ale i tak każdy inny wynik niż zwycięstwo będzie jutro niespodzianką. Bremeńczycy to zespół kadrowo bardzo przeciętny, a wiosną czeka ich ciężka batalia o ligowy byt.