To już nie jest tylko La Liga. To powoli zaczyna przeradzać się w starcie dwóch perfekcyjnie naoliwionych ofensywnych maszyn. Po tym jak trójka BBC rozstrzelała dziś Sporting i przy okazji pobiła dokonania strzeleckie całej (!) Barcelony, za robotę wziął się tridente MSN ze stolicy Katalonii. Na Camp Nou zameldowała się drużyna, z którą mieli rachunki do wyrównania. Athletic Club de Bilbao. Właśnie ekipa Valverde uniemożliwiła Barcy zdobycie sześciu trofeów w poprzednim sezonie – to oni „zabrali” Barcelonie Superpuchar Hiszpanii. Dziś jednak to było wyjątkowo jednostronne widowisko, w którym ofensywa Barcy pokazała, że na boisku nie ma rzeczy niemożliwych. Show, maestria, dzieła sztuki, uczta dla oczu. Po prostu 6:0.
Punkt zwrotny, a w zasadzie kluczowy dzisiejszego spotkania, nastąpił już na starcie. Po tym jak wyborną sytuację zmarnował Javi Eraso (babol Pique!), Athletic błyskawicznie przeszedł do defensywy, Etxeita dał się przepchnąć Suarezowi, tego w polu karnym wyciął Gorka Iraizoz i było po herbacie. Bramkarz gości wyleciał pod prysznic, Messi wykorzystał jedenastkę i Barcelona wysłała Camp Nou sygnał: panowie i panie, zaczynamy się bawić. Hat-tricka ustrzelił Suarez, który wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji strzelców, a Neymar poczuł krew i rozpoczął karnawał. Co tu dużo mówić – to była idealna okazja do śrubowania nieziemskich statystyk, a Luis Enrique poczuł się na tyle pewnie, że już w przerwie na wszelki wypadek zdjął Messiego.
Argentyńczyk nie był dziś jednak nieodzowny. Spokojnie mógł z ławki podziwiać, jak Neymar i Suarez wsparci przez Rakiticia, Iniestę, Turana i genialnego Busquetsa rozdzierają przeciwnika. Przeciwnika, który przyjechał na Camp Nou bez wykartkowanego Aduriza i kontuzjowanego Raula Garcii (dwa-trzy miesiące przerwy). Ich mieli dziś zastąpić Inaki Williams oraz Javi Eraso – pierwszy jednak był osamotniony, drugi zmarnował dwie stuprocentowe sytuacje, natomiast bezradni defensorzy Athletiku mogli tylko wymieniać zdruzgotane spojrzenia. A przecież nie mówimy tu o jakichś leszczach, bo Laporte’a niedawno przymierzano do Barcelony, a Etxeita dostał powołanie do reprezentacji Hiszpanii. Akcje nakręcane dziś przez Neymara i Suareza toczyły się jednak w tempie nieosiągalnym. To już nawet nie jest PlayStation, bo na konsoli tych rzeczy nie da się powtórzyć.