Hajto ciągle coś załatwia, ale jeszcze nic nie załatwił

Paweł Paczul

29 grudnia 2025, 13:31 • 4 min czytania 27

Tomasz Hajto pozostaje w szale załatwiania czegoś dzięki swoim niemieckim kontaktom, raz chce trenera ściągnąć do nas, raz chce naszego trenera wysłać do nich. Kwestią pozostaje natomiast to, czy kiedyś faktycznie coś załatwi.

Hajto ciągle coś załatwia, ale jeszcze nic nie załatwił
Reklama

Postaw 2 zł na wygraną Chelsea z Boutnemouth i odbierz 350 zł za poprawny typ – kliknij po szczegółyChelsea vs Bournemouth - promocja Superbet

Ostatnio pochwalił się w Cafe Futbol, że próbował zainteresować niemiecki klub Markiem Papszunem: –  Przedstawiałem Papszuna dyrektorowi sportowemu przez trzy godziny. Tłumaczyłem, jakie on ma podejście, jak gra, jaki system, jaki mental. Ale wszyscy się boją tego, czy ten trener będzie potrzebował dużo czasu, aby się wdrożyć do tej ligi.

Reklama

Dwa lata temu mówił podobnie (tam sprecyzował, że chodziło o Schalke): – Przed podpisaniem kontraktu z Karelem Geraertsem rozmawiałem przez telefon z Andre Hechelmannem i zaproponowałem mu polskiego trenera, Marka Papszuna, mistrza Polski. Jest wielkim szkoleniowcem i człowiekiem. Hechelmann uznał ten pomysł za bardzo interesujący i chciał się ze mną skontaktować za dzień lub dwa. Co się stało? Brak odpowiedzi i zatrudnienie Geraertsa. Wtedy pomyślałem sobie: „Z jakimi amatorami mam do czynienia?”. Jeśli jesteś doświadczonym dyrektorem, to wrócisz do mnie i ewentualnie odmówisz, ale w odpowiedni sposób. Wtedy wszystko w porządku. Ale tak? To pokazuje, jak Schalke obecnie funkcjonuje, po prostu amatorsko.

Są zatem dwie opcje: albo Hajto próbował dwukrotnie, albo powtórzył tę samą historię. Oba warianty są dla niego niekorzystne, bo w pierwszym dwa razy mu się nie udało, a w drugim kolejny rok żyje tym, że nawijał przez trzy godziny temat dyrektorowi sportowemu i ten go życzliwie wysłuchał, lecz niestety nigdy nie oddzwonił.

Działacz Hajto próbował też ściągnąć selekcjonera dla reprezentacji Polski. Mówił przed podpisaniem Jana Urbana: – Od kilku miesięcy mówię, że dla mnie faworytem jest Roger Schmidt. Myślę, że teraz mogę to już publicznie powiedzieć — rozmawiałem z nim we wtorek. Nakłaniałem go, żeby zastanowił się nad objęciem reprezentacji Polski. Uważam, że jest to fenomenalny fachowiec. Oznajmił mi jednak, że musi odmówić, ponieważ do końca roku musi zająć się swoimi prywatnymi sprawami, a od stycznia będzie myślał o powrocie na ławkę trenerską. Wymienił mi kluby, którym również odmówił. To są duże, a nawet bardzo duże marki.

Zatem „faworytem” był gość, który nawet nie chciał z naszą kadrą pracować. Równie dobrze więc faworytem Hajty może być Pep Guardiola, co za różnica – efekt będzie przecież ten sam. No, ale swoją drogą, ten Schmidt, który miał się do końca roku zajmować „prywatnymi sprawami”, w październiku został globalnym doradcą piłkarskim w japońskiej ekstraklasie.

A rozmowy według szkoleniowca zaczęły się już w lipcu (Urban został selekcjonerem w połowie tego miesiąca): – Kiedy spotkałem się w lipcu tego roku w Düsseldorfie z prezesem Nonomurą, poczułem, że jestem głęboko zaangażowany w wizję i strategię rozwoju J.League, co doprowadziło do mojej decyzji o dołączeniu do tego ambitnego projektu.

Tomasz Hajto – wielki organizator

Cóż, Hajcie więc się znów nie udało. Natomiast przynajmniej w swoim działaniu się rozwinął, bo gdy jeszcze selekcjonerem był Probierz, Hajto też proponował Schmidta, ale w inny sposób. Dialog z Cafe Futbol:

– W grudniu przed świętami rozmawiałem z prezesem Kuleszą. Powiedziałem mu: wyrzuć Probierza. Mam trenera – Roger Schmidt. Weź trenera, który był w Eindhoven, Benfice, Leverkusen. Świetnego fachowca…

Przyszedłby?

– Nie wiem. Zadzwoniłbym, zapytał. Pomógłbym w dobrej wierze.

No i w końcu pomógł w dobrej wierze, ale nic się nie zmieniło od czasu, gdy nie pomagał. Hajto próbował też wcześniej, gdy proponował PZPN-owi Marcela Kollera (Kulesza zatrudnił Michniewicza): – Moim faworytem był Marcel Koller. On by pasował do naszej drużyny idealnie. Osiągał sukcesy w Szwajcarii i Bundeslidze, też się dostał do finałów mistrzostw Europy we Francji i w pierwszym meczu zremisował z Portugalią. Nie mógł jednak tego wziąć, bo miał zaplanowany termin ważnej operacji. Nie był w stanie pracować z kadrą. Na meczu z Rosją mielibyśmy w najlepszym razie selekcjonera chodzącego o kulach.

Tak blisko…

Hajto więc nie załatwia roboty innym, ale czy załatwia samemu sobie? Bywało blisko, były oferty. Mówił w 2023 roku: – Nie przeczę, że w ciągu ostatniego roku miałem trzy telefony od prezesów. Na przykład z Łęcznej, która była w Ekstraklasie.

Niestety – wciąż ostatnią pracą w trenerce Hajty pozostaje GKS Tychy (0,87 punktu na mecz). Wcześniej była Jagiellonia (1,28). No, ale na trenerkę to Hajto raczej nie ma czasu, w końcu cały czas załatwia.

Biorąc pod uwagę skuteczność i adresata roszczeń: być może został oddelegowany też do załatwienia reparacji.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

 

 

27 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama