Śląsk Wrocław, borykający się po spadku z Ekstraklasy z problemami natury finansowej, organizacyjnej i sportowej, zakończył rundę jesienną na siódmym miejscu w tabeli. Kibice WKS-u upatrywali lepszego jutra w prywatyzacji, klub miał przejąć biznesmen Mariusz Iwański. Temat jednak upadł i jak na razie Śląsk wciąż pozostaje pod skrzydłami miasta. O niedoszłej sprzedaży klubu i jego obecnej sytuacji opowiedział w rozmowie z portalem slasknet.com prezes pierwszoligowca, Michał Mazur.
Śląsk całkiem nieźle wszedł sezon, jednak końcówka rundy to seria rozczarowujących wyników. Z ostatnich pięciu ligowych starć WKS nie wygrał ani jednego. W międzyczasie ważyły się losy klubu, a konkretnie kwestia zakupu jego akcji przez Mariusza Iwańskiego. Rozmowy z przedsiębiorcą ostatecznie zakończyły się fiaskiem.
Prezes Śląska Wrocław: Problemy klubu nie wynikają z procesu prywatyzacji, tylko ze spadku z Ekstraklasy
Od momentu spadku z Ekstraklasy Śląsk stara się ograniczać koszty. Zrezygnowano m.in. z wyjazdu na zagraniczny obóz, wobec czego zespół będzie przygotowywał się do rundy w Polsce. Prezes Michał Mazur tłumaczy jednak, że wszelkie trudności nie wynikają z niedoszłej procesu sprzedaży, a są po prostu efektem funkcjonowania w realiach I ligi.
– Starałem się, żeby ta sytuacja nie miała wpływu na bieżące funkcjonowanie spółki. Chciałbym, żeby to mocno wybrzmiało, że jeśli mamy obecnie do czynienia z jakimiś kłopotami lub problemami, to nie wynikają one z procesu prywatyzacji, tylko z tego, że Śląsk spadł z Ekstraklasy. To jest największy problem klubu w ostatnich miesiącach, który ma wpływ na to, co dzieje się teraz i będzie jeszcze rezonować w kolejnych miesiącach. Gdyby do zamknięcia procesu prywatyzacyjnego doszło wcześniej, tzn. we wrześniu, czy październiku i byłaby to decyzja mówiąca o sprzedaży klubu, to pewne decyzje podejmowałby już nowy właściciel – stwierdził Mazur w rozmowie ze slasknet.com.
– (…) Zgodzę się, że cały proces trochę trwał, ale mówimy tu o sprzedaży wielkiego klubu piłkarskiego, który jest oczkiem w głowie dziesiątek tysięcy mieszkańców Wrocławia i regionu. Choćby z tego powodu proces budził zainteresowanie, a dodatkowo mówimy też o sprzedaży majątku miejskiego, co podlega pewnym przepisom, dlatego rozumiem, że sprzedający chciał mieć stuprocentową pewność, że wszystko jest robione zgodnie z zasadami sztuki. Rozumiem też potencjalnego nowego właściciela, że chciał mieć pewność, że negocjowana umowa zabezpiecza jego interesy i całego projektu – dodał.
Kibice WKS-u mogą być całą sytuacją co najmniej zaniepokojeni. Klub tkwi bowiem w stanie zawieszenia – miasto chce się go „pozbyć”, jednak nie potrafi skutecznie oddać go w prywatne ręce. Prezes Śląska zaprzecza jednak, by miało to związek z jakimś celowym działaniem.
– Rozumiem perspektywę kibica i też obu stron, które ze sobą rozmawiały na temat przejęcia akcji spółki, ale absolutnie się nie zgadzam z tym, że ktoś działa na niekorzyść Śląska. Jeszcze raz przypomnę, że wystartowaliśmy w konkursie dotacyjnym i go wygraliśmy, więc gdyby teza, którą pan przedstawił, była prawdziwa, rozmawialibyśmy dziś w innej atmosferze, a tak nie jest – zapewnił Mazur.
A jak prezes Śląska ocenia rundę w wykonaniu zespołu? Całkiem pozytywnie. Z jego słów wynika bowiem, że zakładał znacznie gorszy scenariusz.
– W ostatnich pięciu ligowych meczach na 15 możliwych punktów zdobyliśmy tylko trzy i to z pewnością powoduje u wszystkich duży niedosyt. Szkoda, że pod koniec rundy nie udało się nam punktować na takim poziomie, jak wcześniej. Z drugiej strony, gdyby ktoś w lipcu zapytał mnie, czy w połowie sezonu biorę w ciemno cztery punkty straty do miejsca dającego bezpośredni awans, to bez wahania odpowiedziałbym, że tak. Nie zapominajmy, że klub przeszedł latem bardzo dużą rewolucję. Wypadliśmy teraz ze strefy barażowej, ale tak jak powiedziałem, ta strata jest niewielka – zauważył Michał Mazur.
WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW:
- Wypożyczony zawodnik Śląska chce zostać. „Lepiej mi się tu gra”
- Media: Śląsk Wrocław nie pojedzie na zimowy obóz
- Dramatyczna sytuacja Śląska. „Klub jest zamrożony”
Fot. Newspix