Wisła Płock wyrobiła sobie w tym sezonie na tyle mocną markę, że oglądając jej mecze można w pewnym momencie z dużą pewnością stwierdzić, że gola to ona już nie straci. To się po prostu wie, to czuć. Tak było dziś w Kielcach, ale każda reguła ma jakieś wyjątki i tym razem typowa taktyka Nafciarzy kompletnie się nie sprawdziła. No, może nie tak kompletnie, skoro remis i tak wcisnął ekipę Mariusza Misiury na fotel lidera Ekstraklasy.

Kilka pierwszych minut tego meczu upłynęło nam jak jakiś teatralny występ jednego aktora. Z buta do pierwszego składu Korony wszedł bowiem Nikodem Niski, do tej pory pełniący głównie rolę rezerwowego, ale… no właśnie, może niesłusznie. Były zawodnik Pogoni Grodzisk Mazowiecki miał dziś wielką chrapkę na to, by udowodnić swoją wartość na boisku w Kielcach. Zaczął od strzału, kiepskiego. Potem jednak dorzucił dobre, bardzo dobre podanie do Svetlina, który spaprał świetną okazję na otwarcie wyniku. Później znów było zamieszanie Niskiego w akcję z potencjałem bramkowym.
Duża aktywność skrzydłowego nie przełożyła się jednak na żadną wartość dodaną dla drużyny. Trochę wiatru, jedna niezła szansa, a po kilku minutach chwilowe wyciszenie i… gol dla Wisły. Piękny i banalny zarazem.
Korona Kielce – Wisła Płock 1:1. Grunt to dobrze wyprowadzić cios
Poezja smaku. Dośrodkowanie Dominika Kuna na głowę Łukasza Sekulskiego to było prawdziwe ciasteczko. Piłka leciała idealnym torem, wprost na spotkanie z głową napastnika Wisły, któremu wystarczyło tylko biec i dać się nastrzelić. Kun dostał jednak bardzo dużo czasu na dokładne podanie w pole karne, bo wcześniej wypracował mu przewagę w tym sektorze Dani Pacheco, zagrywając z pierwszej piłki. Ten jeden momencik wystarczył, by wszystko potem już wyszło koncertowo.
Ależ dośrodkowanie! 🤩🍪
Łukasz Sekulski takich okazji nie marnuje! Mamy 1:0 dla Wisły Płock w Kielcach ⚽
📺 Oglądaj: https://t.co/Khg2yEWhJW pic.twitter.com/9uifdvqDzG
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 8, 2025
Od Korony można było oczekiwać, że po stracie gola w pierwszej akcji gości rzuci się do odrabiania strat, ale dalej wyglądało to trochę tak, jakby kielczanie tworzyli zespół dwóch prędkości. Wyjątkowo zmotywowanego Niskiego i niemrawej całej reszty. Drużyna Jacka Zielińskiego daleka była więc od zgrania się z najbardziej aktywnym z piłkarzy w żółto-czerwonych koszulkach, a to nie zwiastowało rychłego wyrównania.
Znów więc oglądaliśmy kolejne nieefektywne rajdy osamotnionego skrzydłowego Korony, w tym wrzutkę, która po odbiciu od jednego z rywali finał akcji znalazła na poprzeczce bramki Dziekońskiego.
Płocczanie dziś nie dowieźli, ale to nowy lider Ekstraklasy
Druga część spotkania mogła zacząć się jednak od kompletnie zaskakującego wyrównania. Bylibyśmy nim tak samo zaskoczeni, jak Edmundsson podaniem od Kamińskiego, który stwierdził, że trzech rywali w pobliżu linii dogrania do kolegi to nadal za mało, by takowego zaniechać. Farer biegł już zupełnie odwrócony, zorientował się w zamiarach kolegi za późno, a piłkę przejął Svetlin.
I chyba dobrze dla płocczan, że trafiło na Svetlina, bo przegrał on już drugi raz starcie z Leszczyńskim, jedynym wówczas przytomnym w całym tym towarzystwie.
Na tej akcji skończyło się też zresztą jakiekolwiek wartościowe granie Korony. Ta była dziś ewidentnie słabsza od Nafciarzy, którzy mecz rozegrali całkowicie pod swoje dyktando. Czyli – na pozór oddając długimi momentami inicjatywę rywalowi, a w rzeczywistości skupiając się na tym, co najważniejsze. Czyli obronieniu dostępu do własnej bramki.
Zresztą momentalnie po zmianie stron udało się całkowicie wyłączyć Niskiego, a wraz z nim skończyła się jakakolwiek nieprzewidywalność Korony.
Kuszenie diabła, czyli klasyczna Wisła Płock
Pozostała jeszcze jednak nieprzewidywalność ogólna, tak ją nazwijmy. Dlatego nie byliśmy kompletnie zaskoczeni, gdy strzał Nono trącił głową Sotiriou i nagle, kompletnie znienacka zrobiło się 1:1. Tak, Wisła znów wyglądała, jak zespół proszący się o gola, ale przerabialiśmy to już tak wiele razy, że faktycznie się zdziwiliśmy, kiedy ten gol faktycznie padł.
Ależ trafienie! 🎯
Sotiriou przymierzył z dystansu i Korona remisuje z Wisłą Płock! 🔥
📺 Oglądaj: https://t.co/Khg2yEVJUo pic.twitter.com/FVgCPpGe10
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 8, 2025
Cóż, padł, Wisła się doigrała. Przynajmniej częściowo – ten sezon tak się bowiem układa, że na fotel lidera można się wdrapać nawet serią pięciu remisów:
- 1:1 z Motorem,
- 1:1 z Górnikiem,
- 0:0 z Lechem,
- 0:0 z Cracovią,
- dziś 1:1 z Koroną.
Przed państwem lider z Płocka. Przed sezonem kompletnie niespodziewany, ale na tym etapie rozgrywek przyjmiemy już chyba wszystko.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Bardzo słaba jesień Ekstraklasy. Ten sezon to paździerz
- Projekt Arka się sypie? Odejścia, problemy i inwestycje w Gdyni
- Maruderzy kontra czołówka. Ekstraklasa najbardziej wyrównana w Europie
- Raków nie zdradza objawów destabilizacji
Fot. Newspix