Reklama

„Rekin” rozszarpał Betis. Wielki mecz Ferrana Torresa

Michał Kołkowski

06 grudnia 2025, 20:41 • 4 min czytania 3 komentarze

Robert Lewandowski wylądował dziś na ławce Barcelony, no i trzeba uczciwie przyznać, że była to trafiona decyzja Hansiego Flicka. Katalończycy z Ferranem Torresem na szpicy pokonali bowiem na wyjeździe Real Betis, a sam „Rekin” już w pierwszej połowie zapisał na swoim koncie hat-tricka. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zasłużonym triumfem mistrzów Hiszpanii 5:3. 

„Rekin” rozszarpał Betis. Wielki mecz Ferrana Torresa

Zasłużonym, choć dekoncentracja Blaugrany w końcówce z pewnością Flicka nie ucieszyła.

Reklama

Real Betis – FC Barcelona. Demolka przed przerwą, hat-trick Ferrana Torresa

Real Betis przystąpili do tego spotkania z konkretnym pomysłem. Pomysłem odważnym i – mogło się wydawać – naprawdę dobrym. Andaluzyjczycy zaczęli rywalizację z Barceloną bardzo agresywnie, próbowali ją dociskać wysokim pressingiem i przyniosło to natychmiastowy efekt w postaci otwierającego gola. Fakt, że w całej akcji bramkowej gracze Betisu mieli sporo szczęścia, bo składała się ona z serii kiksów i rykoszetów, ale hej – liczy się efekt. A ten był taki, że Antony wpakował piłkę do sieci.

Problem w tym, że śmiały plan Betisu od tego momentu przestał już działać.

Dużo, bardzo dużo przestrzeni zostawiali gospodarze mistrzom Hiszpanii, nawet na własnej połowie. No i Barcelona wykorzystała to bez mrugnięcia okiem. A konkretnie – wykorzystał to Ferran Torres, który zastąpił dziś Lewandowskiego w roli wysuniętego napastnika Blaugrany. Hiszpan potrzebował zaledwie pięciu minut, by odpowiedzieć na gola Betisu, a kilka chwil później za jego sprawą Katalończycy cieszyli się już z prowadzenia. Na tym jednak nie koniec, bo tuż przed przerwą „El Tiburón” skompletował hat-tricka. Gracze gospodarzy mogli się poczuć jak w firmie „Szczęki” – kataloński „Rekin” ich po prostu rozszarpał i to już w pierwszej połowie.

Ale nie tylko Torres imponował w tym starciu formą. Podobać mógł się także Roony Bardghji, autor gola na 3:1 dla gości (jego pierwsze trafienie dla Blaugrany) oraz asysty przy drugiej bramce Ferrana. Kilka fenomenalnych podań posłał Pedri, parę przebłysków geniuszu zanotował jak zawsze Lamine Yamal.

Betis chciał zagrać z Barceloną w otwarte karty, podopieczni Hansiego Flicka powiedzieli: „wchodzimy w to”. No i okazało się, że mają karetę, podczas gdy Andaluzyjczycy szarżowali brawurowo z parą czwórek.

Rzut karny dla Barcelony rozwścieczył piłkarzy Betisu

Po zmianie stron Barcelona ewidentnie miała apetyt na kolejne trafienia. No i dość szybko dopięła swego, bo w 59. minucie Yamal podwyższył prowadzenie Blaugrany uderzeniem z rzutu karnego. Trzeba jednak zaznaczyć, że cała sytuacja z jedenastką wywołała spore kontrowersje i potężną frustrację w szeregach Betisu. Sędzia wskazał bowiem na wapno dopiero w drugie tempo, po długiej analizie VAR. Francisco José Hernández Maeso po obejrzeniu akcji na monitorze doszedł do wniosku, że za zagranie ręką przez Marca Bartrę należy podyktować rzut karny, mimo że piłka wcześniej odbiła się od ciała byłego defensora Dumy Katalonii.

Gracze Betisu byli przekonani, że w takich okolicznościach karnego dyktować nie należało i długo awanturowali się z sędziami. Ale na próżno.

W końcowej fazie meczu przyjezdni w końcu zdjęli nogę z gazu, pozwalając w ten sposób Betisowi na dojście do głosu. I niby ani przez moment nie pachniało odrobieniem całości strat przez Andaluzyjczyków, ale i tak gospodarzom udało się ponownie podkręcić temperaturę rywalizacji. Trafili do siatki dwukrotnie – najpierw Joan Garcia musiał skapitulować po uderzeniu Diego Llorente, a zaraz potem jedenastkę (podyktowaną po beznadziejnej interwencji Julesa Kounde) na bramkę zamienił „Cucho” Hernández. A było też blisko jeszcze jednej bramki dla Betisu, lecz została ona anulowana przez VAR z powodu mikroskopijnego ofsajdu.

Na dodatek Marcus Rashford, zamiast ostudzić rosnące, ofensywne zapędy gospodarzy, spartolił dwustuprocentową okazję do zdobycia gola numer sześć.

Tak czy owak, Betis strat nie odrobił i gracze Barcelony wracają do domu z trzema punktami w bagażniku. Możemy więc w ciemno zakładać, że Hansi Flick mocno doceni postawę swoich podopiecznych w pierwszej odsłonie spotkania, natomiast za drzemkę w końcówce meczu z pewnością wytarmosi paru zawodników za ucho.

Wspomnianego Kounde nie uratuje przed tym nawet zaliczona przed przerwą asysta.

Real Betis – FC Barcelona 3:5 (1:4)

  • 1:0 – Antony 6′
  • 1:1 – Torres 11′
  • 1:2 – Torres 13′
  • 1:3 – Bardghji 31′
  • 1:4 – Torres 40′
  • 1:5 – Yamal 59′ (rzut karny)
  • 2:5 – Llorente 85′
  • 3:5 – Cucho 90′ (rzut karny)

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

3 komentarze

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Miał być hit, a wyszła niespodziewana demolka. Eintracht ośmieszony

redakcja
0
Miał być hit, a wyszła niespodziewana demolka. Eintracht ośmieszony
Reklama

Hiszpania

Reklama
Reklama