– Ja żadnego piłkarza nie widziałem z papierosem. Przeczytałem to dopiero w prasie. Może Garcia ich przyłapał, ale nie jestem pewien, bo nie mówiło się o tym wśród nas zbyt wiele – mówi „PS” Guido Nanni, trener bramkarzy Romy. Jeśli nie forma i nawet nie papierosy, co może być zatem przyczyną zmiany w bramce giallorossich? Jak sie dowiedzieliśmy, kluczem do zrozumienia sytuacji jest nastawienie samego Szczęsnego”. W Przeglądzie Sportowym dość przykre przedstawienie sytuacji Wojtka, który ma problemy w kolejnym klubie.
FAKT
Latal wściekły na obrońców.
Porażka w Zabrzu z Górnikiem 2:5 sprawiła, że trener Radoslav Latal (45 l.) całą swoją uwagę skupił na grze defensorów. – Nie można powiedzieć, że wszystko było fatalne w meczu z Górnikiem. To jednak, jak wyglądała nasza obrona, było katastrofą. Takie błędy nie mogą nam się przytrafiać – denerwował się czeski szkoleniowiec Piasta. Latal szczególne pretensje ma do Kornela Osyry (22 l.). – To on niepotrzebnie sprokurował rzut karny na początku meczu. To nie pierwszy raz, bo w Niecieczy też niepotrzebnie doprowadził do karnego.
W ramkach:
– Kapustka dostał po gębie,
– Wilusz nie zagra przeciwko Lechowi,
– Crivellaro nie spełnia nadziei,
– Urban ma problemy kadrowe,
– Skorża, Tarasiewicz czy Smuda? Główni kandydaci do pracy w Lechii.
Nikolić pobije byłych królów.
Nemanja Nikolić (28 l.) w 18 meczach ligowych zdobył 19 bramek. Reprezentant Węgier jest na najlepszej drodze, by pobić dorobek dotychczasowych królów strzelców ligi w Legii. (…) – Patrzę na swój bilans i jest on dla mnie niewiarygodny. Robię na boisku to, czego wszyscy ode mnie oczekują, czyli strzelam gole. Wiem, jaka jest statystyka Svitlicy i mam motywację, żeby go przebić – mówi „Niko”. W historii naszej ligi 10 razy zawodnik ze stołecznej ekipy kończył rozgrywki jako najlepszy strzelec.
Na kolejnej stronie relacje z piątkowych spotkań. Nawet Tosikowi udało się zdobyć bramkę. Ha, dobre.
Drużyna Zagłębia pokonała Termalicę 2:0 po jednostronnym widowisku. Gospodarzom pomógł sędzia Bartosz Frankowski (29 l.), który w pierwszej połowie wyrzucił z boiska Bartłomieja Babiarza (26 l.). Gospodarze szybko zapomnieli o porażce w poprzednim spotkaniu z Jagiellonią. Miedziowi od pierwszych minut przejęli inicjatywę na boisku, a ich przewaga powiększyła się po czerwonej kartce, którą ukarany został Babiarz.
SUPER EXPRESS
Jeden z tematów sportowych wydał się na tyle interesujący, że wylądował na okładce. Tylko że niezbyt pozytywny, bo Bartek Kapustka dostał w zęby.
Kapustka pobity. Buum! Doprawdy imponująca grafika.
To miał być udany środowy wieczór. I był, ale tylko do pewnego momentu. W meczu 18. kolejki Cracovia rozbiła Podbeskidzie 4:1, a Bartosz Kapustka, jeden z największych talentów polskiej piłki, rozegrał 90 minut. Potem postanowił odprężyć się z przyjaciółmi w modnym krakowskim klubie Frantic. Wyjście skończyło się jednak kiepsko, bo w pewnym momencie – jak przekazali nam świadkowie – największa nadzieja polskiej piłki dostała mocny cios w głowę. O co poszło? Wiele wskazuje na to, że piłkarz został zaatakowany znienacka, bez wyraźnego powodu przez innego gościa tego lokalu. Chcieliśmy wczoraj dopytać Kapustkę jak to dokładnie było, ale ani nie zareagował na smsa, ani nie odebrał telefonu. Sytuacja jest bardzo nieprzyjemna, ale na szczęście piłkarz Cracovii nie doznał poważnych obrażeń.
I jeszcze tekścik o Lewandowskim. Pytanie: czy Ania jest w ciąży? Bardzo możliwe.
SPORT
W Gazecie Wyborczej i Rzeczpospolitej nie ma nic o piłce. Zaglądamy więc do Sportu. A w nim główną informacją jest to, że Górnik już nie jest ostatni.
Zdążymy na derby – twierdzi prezes spółki Stadion w Zabrzu. 21 lutego Górnik gra z Ruchem, a pierwszy raz przy Roosevelta będzie mogło się pojawić 24 tysiące widzów.
Zdążycie?
– To jest budowa, więc zawsze są pewne obawy, ale na dziś mogę powiedzieć, że jeżeli nic szczególnego – odpukać – się nie wydarzy, to zdążymy. W tej chwili na budowie pracuje dziennie około 400 osób. To rekordowa liczba. Harmonogram prac mamy rozpisany na każdy dzień. Wszystko jest pod kontrolą, terminy są dotrzymywane. Czasu jest już niewiele, ale jestem optymistą.
Radoslav Latal dostrzega problem w głowach. Trener Piasta znacznie łagodniejszy niż w Fakcie.
W meczu z Cracovią czy Legią takie błędy nie tylko mogą was kosztować stratę bramek, ale i przewagi w ligowej tabeli.
– Jeśli nie zaczniemy grać tak, jak prezentowaliśmy się dotąd, to faktycznie będzie problem. Nie zakładam jednak jakiegoś planu minimum. Jesteśmy przed trzema trudnymi meczami i patrzmy na tu i teraz. Nie doliczajmy punktów przed rozegraniem spotkania. Ostatnio widzę pewien problem w głowach. Nieciecza i Zabrze – gramy dobrze do pewnego momentu. A potem mnożą się błędy. Z Termaliką uratowało nas pięć bramek.
Mateusz Szczepaniak mówi natomiast: Chcemy przezimować w ósemce.
Dwa z ostatnich trzech meczów w tym roku gracie u siebie. To chyba nie jest w waszym przypadku atut?
– W końcu musi być. Forma u siebie jest podstawą punktowania dla każdego zespołu. Podbeskidzie zawsze słynęło z tego, ze jego stadion był twierdzą, tymczasem my nie wygraliśmy jeszcze w tym sezonie żadnego meczu w Bielsku-Białej! Straciliśmy frajersko cztery punkty z Piastem i Legią. Z Piastem sprokurowaliśmy dwa rzuty karne, z Legią zremisowaliśmy w ostatniej sekundzie. Szkoda, bo może nasze morale byłoby wyższe.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Szczęsny znów ma kłopoty.
Szczęsny stąpa po cienkim lodzie.
Kłopoty Polaka zaczęły się po meczu z Barceloną (1:6) w Lidze Mistrzów. W kolejnym spotkaniu, z Atalantą (0:2) w Serie A, zamiast na Polaka, trener Rudi Garcia postawił na Włocha. Wydawało się, że po prostu dał Szczęsnemu odpocząć. „La Gazzetta dello Sport” napisała jednak, że bramkarz został odstawiony z powodów pozasportowych. Sztab szkoleniowy przyłapał go na paleniu papierosów z jednym z kolegów. Włosi nie pisali, kto był jego kompanem, ale jak udało nam się dowiedzieć, chodzi o pomocnika Romy Radję Nainggolana. – Ja żadnego piłkarza nie widziałem z papierosem. Przeczytałem to dopiero w prasie. Może Garcia ich przyłapał, ale nie jestem pewien, bo nie mówiło się o tym wśród nas zbyt wiele – mówi „PS” Guido Nanni, trener bramkarzy Romy. Jeśli nie forma i nawet nie papierosy, co może być zatem przyczyną zmiany w bramce giallorossich? Jak sie dowiedzieliśmy, kluczem do zrozumienia sytuacji jest nastawienie samego Szczęsnego. – Nie ukrywam, że powrót do Arsenalu to wciąż moje marzenie. Ten klub jest dla mnie jak rodzina. Zawdzięczam tym ludziom tyle, że jeśli otrzymałbym szansę, grałbym dla nich ponownie – powiedział Polak miesiąc temu. Te słowa zostały bardzo źle odebrane w Rzymie. – Deklaracja zawodnika, że czuje się w Romie „tymczasowo”, tylko na wypożyczeniu… Włoscy, a szczególnie rzymscy kibice oczekują od zawodników większego przywiązania, a przynajmniej nie podkreślania faktu, że przebywają tu tylko tymczasowo – tłumaczy Nanni.
Relacje z Ekstraklasy omijamy, dalej: Banaczek do końca roku?
W mediach w gronie wymieniani byli m.in. Maciej Skorża, Franciszek Smuda oraz Ryszard Tarasiewicz. Ten pierwszy odmówił nawet Wiśle Kraków, bo czekał na sygnał z Gdańska. On jednak zgodnie z przepisami może podjąć pracę w nowym klubie dopiero 1 stycznia 2016 oku, bo w tym sezonie prowadził już Lecha. Ze Smudą nikt na razie z Lechii nie rozmawiał. – Ale w obecnej sytuacji praca w Lechii to wyzwanie dla każdego trenera, tam potrzebny jest człowiek z charakterem – powiedział nam szkoleniowiec. (…) W kontekście Lechii mówi się też o Tomaszu Wałdochu, który w ostatnich latach pracował z młodzieżą w Schalke 04 i jego notowania stoją bardzo wysoko.
Raz jeszcze o tym, jak Nikolić poluje na rekord. Inny fragment.
Węgier nie chce jeszcze przyjmować gratulacji z okazji zwycięstwa w klasyfikacji na najlepszego strzelca ekstraklasy, ale obecnie nie widać nikogo, kto mógłby zagrozić legioniście. Niewykluczone jednak, że zimą działacze dostaną za zawodnika ofertę nie do odrzucenia i Nikolić zmieni pracodawcę. Od początku sezonu był już kilkakrotnie obserwowany m.in. przez skautów rosyjskich klubów. Z pewnością teraz szefowie klubu mogliby zarobić krocie na swoim najlepszym napastniku, ale jego odejście znacznie zmniejszyłoby szanse Legii na odzyskanie mistrzostwa Polski. Na razie jednak konkretnych propozycji nie ma.
Kilka tematów z Ekstraklasy, wśród nich pięć meczów Lecha bez straty gola.
Maciej Skorża stosował w Lechu rotację w bramce – w jednym meczu stawiał na Buricia, by w kolejnym zdecydować się na Macieja Gostomskiego. Efekty bywały opłakane. W ostatnich pięciu spotkaniach pod jego wodzą Kolejorz stracił aż dziewięć goli. Urban od początku w tej kwestii zdał się na opinię swojego trenera bramkarzy. – U mnie musi być zawsze numer jeden. Na tej pozycji nie powinno się dokonywać gwałtownych roszad – tłumaczył nam Andrzej Dawidziuk. W ten sposób do bramki na stałe wskoczył Burić. W meczu z Wisłą nie miał może wiele pracy, ale już dwa tygodnie temu z Pogonią kilka razy pokazał klasę. Długa seria bez straty gola to jednak nie tylko jego zasługa. Pewnie gra cała linia obrony Lecha, której rotacje najwyraźniej nie przeszkadzają. W każdym z pięciu meczów, w których Kolejorz nie tracił gola, defensywna czwórka była zestawiona inaczej.
Są jeszcze sobotni felietoniści. Włodarczyk pisze o drogach Lewandowskiego do Madrytu.
W piątkowym numerze „PS” napisałem o rozpoczynających się w grudniu rozmowach w sprawie przyszłości Roberta Lewandowskiego. Real Madryt kusi, Bayern Monachium kontratakuje. Na razie daleko od konkretnych ustaleń. Kluczowe decyzje zostaną podjęte latem – po mistrzostwach Europy we Francji. Jeśli Królewscy rzeczywiście szykują rewolucję wokół drużyny (nowy trener, nowe gwiazdy), to po udanym EURO Polak rzeczywiście może być wizytówką strategicznych przemian w Madrycie. Wiem, że już dwa lata temu bardzo kusiła go perspektywa gry w Hiszpanii. Grono bliskich znajomych namawiało Roberta na transfer do Realu. Nie dziwię się, to magiczny klub. Z całym szacunkiem dla potęgi Bayernu, ale Real czy Barcelona ma to coś „ekstra” – metafizyczny prestiż wykraczający poza sferę sportową. (…) Bayern zapewnia, że nie sprzeda Lewandowskiego. Słyszałem to zapewnienie na własne uszy od prezydenta klubu Karla-Heinza Rummenigge. Wyglądało bardzo przekonująco, jednak wszystko ma swoją cenę, a w Bawarii potrafią liczyć pieniądze. Duże pieniądze, bo tylko takie wchodzą w grę w przypadku transferu najlepszej „dziewiątki” na świecie – ok. 70-80 mln euro. Zdeterminowany do zaspokojenia apetytu głodnych sukcesów, wybrednych fanów Los Blancos, Florentino Perez jest w stanie wydać każdą kwotę.
I na koniec felieton Krzysztofa Stanowskiego. Szmaciarstwo Cadiz.
Jakże my lubimy się biczować. Kiedy Legia na skutek formalnego błędu została wykluczona z eliminacji Ligi Mistrzów, pełno było głosów: w profesjonalnym klubie coś takiego nie mogłoby się wydarzyć! U nas to wiadomo – klub-kukułka, amatorka, wielopoziomowy rozgardiasz, generalnie syf, kiła i mogiła, a na Zachodzie wszystko dopięte na ostatni guziczek. I gdzie ta Legia w Lidze Mistrzów, skoro nawet nie potrafi czytać regulaminów? Do książek, a nie na boisko! Jerzy Dudek napisał wtedy felieton, który kończył się następująco: „Ciekawa była też rozmowa z Emilio Butragueno, obecnie jednym z dyrektorów klubu, zajmującym się organizacją. Słyszał o całym tym zamieszaniu w związku z Legią i Celtikiem. Skomentował to tak: – Współczuję wam, bo wiem, że dawno nie mieliście swojego klubu w Lidze Mistrzów, ale z drugiej strony nie mogę podjąć, jak w dzisiejszym świecie futbolu ktoś może wystawić niezgłoszonego piłkarza. I to jeszcze na takim poziomie. W Realu takie coś kontroluje kilka osób na różnych szczeblach…”. Ha! W Realu kontroluje to kilka osób – ładna bajeczka dla pięciolatków. Finalnie okazuje się, że nie kontroluje nikt, a prezes klubu ma pretensje do Villarreal – czyli ligowego rywala – że go o statusie Czeryszewa nie poinformował (cóż za absurd!), do tego wspomina, że jakiś faks nie doszedł.