Zagadka: co mówi komentator, gdy Ariel Borysiuk przyjmuje piłkę? Jeśli czytelniku pomyślałeś o oczywistym “Borysiuk przy piłce” albo po prostu oznajmującym “Borysiuk” to trafiłeś kulą w płot. Kilometrowe pudło, bo prawidłową odpowiedzią jest rzecz jasna “Borysiuk, potrafi uderzyć!” . A że zwykle w trybunę albo miejsce C7 na parkingu, że zwykle jest siedem lepszych rozwiązań akcji, niż kolejna bomba na pałę? Nieważne, potrafi uderzyć!
Ariel Borysiuk to taki specjalista od uderzeń z dystansu, co ogółem strzelił sześć goli w karierze. A regularne granie w dorosłej piłce zaczął wiosną 2008 roku, siedem lat temu. W 232 meczach (bierzemy pod uwagę wszystkie rozgrywki, nie tylko Ekstraklasę) trafił sześć razy, co daje średnią gola co 38 spotkań, a sami wiecie, że próbuje często. Wyśmiewany Trałka, ligowy synonim pomocnika, który trafianiem się prawie nie plami, w takiej statystyce wypada ponad dwa razy lepiej (co 18 meczów). Nawet analizując tylko ostatnie lata (liczymy od sezonu 10/11), kiedy Trałka ma zdecydowanie więcej zadań defensywnych, wygrywa stosunkiem sześć do pięciu.
Czy Borysiuk ma mocny strzał? Ma. Ktoś życzliwy powiedziałby, że potrafi posłać atomowe uderzenie. Co z tego jednak, jak za cholerę nie ma celności? To tak jakby ktoś był bardzo szybki, ale poza tym nie miał nic, względnie – zawsze biegał po boisku bez sensu. Konsekwencja jest taka, że coraz częściej gdy tylko Ariel zbliża się do pola karnego rywala, kibice Lechii zgrzytają zębami i mają nadzieję, że piłki nie dostanie. Bo jest zauważalna szansa, że imponującym siłą strzałem na dach przerwie akcję lepiej niż najlepszy stoper.
Niektórzy ligowcy obrośli mitami, na których uzasadnienie nie ma argumentów. Ktoś im przypiął kiedyś łatkę na jakiejś podstawie, o której nikt już dziś nie pamięta, i tak to się ciągnie. U Borysiuka powodem jest kopyto. No, solidne, fakt. Ale efektywne byłoby w NFL, gdzie liczy się czysta siła, a nie w futbolu, gdzie skutecznie uderzenie znacznie bardziej polega na celności, a więc technice.
Fot. FotoPyK