Reklama

Duda w końcu zrobił różnicę. Nikolić lubi to.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

02 grudnia 2015, 21:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Na papierze to chyba najbardziej zabójczy duet w lidze. Napastnik, który zachwyca skutecznością do tego stopnia, że już jesienią ma na koncie więcej bramek niż kilku snajperów, którzy cieszyli się z korony króla strzelców w ostatnich latach. I ofensywny pomocnik, który potrafi błysnąć nieszablonowym podaniem, “magic touch”, i który już latem szykował się na przeskok do klubu z wyższej półki. Oj, naczekali się ci, którzy przed sezonem w parze Nikolić-Duda widzieli maszynkę do strzelania bramek. Zadziałała ona dopiero w 18. kolejce. Za to od razu wygrała Legii mecz. 

Duda w końcu zrobił różnicę. Nikolić lubi to.

Winowajcą tego opóźnienia nie był Nikolić. On w lidze ciągle robił swoje, nie przejmując się tym, kto dogrywa mu piłkę. To na Dudę musieliśmy poczekać. Po meczu z Podbeskidziem napisaliśmy o jego bardzo marnych liczbach – ledwie gol i 2 asysty, zdecydowanie za mały wkład w dorobek zespołu. No i nadzialiśmy się na natychmiastową ripostę. Słowak najprawdopodobniej przejął się publiczną krytyką ze strony prezesa.

Szybko podwoił swój dorobek asyst. Już w czwartej minucie ładnie pokazał się Broziowi i wyłożył Nikoliciowi piłkę do pustaka. Później jeszcze raz przytomnym podaniem w pole karne wytypował Nikolicia na kata Górnika (czwarty gol wbity łęcznianom), 2-0 po 30 minutach. Niesamowite są bilanse strzeleckie wykręcane przez napastnika Legii. 19 goli w 18 meczach. Kosmos. W pojedynkę strzelił więcej goli w Ekstraklasie niż…

– Korona Kielce (13)
– Lech Poznań (18)*
– Śląsk Wrocław (18)

… a tyle samo co:

Reklama

– Górnik Łęczna
– Termalica Bruk-Bet Nieciecza
– Podbeskidzie Bielsko-Biała*

*swoje mecze rozgrywają wieczorem

Nie mamy pytań.

Wydawało się, że tymi dwoma golami Legia skręciła kark emocjom w tym spotkaniu. Górnik atakował nieśmiało jakby był kawalerem na pierwszej randce, troszcząc się przede wszystkim o to, by nie zaliczyć wpadki. Z kolei gospodarze pamiętali o napiętym terminarzu i robili wszystko, by zamienić ten mecz w niezbyt intensywną gierką treningową. Dość powiedzieć, że najgroźniejszą sytuację bramkową wykreował w tym czasie… Dusan Kuciak. Wznawiając grę trafił w tył głowy Łukasza Brozia, a piłka lobem wróciła w jego kierunku, nieznacznie mijając bramkę.

I tak nam się to wszystko ciągnęło bez większych emocji mniej więcej do 80. minuty. Co było później? Górnik w końcu dojechał na mecz. Ostatni raz taki szturm Łazienkowska widziała chyba wtedy, gdy w Warszawie pojawiło się Napoli. Nagle niemal wszystko zaczęło wychodzić Pruchnikowi. Świerczok zmuszał duet stoperów do większego wysiłku, niż Lewczuk z Pazdanem zaliczyli do tego momentu w całym meczu. W końcu Leandro włączył się… Gareth Bale – wypuścił sobie piłkę wzdłuż linii bocznej, Broź był przekonany, że wyjdzie ona na aut, a Brazylijczyk popędził, jakby od dogonienia futbolówki zależało jego życie. Dopadł ją przed końcem boiska, a następnie idealnie dośrodkował na głowę Bonina. 2-1. Cuda, a na tym nie koniec, bo goście z Łęcznej jeszcze trzykrotnie byli bliscy wyrównania. Piłka tańczyła nawet na linii bramkowej, ależ Legii paliło się w dupce!

Reklama

Panowie z Łęcznej, do jasnej cholery, dlaczego tak późno?

***

Pomeczowy komentarz Thomasa von Heesena (nasz nowy dodatek do relacji): Nie wiem, czy chłopcy prywatnie się w ogóle znają, ale Jan Bednarek swoją grą zrobił dziś wszystko, by Duda go polubił. Niech się zastanowi, czy chce zostać piłkarzem, czy kumpli szuka.

***

tjj3c3a

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...